Psycholog Habrat: Kowalczyk zrobiła bardzo ważną rzecz

- Sportowcy często sądzą, że skoro w sporcie radzą sobie z problemem, to i poza sportem muszą sobie poradzić, a prosząc o pomoc, okazaliby się słabi - mówi psycholog sportu Paweł Habrat. - Potrzebna jest debata o problemach sportowców. Oni, tak jak wszyscy inni ludzie, muszą mieć prawo do słabości i pełnego przeżywania różnych historii. Dobrze, że Justyna Kowalczyk o tym powiedziała - dodaje specjalista pracujący m.in. z reprezentacyjnymi piłkarzami i tenisistami.

Justyna Kowalczyk brutalnie szczera w rozmowie z Wilkowiczem >>

O walce z depresją i poszukiwaniu sensu życia przeczytaj w książkach >>

Łukasz Jachimiak: Czytał pan wywiad Pawła Wilkowicza z Justyną Kowalczyk?

Paweł Habrat: Wywiad robi wrażenie, jest bardzo mocny, zmusza do przemyśleń. Ale bezpośrednio do sytuacji Justyny Kowalczyk nie chcę się odnosić, niczego nie chcę jej doradzać.

Justyna korzysta z pomocy psychoterapeutki, teraz zdecydowała się o wszystkim opowiedzieć, bo słusznie uznała, że nie ma powodu wstydzić się swoich problemów. Krótko mówiąc - żadnych rad nie potrzebuje. Proszę, żeby pan powiedział, jak często jako psycholog pracujący z polskimi sportowcami trafia na wrażliwych ludzi, którzy potrzebują czegoś więcej od rad, jak pokonać przedstartowy stres.

- Problem, z jakim mierzy się Justyna, pokazuje, że w sporcie dzieje się dużo tego, czego media i kibice nie widzą. Nie pamiętamy, że sportowcy poza swoimi zawodowymi przeżywają też wszystkie inne problemy, które dotykają ludzi. Oni też muszą sobie radzić ze śmiercią bliskich osób, z chorobami, rozwodami, skomplikowanymi relacjami interpersonalnymi. My często widzimy sukcesy i porażki, patrzymy na sportowców jak na tytanów. Mamy bardzo wyidealizowany obraz sportowców. Znamy ich z reklam, z ich wypowiedzi w mediach. Życia prywatnego nie dostrzegamy i wydaje nam się, że skoro radzą sobie na skoczni, bieżni czy korcie, to w ich życiu prywatnym również wszystko idealnie się układa.

Tę sferę sportowcy ze świecznika bardzo chronią, przez co też nie dają się naprawdę poznać kibicom.

- Umiejętność pogodzenia życia prywatnego i zawodowego jest jednym z największych problemów gwiazd sportu. A trudno być w pełni zadowolonym ze sfery prywatnej, kiedy ciągle trzeba ją chronić. Mamy wielkie oczekiwania wobec sportowców, chcemy im dyktować, jak mają żyć, co powinni robić i mówić, a nawet jak mówić. W bardzo wielu przypadkach obserwatorzy nie akceptują tego, że sportowiec reaguje emocjami. Odmawiają mu prawa do zdenerwowania, smutku, nie rozumieją, że może być mu przykro. Na pewno nie uwzględniamy kontekstu życia prywatnego, ponieważ widzimy sportowca wyłącznie jako wycinek medialny. Nie mamy oglądu całości.

Mówiąc o niezrozumieniu wybuchowych reakcji, ma pan na myśli Jerzego Janowicza, który niedawno powiedział, że podczas pamiętnej konferencji prasowej odezwały się problemy osobiste, które wtedy przeżywał?

