PŚ w Otepaeae. Justyna Kowalczyk: Przeczucia co do Falun mam dobre

- W sobotę w sprincie klasycznym wybrałam złe narty, przeprosiłam za to mój zespół, bieg nie powiedział prawdy o mojej formie. A podium w sprincie drużynowym nie jest aż taką niespodzianką - mówi Sport.pl Justyna Kowalczyk, która w niedzielę z Sylwią Jaśkowiec zajęła trzecie miejsce podczas Pucharu Świata w Otepaeae.

- W półfinale drużynowego sprintu byłyśmy jeszcze mocniejsze. Tam potrafiłam na jednym podbiegu uciec rywalkom na kilka sekund. To jest niby sprint, ale ważna jest w nim wydolność, bo jest mało czasu na odpoczynek. Zawsze byłam w tym dobra, do tego na takim dystansie zwykle jeszcze nie bolą mnie piszczele - tłumaczy niedzielny sukces w Otepaeae Justyna Kowalczyk. Ona zostawiła sprinterską sztafetę na drugim miejscu, a Sylwia Jaśkowiec przyprowadziła ją do mety na trzecim, nieznacznie przegrywając finisz z Norweżką Ingvild Flugstad Oestberg.

Justyna wróciła na podium Pucharu Świata niemal równo po roku. Ten ostatni raz to było zwycięstwo w Szklarskiej Porębie na 10 kilometrów klasykiem. 19 stycznia 2014, w dniu urodzin. Trzecie miejsce z Otepaeae, w konkurencji, która będzie w programie zaczynających się za równo miesiąc mistrzostw świat, przyszło dzień po rozczarowaniu w sprincie klasycznym. Kowalczyk odpadła w ćwierćfinale, zajęła 16. miejsce. W konkurencji, na którą się szczególnie nastawia w MŚ w Falun.

Złe narty

- Wybrałam złe narty i całą winę biorę na siebie. Przeprosiłam po biegu moich chłopaków z serwisu. To ja sobie u nich zamówiłam narty, które prawie w ogóle nie trzymają na podbiegu. Kiepsko na tym wyszłam, dużo straciłam pod górę, a za mało zyskałam na zjazdach, żeby się opłacało - mówi Sport.pl Justyna. - Ale akurat sprint w Otepaeae nie był dla mnie powodem do niepokoju. To nie jest trasa dla mnie, zbyt łagodna, ja w Otepaeae błyszczałam zwykle na 10 km, w sprincie udało mi się to tylko raz, dwa lata temu, gdy była inna trasa. Pewnie że chciałoby się wypaść lepiej, ale po prostu się nie dało, trudno - mówi Kowalczyk.

Teraz razem z Sylwią Jaśkowiec jadą do Rybińska, na kolejne trzy biegi Pucharu Świata. Dla Justyny zapewne ostatnie przed mistrzostwami świata, bo na 80 procent zrezygnuje ze startów w Oestersund, tuż przed MŚ. - W Rybińsku będą dwa biegi łyżwą, a potem bieg łączony. Tam piszczele już na pewno będą bolały. Przewiduję więc, że do Falun nie będzie już żadnego dobrego wyniku - zapowiada Kowalczyk. - Wszyscy postawią na mnie krzyżyk. I dobrze. A ja akurat jeśli chodzi o Falun, przeczucia mam dobre.

Zobacz wideo

Jedyna taka talia kart! Stoch, Kowalczyk, Wlazły... [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Agora SA