Po zajęciu 12. miejsca w eliminacjach Kowalczyk trafiła do mocno obsadzonego ćwierćfinału. Za rywalki miała m.in. mistrzynię olimpijską w tej konkurencji (tyle że w stylu dowolnym) Maiken Caspersen Fallę z Norwegii i drugą w eliminacjach Stinę Nilsson ze Szwecji. Walkę zaczęła od złego startu - przez długi czas biegła na ostatnim miejscu. W końcówce zdołała przesunąć się na czwarte miejsce, ale uzyskała minimalnie zbyt słaby czas, by awansować do półfinału jako szczęśliwa przegrana. Norweżka Kathrine Rolsted Harsem, która zakwalifikowała się jako ostatnia (wystartowała w pierwszym biegu), uzyskała czas lepszy o 0,33 s od Polki.
Falla, Nilsson i Jewgienija Szapowałowa, z którymi w swoim ćwierćfinale przegrała Kowalczyk, dotarły aż do finału, zajmując odpowiednio czwarte, piąte i drugie miejsce. Zwycięstwo odniosła Oestberg, która najlepsza była też w eliminacjach. Nie startowały Marit Bjoergen, Heidi Weng i Therese Johaug. Norweżki, które prowadzą w klasyfikacji generalnej PŚ, odpoczywają po Tour de Ski, w którym były najlepsze.
Kowalczyk w Otepie wygrała w przeszłości aż pięć razy - cztery razy na 10 km "klasykiem" i raz w sprincie tym stylem. Teraz wystartowała w Estonii sześć dni po podbiegu na Alpe Cermis (ostatni etap Tour de Ski), na którym zemdlała.
W trwającym sezonie właśnie sprint stylem klasycznym jest największą nadzieją Kowalczyk na sukces. W tej konkurencji podopieczna Aleksandra Wierietielnego mocno nastawia się na walkę o medal MŚ, które w lutym odbędą się w Falun.