Biegi narciarskie. Wierietielny: Dla nas liczy się już tylko jeden bieg

Puchar Świata wciąż jest marzeniem, ale marzenia czasem się nie spełniają. W tym sezonie liczy się dla nas już tylko jeden bieg - mówi ?Gazecie? trener Justyny Kowalczyk. W środę w norweskim Drammen sprint techniką klasyczną - transmisja w TVP 2 od godziny 16. i w Eurosporcie od 16.45. Relacja w Sport.pl

Na sześć startów przed końcem sezonu polska biegaczka traci do Marit Bjoergen 78 punktów. Do zdobycia zostało 610, ale Norweżka ma w tym sezonie bardzo stabilną formę. Tylko dwa razy nie stanęła na podium! Dla porównania Kowalczyk startowała od grudnia w 21 biegach i cztery razy nie była w pierwszej trójce. W weekend w Lahti miała pecha, w biegu łączonym przewróciła się dwukrotnie i skończyła go na ósmym miejscu. Jeśli w Drammen Bjoergen znowu wyprzedzi Kowalczyk, będzie o krok od zdobycia Pucharu Świata.

Rozmowa z Aleksandrem Wierietielnym, trenerem Justyny Kowalczyk

Robert Błoński: Dało się zapomnieć o pechowym występie w Finlandii?

Aleksander Wierietielny: Ciężko. Zadrapania się goją, ale potłuczone kolana wciąż bolą. Po biegu łączonym nastrój był kiepski, źle to wszystko wyglądało. W niedzielnym sprincie Justyna na szczęście wróciła na podium. Taki jest sport, bywają lepsze i gorsze dni.

Pamięta pan wyścig Pucharu Świata z dwoma upadkami Justyny?

- Nie pamiętam, ale jak już spokojnie z nią porozmawiałem, to przypomniała sobie, że 15 lat temu, kiedy pierwszy raz w życiu startowała na nartach, upadła pięć razy. Teraz leżała tylko dwa razy, więc widać, że przez ten czas zrobiła zdecydowany postęp. Pierwszy upadek wydarzył się na ostrym wirażu przed stadionem. Justyna trenowała na tej trasie, powtórzyła go wiele razy, skręcała i bez kłopotów zjeżdżała na dużej prędkości. Ale wtedy śnieg był mokry i trochę wolniejszy. W sobotę przymroziło, zrobił się lód i nawet nie zauważyła, jak to się stało. Wjechała pewnie na kawałek lodu, podcięło jej nartę i się przewróciła. Rozbiła łokieć i nadwerężyła kolana. Drugi upadek był spowodowany wadą konstrukcyjną buta. Na bieg łączony zakłada uniwersalne obuwie - do biegów klasykiem i łyżwą. I te buty mają wystającą klamrę, o którą czasem zahacza kijkami. W tym sezonie, na tych butach, połamała już cztery kije! Firma, która je produkuje, wie o tym i w przyszłym sezonie takie upadki się nie powtórzą.

Po biegach w Lahti Justyna traci do Marit 78 punktów.

- Bardzo dużo. Norweżka jest w niesamowitej formie i utrzyma ją do końca. Zapewniam, że się nie poddajemy, że Justyna będzie walczyła do końca. W tym sezonie ma jednak już tylko jeden cel do zrealizowania i - jeśli go wykona - będzie zadowolona z całego sezonu. Niezależnie, jak skończy się cały Puchar Świata.

Jaki to cel?

- Powiemy panu za kilka dni, jeszcze nawet przed końcem sezonu. Nie chcę, żeby dowiedzieli się nasi konkurenci.

Chodzi o zwycięstwo w niedzielnym biegu na 30 km techniką klasyczną w Oslo? Na tym dystansie Justyna jest mistrzynią olimpijską w Vancouver.

- Może pan zgadł, a może nie. Zobaczymy.

W Jakuszycach Justyna powiedziała nam, że nigdy nie wygrała biegu PŚ w Norwegii.

- Skoro tak mówiła, to ma rację. Lepiej pamięta swoje wyniki, bo dziewczyna jest młodsza, a u mnie z pamięcią trochę słabiej.

Czego można się spodziewać po środowym sprincie klasykiem w Drammen?

- Dwa lata temu Justyna była bardzo mocna i miała szansę wygrać zawody. Ale jakimś cudem narty, które z przodu mają dzioby zagięte do góry, podjechały pod narty Marit Bjoergen. Nie ironizuję z tymi nartami, tak właśnie tłumaczyła tę kolizję Norweżka. Powiedziała dosłownie, że to Justyna wjechała swoimi nartami pod jej narty, które były przyciśnięte do śniegu, i dlatego się wywróciła. Chyba na moment dzioby odchyliły się w dół. Justyna, przewracając się złamała kijek, i w finale zajęła szóste miejsce.

A jak było naprawdę?

- Na zakręcie Marit Bjoergen przycisnęła Justynę do bandy, wjechała, a raczej skoczyła na jej narty i spowodowała upadek. Kiedyś w podobny sposób zachowała się Aino-Kaisa Saarinen wobec Słowenki Petry Majdić. Po biegu Finka od razu została zdyskwalifikowana. Ale w Norwegii nie jest możliwa dyskwalifikacja żadnego biegacza ani biegaczki z tego kraju. Rok temu sprint łyżwą w Drammen też się skończył dla Justyny pechowo. Na jednym z podbiegów Finka Pirjo Muranen przejechała jej nartą po kijku i go złamała. Justyna odpadła w ćwierćfinale.

Do końca sezonu zostało sześć wyścigów, które zostaną rozegrane w dziesięć dni.

- To będzie małe Tour de Ski. Uważam, że obie rywalki doskonale to wytrzymają. Już powiedziałem, że celem Justyny w tym sezonie jest wygranie jeszcze tylko jednego biegu. Czwarta z rzędu Kryształowa Kula pozostaje oczywiście marzeniem, ale marzenia czasem się nie spełniają. Cel, który sobie postawiła - jeśli wszystko będzie w porządku z głową - powinna osiągnąć.

Klasyfikacja PŚ (po 29 z 35 zawodów): 1. M. Bjoergen (Norwegia) 2095 pkt; 2. J. Kowalczyk 2017; 3. T. Johaug (Norwegia) 1510

Finisz PŚ: środa, Drammen: sprint klasykiem (do zdobycia 100 pkt). 10 marca, Oslo: 30 km klasykiem ze startu wspólnego (na trasie cztery lotne premie, do zdobycia 160 pkt). 14 marca, Sztokholm: sprint klasykiem (50 pkt). 16 marca, Falun: 2,5 km łyżwą (50 pkt); 17 marca, Falun: 10 km klasykiem ze startu wspólnego (50 pkt); 18 marca, Falun: 15 km łyżwą, bieg pościgowy (200 pkt)

Więcej o:
Copyright © Agora SA