Tour de Ski. Nawet sprint Justynie niestraszny

- Boję się tego sprintu. Dla Justyny Kowalczyk to będzie najtrudniejszy etap całego Tour de Ski - mówi profesor Szymon Krasicki. - A ja się nie boję. Może i w sprincie stylem dowolnym Justynie nie zawsze idzie świetnie, ale teraz na pewno sobie poradzi. Widzę, że jest bardzo mocna - twierdzi z kolei Józef Łuszczek. Eliminacje sprintu w Val Muestair o godz. 14. Ćwierćfinały o 16. Transmisje w TVP 2 i w Eurosporcie, relacja na żywo w Sport.pl

- Pętla jest krótka, ma 750 metrów, pokonuje się ją dwa razy. Jest sporo zakrętów, ale są też podbiegi - tak trasę, na której triumf przed sąsiadami z rodzinnej miejscowości ma święcić Dario Cologna, opisuje trener Justyny. Dla wszystkich poza idolem Szwajcarów Val Muestair to nowy punkt na mapie światowych biegów narciarskich.

Kowalczyk z nową trasą oswajała się w poniedziałek, a gospodarze zawodów zrobili jej bardzo miłą niespodziankę. - Organizatorzy ze Szwajcarii zadzwonili do nas w poniedziałek rano z informacją, że mają dla Justyny pokój blisko tras. Zdecydowaliśmy więc, że lepiej, by tam została i nie męczyła się przejazdami. My bowiem mieszkamy w oddalonej o 40 km włoskiej wiosce - opowiada trener.

Ale to, jak Kowalczyk będzie wspominała pobyt w Alpach Retyckich, tak naprawdę zależy tylko od niej samej. - Koncentracja, to ona będzie najważniejsza. Justyna musi przypomnieć sobie, jak mobilizowała się na sprinty w poprzedniej edycji Tour de Ski - mówi były trener naszej kadry Szymon Krasicki.

Profesor krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego przyznaje, że obawia się o Justynę, bo w bieżącym sezonie w sprintach jeszcze nie zaliczyła naprawdę udanego występu. Co prawda 30 listopada w Kuusamo była siódma, ale tam biegano "klasykiem". W połowie grudnia w Canmore w sprinterskich zawodach stylem dowolnym zajęła dopiero 21. miejsce, mimo że w Kanadzie brakowało kilku dobrych zawodniczek, a sama Justyna była już w wysokiej formie, co potwierdziła zwycięstwami w rywalizacji na 10 km "klasykiem" i w łączonym biegu na 15 km.

- Ja się nie martwię, bo od Kanady Justyna jeszcze sporo się poprawiła. Na początku sezonu łyżwą biegało jej się ciężko, a teraz już widać, że jest dobrze. Technicznie biega coraz lepiej, jest mocna, utrzymuje rytm. I umie walczyć. Będzie dobrze - uspokaja Józef Łuszczek.

Mistrz świata z Lahti z 1978 roku jest przekonany, że ani w Szwajcarii, ani później we Włoszech Kowalczyk nie odda prowadzenia w klasyfikacji generalnej Tour de Ski i prestiżowy cykl wygra po raz czwarty z rzędu.

Podobnie na sprawę patrzą Norwegowie. Kiedy Polka wygrała w cuglach bieg pościgowy w Oberhofie, tamtejsze media pisały, że Kowalczyk "żmiażdżyła" Johaug, że odebrała jej nadzieję na końcowe zwycięstwo w TdS.

- Jeszcze sporo może się zdarzyć, zostało pięć startów, będę atakowała - zapowiada sama Johaug. Ale jej strata do Kowalczyk, która przed sprintem w Val Muestair wynosi 46,4 sekundy, po zawodach w Szwajcarii najpewniej będzie sporo większa.

Filigranowej Norweżce w sprintach zdarza się nawet nie kwalifikować do czołowej "30". - Ona z każdym rokiem poprawia się w tej specjalności, ale na pewno nagle nie zacznie wygrywać. Dla niej sukces to awans do półfinału - ocenia prof. Krasicki.

Naukowiec, pod okiem którego Kowalczyk uzyskała tytuł magistra, a teraz pracuje nad doktoratem, szczególnie groźną rywalkę dla Justyny widzi w Kikkan Randall. O tym, że Amerykanka uwielbia sprint stylem dowolnym, wiedzą wszyscy. W Val Muestair na pewno będzie celowała w zwycięstwo.

Randall, która TdS zaczęła od wygrania prologu, po drugim etapie zajmuje 14. miejsce, a do Kowalczyk traci minutę i 48 sekund. - Na dystansach traci to, co zyskuje w sprintach. Dlatego o zwycięstwo w cyklu raczej nie powalczy - mówi Krasicki.

Łuszczek w dyplomację się nie bawi i mówi bez "raczej". - Amerykanka w sprintach jest dobra, ale Justyna i z nią powalczy. Za to na dystansach walki nie będzie, Randall nie ma z Justyną żadnych szans. Zresztą Johaug też. W najbliższych dniach będę włączał telewizor po to, żeby oglądać kolejne zwycięstwa Justyny - kończy były mistrz.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.