- Nie chciałbym się odnosić do konkretnych osób. Nie da się stworzyć takiej sytuacji, w której życie osobiste nie będzie wpływać na zawodowe. Ono rzutuje i na stan emocjonalny sportowca, i na jego wyniki. A to powoduje lawinę trudności, z którymi zawodnik się zmaga. Bywa tak, że sam sportowiec traktuje siebie jak herosa, bo będąc na ścieżce sukcesu, czuje, że wie, jak osiągać wyniki. I kiedy nagle w jego życiu dzieje się coś złego, to traci nad tym kontrolę, z czym trudno mu się pogodzić i właśnie wtedy emocje biorą górę.

Kilka dni temu w wywiadzie dla serwisu Weszlo.com piłkarz Radosław Majewski powiedział, że nie radził sobie na boisku, bo myślał na nim o swoich osobistych problemach, a lepiej zaczął grać, gdy specjalista od treningu mentalnego nauczył go, jak oddzielić sport od życia prywatnego. Czy za jakiś czas zawodnik idący taką drogą nie poczuje jak Justyna Kowalczyk, że trening, forma czy "dwucentymetrowa różnica na mecie" nie mają żadnego znaczenia?

- Nasza praca jest ukierunkowana na wynik sportowy, mamy pomóc zawodnikowi go osiągnąć, ale wielu psychologów kieruje się zasadą, że zawodnik to najpierw człowiek, a dopiero później sportowiec. Umiejętność dostrzeżenia balansu między sferą prywatną i zawodową jest kluczem do pracy ze sportowcami. Tego nie można od siebie w żaden sposób oddzielać. Problemy życiowe bardzo często wpływają na sportowców. Powiem więcej - ich odkładanie, nierozwiązywanie zwykle przekłada się na wyniki.

Co powinien zrobić psycholog sportu, widząc, że zawodnik, z którym pracuje nie radzi sobie z czymś w życiu osobistym?

- Wysłuchać i zrozumieć, a jeśli zachodzi taka konieczność, pomóc w znalezieniu specjalisty. Tak robimy np. wtedy, gdy widzimy, że sportowiec ma problem z zaburzeniem odżywiania [anoreksja, bulimia] czy nastroju.

Często radzi pan sportowcom, żeby skorzystali z takiej pomocy?

- Tak, ale jesteśmy objęci tajemnicą, dlatego takie rzeczy nie wychodzą do mediów. Z drugiej strony potrzebna jest debata o problemach sportowców. Oni, tak jak wszyscy inni ludzie przeżywają różne trudne historie i warto to zrozumieć. Mówiąc o tym, Justyna poruszyła ważną rzecz.

Sportowcy zwykle sprawiają wrażenie twardych, jak rozumiem z pańskich obserwacji wynika, że nie zawsze tacy są?

- Prowadzą specyficzny tryb życia, dlatego czasami nawet małe zmiany w ich życiu powodują dużą różnicę nie tylko w osiąganych wynikach, ale w postrzeganiu siebie, w samoocenie.

Można przygotować sportowca u progu jego kariery do zmierzenia się z tymi wszystkimi zagrożeniami? Można go wyszkolić nie tylko sportowo, ale też mentalnie tak, żeby potrafił osiągać sukcesy i mieć dobre życie poza sportem?

- Teraz pomagam bardzo młodym tenisistom, właśnie jestem z dziećmi na turnieju. Psychologia sportu stawia na pracę u podstaw. Rozmawiamy z młodzieżą o tym, jak wszystko pogodzić, tłumaczymy, z jakimi zagrożeniami wiąże się droga zawodowca, pokazujemy ją w całości, nie tylko pod kątem zwycięstw i sławy. Świetnym przykładem sportowca i człowieka na szczycie jest Roger Federer, który potrafi powiedzieć, że najważniejsza jest dla niego rodzina, a dopiero po niej jest tenis. Teraz znów urodziły mu się bliźniaki. On jest mistrzem, wypracował sobie sposoby godzenia sportu i życia osobistego. Najmłodsi uczą się dążenia do takiej równowagi już w tym momencie, bo łączą treningi i grę w turniejach z porządkowaniem swoich spraw w szkole, z dbaniem o relacje z rodzicami i rówieśnikami. Wszystko musi się układać tak, żeby te dzieciaki wychodziły na kort z czystą głową i żeby czerpały radość nie tylko ze sportu, ale też z umiejętności prowadzenia życia prywatnego. Jak się nauczą takiego podejścia teraz, to lepiej będą o ten porządek, o to połączenie dbały.

