Justyna Kowalczyk chciała trenować. A tu trasa rozkopana

Rozkopaną trasę do treningu na nartorolkach zastała pod Tatrami Justyna Kowalczyk, która przyjechała tu przygotowywać się do kolejnego sezonu. ?To wielki wstyd!? - napisała na blogu. Taka wpadka nie wróży najlepiej Zakopanemu, starającemu się o mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym w 2017 r. Decyzja już za dwa dni.

Obóz na Podhalu był od dawna wpisany do kalendarza naszej najlepszej biegaczki narciarskiej. Kowalczyk przyjechała tu po treningach w austriackim Ramzau. Zamiast trasy do treningu na nartorolkach zastała wykopy. By wyjazd do Zakopanego nie poszedł na marne, trener Aleksander Wierietielny musiał poszukać w okolicy mało uczęszczanej asfaltowej drogi. Takie treningi są jednak bardzo ryzykowne.

W polskiej kadrze ciągle pamiętają wypadek Sylwii Jaśkowiec, która trenując właśnie na nartorolkach na drodze, o mało nie wpadła pod autobus. Skręciła nogę, a kontuzja uniemożliwiła jej starty w sezonie 2010/2011.

Chodniczek zamiast trasy

"Cóż, trasa nartorolkowa by się przydała! Powiem więcej, to WIELKI WSTYD, że jej tu nie ma i nie będzie. W to już nie wierzę. Za to ładny chodniczek z krawężnikami powstaje. Idealny na spacery z psem" - napisała Justyna Kowalczyk na swoim blogu publikowanym na portalu natemat.pl. "A jednak Zakopane to dla mnie miejsce magiczne. Tu uczyłam się biegać na nartach, tu zakończyłam liceum, tu spotykałam naprawdę fantastycznych ludzi, tu każda uliczka ma swoją historię. Tu trenowałabym całą wiosnę, lato i jesień, gdyby tylko była taka możliwość. Ale nie ma. Czas spaść na ziemię! :) No chyba że moją ambicją będzie zdobywanie medali... mistrzostw Polski. Albo zdarzy się cud i kawałek dobrze wyprofilowanego asfaltu na terenach COS-u nie będzie przeszkadzał kozicom, świstakom, a przede wszystkim działaczom" - dodała.

Tymczasem władze Centralne Ośrodka Sportu w Zakopanem proponują, by Kowalczyk poczekała do przyszłego tygodnia na możliwość przeprowadzenia treningu na rolkach. - Obecnie usuwa się usterki na trasie, potem będzie wylewany nowy asfalt - mówi Grzegorz Kotowicz, dyrektor COS-u w Zakopanem. - Liczę, że w przyszłym tygodniu, w okolicy wtorku, zostaną zakończone ostatnie prace.

Wpadka z trasą nartorolkową, która szeroko jest komentowana w środowisku biegaczy narciarskich, może pogrzebać nadzieje Zakopanego na organizację mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym w 2017 r. Decyzja o gospodarzu imprezy ma zapaść już 31 maja w Korei Południowej.

Jest nam przykro

Władze Zakopanego, które na organizację imprezy dostały już gwarancje rządowe, nie mają sobie nic do zarzucenia. - Jest mi bardzo przykro z powodu tego, co spotkało Justynę Kowalczyk w Zakopanem. Ale nie jest to wina władz miasta. Nie mamy wpływu na decyzje COS-u, który za mojej kadencji ma już szóstego dyrektora - tłumaczy Janusz Majcher, burmistrz Zakopanego.

Zakopane już po raz czwarty z rzędu ubiega się o organizację mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym. Za każdym razem Zakopanemu wytykano brak porządnych narciarskich tras biegowych. Z tego też powodu zrezygnowano w tym roku pod Giewontem z organizacji zawodów Pucharu Świata w kombinacji norweskiej.

- Jeśli przyznają nam mistrzostwa świata, to nowe trasy biegowe w Zakopanem szybko powstaną - twierdzi Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego. Ale nie potrafi wyjaśnić, dlaczego dotąd ich nie zbudowano.

Komentarz. Nie o to biega

Po epoce Adama Małysza nie widać perspektyw dalszego sportowego rozwoju zimowej stolicy Polski. Bo pozostali nasi skoczkowie aż tak daleko - przynajmniej na razie - nie skaczą. A poza skocznią narciarską nie ma w Zakopanem innych nowoczesnych obiektów sportowych. Szczególnie razi brak porządnych narciarskich tras biegowych. Teraz okazuje się, że problemem jest nawet wyasfaltowanie kawałka drogi dla nartorolek.

Tak jak umiano wykorzystać popularność Adama Małysza do modernizacji Wielkiej Krokwi, tak Zakopane marnuje światową pozycję innej naszej gwiazdy sportów zimowych - Justyny Kowalczyk. Do tego roku nie można jej było nawet zobaczyć w Polsce na zawodach o znacznej randze. Dopiero w ostatnim sezonie zawody Pucharu Świata w biegach narciarskich zostały po raz pierwszy rozegrane w naszym kraju. Ale nie w Małopolsce, tylko w Szklarskiej Porębie. Bo tylko tam jest odpowiednia trasa.

Adam Małysz już zakończył karierę skoczka. Justyna Kowalczyk też nie będzie biegać wiecznie. Najwyższa pora, by w Zakopanem zaczęto tworzyć bazę także dla innych sportów zimowych - nie tylko skoków - zamiast utrudniać życie zawodnikom pod Tatrami. Bo bez tego nie mamy co marzyć o mistrzostwach świata pod Tatrami. Chyba że po ich południowej stronie.

Bartłomiej Kuraś

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.