Real unicestwił Valencię

Deszcz komplementów spłynął na piłkarzy Realu Madryt po zwycięstwie 5:1 z Valencią na Estadio Mestalla. Atletico Madryt wygrało z Sevillą 4:3, a Ebi Smolarek i Racing wywieźli punkt z Huelvy

"W stylu Federera", "Real, który rozkochuje w sobie", "huragan doskonały" - to kilka komentarzy prasy hiszpańskiej na temat tego, czego dokonali piłkarze Schustera w środową noc. Drużyna, która potrzebowała masy szczęścia, by ograć zespoły ciągnące się w ogonie tabeli - jak Betis czy Getafe, rozbiła w proch i pył kandydata do tytułu. Jeszcze nigdy Real tak wysoko nie wygrał na Mestalla, dla Valencii była to najwyższa porażka u siebie od 1933 r., kiedy w swoim drugim sezonie w I lidze przegrała 1:5 z Athletic Bilbao.

W poniedziałek po laniu 0:3 w Sewilli pracę stracił trener Valencii Quique Sanchez Flores. W środę rano ogłoszono, że zastąpi go Ronald Koeman z PSV Eindhoven, który podpisał kontrakt do 2010 r. Co czuł Oscar Fernandez, który miał być trenerem na jeden mecz? W dodatku na taki, w którym Valencia dostała ciężką lekcję od najbardziej nielubianego rywala w lidze.

Już w pierwszej minucie po akcji Robinho Raul strzelił wspaniałą bramkę. Valencia ruszyła do ataku, co tylko pogłębiło nieszczęście. Kolejne trzy ciężkie ciosy spadły na nią jeszcze przed przerwą. - Dawno nie graliśmy tak dobrze - skomentował Raul, a dyrektor sportowy Realu Predrag Mijatović już obawia się, czy po takim meczu piłkarze nie stracą kontaktu z rzeczywistością. - Zagraliśmy fenomenalnie, ale trzeba zachować czujność, przed nami kolejny wielki rywal - powiedział.

W następnej kolejce Real czeka wyprawa do Sewilli, gdzie okaże się, jakie postępy zrobił zespół Schustera w tym sezonie. Na początku Real przegrał dwa razy z Sevillą w meczach o Superpuchar Hiszpanii. Ale teraz martwi się Sevilla, bo to ona ma aż 13 pkt straty do Realu i już w najbliższy weekend może przegrać swoje szanse na mistrzostwo. W środę poległa w Madrycie z Atletico 3:4, a argentyński gwiazdor Atletico "Kun" Aguero już po 10 kolejkach ma na koncie sześć goli, tyle, ile w całym ubiegłym sezonie.

Ebi Smolarek zagrał 90 minut w bezbramkowym meczu Racingu z Recreativo Huelva. Polak miał szansę na gola, ale w 22. min po podaniu Tchite bramkarz Sorrentino obronił jego strzał. W weekend Racing podejmie Espanyol - jedyny zespół, który wygrał z Realem Madryt.

Czytaj na blogu Dariusza Wołowskiego: Czy Real może wygrać Ligę Mistrzów?

Blog Rafała Steca: Real i inni wyrzucili pieniądze w błoto?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.