Gortat i spółka nie robią świątecznych prezentów Szerszeniom

Orlando Magic rozbili w pierwszym świątecznym meczu NBA New Orleans Hornets 88:68 Marcin Gortat rzucił dwa punkty i miał cztery zbiórki, a dla jego klubu było to 23 zwycięstwo w tym sezonie.

Gortat prawie jak Oden ?

 

Gortat pojawił się na boisku na przełomie pierwszej i drugiej kwarty. Polski środkowy zaczął od solidnej gry w obronie. Już w swojej pierwszej akcji defensywnej dobrze ustawił się pod koszem i wymusił faul w ataku Carona Butlera. W ostatnich 20 sekundach Gortat dwa razy dobrze zagrał przeciwko Chrisowi Paulowi. Gracze Hornets grali zasłonę na górze, po której Gortat przejmował rozgrywającego ekipy z Nowego Orleanu. W pierwszej akcji faulował na 15 sekund przed końcem, by nie dopuścić do łatwych punktów spod kosza. Wiedział, że jego przewinienie nie będzie jeszcze karane rzutami wolnymi.

 

Chwilę później Hornets zagrali identyczną akcję. Tym razem Gortat wyszedł wyżej do Paula, dobrze pracował na nogach, nie pozwolił mu się minąć i wreszcie zmusił gwiazdę Hornets do niecelnego rzutu z półdystansu.

Drugą kwartę Gortat zaczął fantastycznie. Dostał piłkę na półdystansie, momentalnie obrócił się do linii końcowej, zgubił obrońcę i rzucił z drugiej strony kosza mimo próby bloku rywala. Po pięciu minutach gry Polak wrócił jednak na ławkę.

Łodzianin po raz drugi na parkiecie pojawił się dopiero pod koniec trzeciej kwarty. Był aktywny, często pokazywał się na czystych pozycjach, ale partnerzy jakby go nie widzieli. Gdy w końcu dostał piłkę na półdystansie fatalnie przestrzelił, chwilę później sfaulował rzucającego Tysona Chandlera, który wykorzystał też dodatkowy rzut osobisty.

Czwartą kwartę Gortat znów rozpoczął na ławce. Do gry wszedł na trzy minuty przed końcem, gdy wynik był już rozstrzygnięty, a na parkiecie w obu drużynach byli sami rezerwowi. W swoim trzecim wejściu polski środkowy pokazał, że ma dobry przegląd pola. Podał z rogu do wychodzącego na pozycję J.J. Reddicka, który pewnie trafił z dystansu na wprost kosza.

W sumie Gortat zagrał 11 minut, zdobył dwa punkty (1/2 z gry), miał cztery zbiórki (wszystkie w obronie), trzy faule oraz asystę. Nie zachwycił, ale kilka razy dobrze zagrał w obronie. Ustrzegł się poważniejszych błędów, a jego dorobek punktowy z pewnością byłby większy, gdyby piłka trafiała do niego częściej, gdy był bliżej kosza. Jego partnerzy nie próbowali też odgrywać do niego po zasłonach, choć wielokrotnie po takich zagranich był sam pod koszem.

Emocji w świątecznym meczu Magic - Hornets nie było. Już po pięciu minutach gracze z Florydy prowadzili 16:4, w drugiej kwarcie ich przewaga wzrosła do 30 punktów i mecz był w zasadzie rozstrzygnięty. Pierwszą połowę gospodarze wygrali 61:31. Świetnie rozrzucali piłkę po obwodzie, szukali Dwighta Howarda, który podawał do graczy na czystych pozycjach. Aż 24 punkty Magic w pierwszych 24 minutach zdobyli po rzutach z dystansu. Stan van Gundy tylko chwalił swoich koszykarzy. - Dobra robota chłopaki - pokrzykiwał z ławki trener Magic.

Po przerwie rozluźnieni wysokim prowadzeniem gracze Magic pozwolili rywalom na więcej, ale zwycięstwo było przez resztę meczu niezagrożone. 20 punktów dla gospodarzy zdobył Hedo Turkoglu, a 12 punktów, 15 zbiórek i trzy bloki miał Dwight Howard. Rywal Gortata do miejsca w składzie - Tony Battie zagrał 13 minut, zdobył po dwa punkty i zbiórki i grał głównie jako silny skrzydłowy a nie center.

Magic znów pobili swój klubowy rekord. Z 29 pierwszych meczów wygrali aż 23, to ich 19. zwycięstwo w 23 spotkaniach.

W hali Amway Arena z okazji świąt Bożego Narodzenia przed meczem sprzedawano koszulki Supermana, które przypominały kibicom wielki triumf Dwighta Howarda w konkursie wsadów podczas lutowego All Star Game. Howard podczas jednego ze wsadów założył pelerynę Supermana i pięknym dunkiem przypieczętował swoje wielkie zwycięstwo, czym zdobył sobie serca kibiców. Mówiło się, że dzięki niemu atrakcyjność konkursu wsadów podczas ASW powróciła na nowo.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.