Superman, supermecz! Magic w finale NBA!

Znakomity mecz Dwighta Howarda (40 punktów i 14 zbiórek) dał Orlando Magic pewne zwycięstwo 103:90 nad Cleveland Cavaliers i pierwszy od 14 lat awans do finału NBA, w którym koszykarze z Florydy zmierza się z legendarnymi Los Angeles Lakers. Marcin Gortat miał trzy zbiórki w ciągu siedmiu minut.

Zobacz wygraną Magic na Zczuba.tv  ?

Jak Gortat Magic pomaga  ?

W sobotę Polak starał się jak zwykle - walczył o zbiórki w ataku, był ruchliwy w obronie, rzucał się po piłkę na parkiet, ale punktów nie zdobył. Nie musiał. Zwany "Supermanem" Dwight Howard, jego mentor, najlepszy środkowy na świecie, zdobył ich aż 40. Miał też 14 zbiórek i cztery asysty. Trafił 14 z 21 rzutów z gry, 12 z 16 wolnych i dominował. Na swoich barkach wniósł do finału Magic na 20-lecie klubu z Florydy. Dlaczego Magicy pokonali faworyzowanych Kawalerzystów?

LeBron James, MVP ligi, który w tej serii dokonywał cudów, tym razem rozegrał najgorsze spotkanie w tegorocznym play-off. Zdobył 25 punktów, miał siedem zbiórek i siedem asyst, ale był nieskuteczny. 8/20 z gry, 7/11 z wolnych i długie momenty, w których był niewidoczny, były przyczyną sromotnej porażki Cavaliers. Sromotnej, bo zwycięstwo Magic było przesądzone już pięć minut przed końcem meczu.

Magic, którzy w play-off z meczu na mecz grają lepiej, teoretycznie nie musieli tego meczu wygrywać. W razie porażki mieliby jeszcze jedną szansę, ale w Cleveland. Spotkanie w zamku "Króla Jamesa" byłoby zbyt wielkim ryzykiem, więc Magic sobotni mecz potraktowali jako ostatni. I, tak jak w ostatnim meczu półfinału Konferencji Wschodniej z Boston Celtics, zagrali znakomicie.

Prowadzili od początku, a remis był tylko raz (8:8 po koszu Jamesa). Z dystansu trafiał Rashard Lewis, a pod koszem rządził Howard. Środkowy Magic z łatwością ogrywał Zydrunasa Ilgauskasa, nie miał problemów z Andersonem Varejao, a kłopoty z Benem Wallace'em pokonywał szybko. Już w pierwszej kwarcie miał 13 punktów - wywalczył kilka zbiórek w ataku, ale przede wszystkim był skuteczny. W obronie aktywniej niż w poprzednich meczach próbował przesuwać się pod koszem tak, aby ewentualnie zamykać drogę Jamesa do obręczy.

Ale LeBron próbował - w pierwszej kwarcie także rzucił 13 punktów. W jednej z akcji skrzydłowy Cavaliers został jednak uderzony ręką w oko przez Lewisa. Czy miało to wpływ na jego późniejsze pudła? Raczej nie, ale ta akcja pokazała, że Magic postawią gwieździe trudniejsze warunki. Postawili, choć James blokował się także sam.

Na początku drugiej kwarty na boisku na chwilę pojawił się Gortat, który szybko zebrał trzy piłki w obronie. Na parkiet wrócił jednak Howard, bo z nim gra w ataku Magic wyglądała momentami perfekcyjnie. W 20. minucie po trafieniu swojego środkowego gospodarze prowadzili 49:34, a do przerwy powiększyli przewagę do 18 punktów (58:40). James nie zdobył w tej kwarcie ani jednego punktu. W drugiej połowie jego Cavaliers nigdy naprawdę się nie podnieśli.

Co nie znaczy, że nie walczyli. Magic zdarzały się irytujące momenty dekoncentracji. Z dystansu dla gości trafiali Mo Williams i Delonte West, dołączał się James. Na początku drugiej połowy było 59:48, potem Cavaliers kilkakrotnie zbliżali się na 11-13 punktów. Ale na więcej nie pozwolił im Howard.

Czwartą kwartę Magic zaczęli od przechwytu na Jamesie (Mickael Pietrus) i trójki (Pietrus). Skrzydłowy z Francji to odkrycie tegorocznego play-off i prawdopodobnie finałowa odpowiedź na Bryanta. To jedyny zawodnik, który momentami potrafił ograniczyć Jamesa.

Magic wygrywali 91:70, ale kolejną chwilę dekoncentracji znów wykorzystali Williams i West, którzy zdobyli pięć punktów z rzędu. Trójką odpowiedział jednak Lewis. Pięć minut przed końcem było 96:78 po zagraniu Hidayeta Turkoglu. James szarpał się jak zranione zwierzę, ale był bezradny.

To Dwight "Superman" Howard był największą gwiazdą. To jemu, jako ostatniemu w tej serii, skandowano "MVP!". To on zagra w finale.

Orlando Magic - Cleveland Cavaliers 103:90. Kwarty: 30:25, 28:15, 28:30, 17:20. Magic: Howard 40, Lewis 18 (3), Alston 13 (3), Turkoglu 10 (2), Lee 8 oraz Pietrus 14 (4), Johnson 0, Gortat 0. Cavaliers: James 25 (2), West 22 (2), Williams 17 (3), Varejao 14, Ilgauskas 2 oraz Wallace 4, Gibson 3 (1), Szczerbiak 3 (1), Pavlovic 0, Kinsey 0. Stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 4:2. Magic awansowali do finału.

W finale Magic zagrają z wicemistrzem NBA Los Angeles Lakers. Przewagę parkietu mają Lakers, a gra się systemem 2-3-2. Pierwszy mecz finału w czwartek, a kolejne w niedzielę, wtorek, czwartek. Transmisje w Canal+ Sport.

Orlando wygrało na wschodzie! - Kto był prorokiem? ?

Beat LA! - zerknij na blog Łukasza Ceglińskiego ?

Wierzycie w magię? - Czytaj blog autorów Fruwając pod koszem ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.