Pierwsze spotkanie już dziś. Rywalem "Kanonierów" w wyjazdowym meczu będzie ostatnie w tabeli Derby. Transmisja w Canal+ Sport od godz. 20.55. Do tej pory 23-letni Polak rozegrał tylko pięć meczów w Pucharze Ligi.
Łukasz Fabiański: Wszystko pięknie, tylko że dwa tygodnie temu doznałem kontuzji. Nieszczęśliwie upadłem i mocno zbiłem kość biodrową. Przez parę dni ledwie chodziłem. W środę wróciłem do zajęć, ale dopiero w piątek normalnie trenowałem, to znaczy rzucałem się na murawę i upadałem na zbity bok. Uraz się nie odnowił. Boss oficjalnie nie powiedział mi, że zagram w Derby. Ale od trenera bramkarzy słyszałem, że być może dostanę szansę i mam być gotowy. Jeśli tak, strasznie się ucieszę. Czekam od miesięcy.
- A czemu mam nie być? Jestem - fizycznie i psychicznie. Po to ciężko zasuwam na treningach, żeby grać. Teraz być może otwiera się dla mnie szansa.
- Manchester United strasznie się z nimi męczył. Grali jak równy z równym, MU wygrał tylko 1:0.
- Ja mam dobre relacje z Manu i Jensem. To, co jest w mediach, nie przenosi się na boisko.
- Nie. Boss wysoko ceni umiejętności i doświadczenie Jensa. Zdawałem sobie sprawę, że jego odejście zwiększyłoby moje szanse, ale stało się inaczej. Latem Jens odejdzie i zobaczymy, co dalej.
- Zimą powiedziano mi, że klub nie szuka bramkarza. Nawet jeśli Jens odejdzie. A teraz nie wiem, jakie są plany. Jeśli nowy golkiper przyjdzie, moja sytuacja i podejście do życia się nie zmienią. Pracuję na swoją pozycję. Zrobiłem tu wiele, nikt mi niczego nie zarzuci. Czas wykorzystuję maksymalnie i wiem, że boss to dostrzega. Na treningach przekonuję, by nie kupowano kolejnego bramkarza. Teraz mam nadzieję przekonać na boisku. Ale nie chcę narzucać sobie dodatkowej presji, że muszę świetnie wypaść, bo inaczej Arsenal sprowadzi kolejnego bramkarza. Gra ma mi sprawiać radość.
- A dlaczego? Tu jest wielka piłka, to i transfery są wielkie. Dalej mocno bym walczył, chyba że jasno powiedziano by mi, że nikt nie wiąże ze mną nadziei. Ale wiem, że jest odwrotnie. Dlatego robię swoje. Efekty przyjdą, nie mam się czym martwić. Boss ma ciężką rękę do wydawania pieniędzy i na kilkumilionowy transfer bramkarza raczej sobie nie pozwoli.
- Pewnie. Ale nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Liczy się koniec sezonu, potem Euro. Jeśli wygram rywalizację z Manu, nie popadnę w zadowolenie, tylko na każdym treningu udowodnię bossowi, że miał rację. Nie wiem, jak daleko jestem od wygrania rywalizacji, ale widzę, że nie mam się czego wstydzić. Jestem pozytywnie odbierany w drużynie. I jako człowiek, i jako bramkarz.
- Oficjalnych? Tak może to wyglądać. Ale występuję w rezerwach. Jest specjalna liga, gramy sparingi. Jestem w rytmie meczowym, czuję boisko. Ostatnio grałem dwa tygodnie temu, w poniedziałek. Potem doznałem urazu.
- Jak piętnaście pozostałych zespołów: po zwycięstwo.
- Jedziemy na wielki turniej, gdzie nikt nie będzie pamiętał o sparingach. Tam każdy z nas musi zagrać na maksimum możliwości. Nie ma co oceniać nas na podstawie jednego meczu. Z poprzednich, także eliminacyjnych, byliśmy zadowoleni. Amerykanie zamazali pozytywną pracę wykonaną wcześniej. Zimny prysznic może nam się przydać. Wierzę, że prawdę o reprezentacji widzieliśmy w meczach z Portugalią czy Serbią.
- Co ma być, to będzie. Byłbym szczęśliwy, gdyby trener mnie wybrał, ale na razie się nie denerwuję.
- Za mundial i doświadczenie tam zdobyte dziękuję trenerowi Janasowi. Przez dwa lata zrobiłem postęp, zmieniłem Legię na wielki Arsenal. Czuję, że jestem lepszy. Mam większe umiejętności, jestem silniejszy psychicznie. Rozwijam się harmonijnie. Kiedy wyjeżdżałem, niektórzy powątpiewali, czy dam radę. Mówili, że jestem zbyt wątły. Nie jestem. Poza tym coraz lepiej czytam grę, przewiduję wydarzenia, poprawiłem też grę nogami. Moja pewność siebie wzrosła.
- Takie są wymagania współczesnego futbolu. Bramkarz musi interweniować daleko od linii, bo obrońcy grają wysoko. Dlatego uczę się przewidywania wydarzeń i dobrego wznawiania gry. Nie jestem przywiązany do linii. A co do van der Sara - mam nadzieję, że w jego wieku będę miał tyle sukcesów co on.
- Kibicuję Barcelonie. Może nie jest faworytem, ale życzę jej sukcesu.
- Pocieszy się mistrzostwem Anglii. Manchester gra ładniej w piłkę niż Chelsea.