Najpierw Jakub Błaszczykowski podawał do Łukasza Piszczka, później Piszczek do Błaszczykowskiego. W obu przypadkach na końcu piłka trafiała do Roberta Lewandowskiego. Napastnik Borussii bez problemów wkopywał ją do bramki. Trzeciego gola strzelił Ivan Peršić - dzięki podaniu Błaszczykowskiego.
Wszyscy Polacy grali na wysokim poziomie, ale gole są ważne szczególnie dla Lewandowskiego, który w ostatnich tygodniach miał problemy ze skutecznością. Był aktywny, media nie podważały jego pozycji, ale sam przyznawał: - Czas coś strzelić.
W niedzielę zdobył dwie bramki, a mógł więcej. Trzecia była prawidłowa, ale sędzia ogłosił spalonego.
Gole Lewandowskiego zbiegły się z początkiem negocjacji z Borussią. Ma kontrakt, który obowiązuje do 2014 r., jednak klub z Dortmundu już teraz chciałaby go przedłużyć - do 2016 r.
Borussia się spieszy, bo w Niemczech nadal plotkuje się o zainteresowaniu Polakiem Bayernu Monachium. Szef klubu Hans-Joachim Watzke zdecydowanie wykluczał możliwość rozstania z Lewandowskim. Był przekonany, że nic nie jest w stanie spowodować, by Polak zmienił pracodawcę.
Kilka dni temu Watzke w "Sport Bildzie" (jako pierwszy kilka tygodni temu napisał o zainteresowaniu bawarskiego klubu) był już tak pewny siebie. Stwierdził, że transfer do Bayernu "nie miałby sensu, bo oznaczałby dla Lewandowskiego siedzenie na ławce rezerwowych". - Nasi piłkarze charakteryzują się inteligencją. Zwątpiłbym w niego - mówi Watzke.
Pytany o przyszłość Polak unika jednoznacznych deklaracji - nawet wtedy, gdy Borussia potwierdziła, że zaczyna z nim rozmowy na temat podwyżki i przedłużenia kontraktu. We wszystkich wywiadach mówi to samo - że teraz liczy się dla niego jedynie Borussia i reprezentacja kraju.
A co będzie liczyło się w przyszłości, już po mistrzostwach Europy i kolejnym sezonie w Borussii? - Możliwe jest wszystko - wymijająco mówi 24-letni napastnik.
Wygraj meczową koszulkę kadry Polski z autografami piłkarzy!