Justyna Kowalczyk przez trzy ostatnie miesiące mieszkała w Warszawie i teraz cieszy się i dziwi, że nie namierzyli jej paparazzi. Osaczenie to największy problem gwiazd sportu?

- Na pewno jest z największych. Coraz częściej gwiazdy sportu szukają ucieczki od tej wrzawy, która ich otacza. Niesamowicie rozwinięte media większości z nich utrudniają życie. Też dlatego, że sportowcy czytają o sobie, a często są osobami bardzo wrażliwymi i nie mogą zrozumieć, dlaczego ktoś tak po prostu ich nie lubi. Agresywne komentarze pod swoim adresem widział już pewnie każdy zawodnik. Dowodem, że sport jest dziś trudniejszy niż kiedyś, jest rozwój dyscypliny, w której pracuję. Sportowiec ma wygrywać, budować swój wizerunek, promować się. Przed nim stoi mnóstwo wyzwań i to takich trudnych do pogodzenia.

Co psycholog sportu radzi osobie, która mówi mu, że poza sportem nie ma nic?

- Przekonanie o tym, że psycholog radzi, jest mylne. Najczęściej sportowiec chce tylko, żeby go ktoś wysłuchał. Tak po prostu, po ludzku, chce opowiedzieć o swoich problemach. Ważne jest to, że sportowcy często myślą stereotypowo o problemie. Sądzą, że skoro w sporcie sobie z nim radzą, to i poza sportem muszą sobie poradzić, a prosząc o radę, o pomoc okazaliby się słabi, nieskuteczni. Ewentualnie rozmawiają z kolegą z drużyny czy z trenerem.

I zazwyczaj słyszą wtedy to, czego najbardziej nie chcieliby usłyszeć - jak Justyna Kowalczyk "weź się w garść" od oddanego jej przecież Aleksandra Wierietielnego.

- "Nie przejmuj się", "nie martw się", "jakoś to będzie" - to najczęstsze słowa, które w trudnych sytuacjach słyszą sportowcy. Oczywiście ludzie ich otaczający mówią tak w dobrej wierze. Ale kiedy sportowiec potrzebuje porozmawiać o problemie i być wysłuchanym, naprawdę ważne jest, by nie bał się rozmawiać z fachowcami.

Dlaczego nie jesteśmy empatyczni wobec sportowców? Dlaczego za sukcesem nie widzimy człowieka?

- Wielu obserwatorów ma wyidealizowany wizerunek sportowca. Kibicom wydaje się, że sportowiec problemów nie ma albo jeśli ma, to łatwo sobie z nimi radzi. Brakuje nam wiedzy. Szybko oceniamy. Ale też w polskim sporcie wielu jest ludzi, którzy zawodników wspierają. Nie brakuje prawdziwych fanów, którzy wiele rzeczy wybaczają, a nawet oferują osobistą pomoc, choćby wysyłając sportowcom listy albo próbując podnosić ich na duchu w inny sposób. Justyna Kowalczyk na takie wsparcie bez wątpienia zasługuje. Sam mocno trzymam za nią kciuki, bo zawsze szczególnie mocno kibicuję tym sportowcom, którzy walczą nie tylko o wyniki, ale też o samych siebie, o swoje szczęście.

O osobach, które walczyły z depresją, i skutkach ich zmagań przeczytaj w książkach >>

Najważniejsze momenty i cytaty w karierze Justyny Kowalczyk

Więcej o:
Copyright © Agora SA