Australian Open. Radwańska: Trenuję na 100 proc. i nie czuję bólu

- Wracam do gry, ale nie będę robić nic na siłę. Na jednej nodze nie wyjdę na kort - deklaruje najlepsza polska tenisistka, która w poniedziałek startuje w Australian Open.

14. rakieta świata zakończyła przedwcześnie ubiegły sezon z powodu pęknięcia kostki. Wbrew diagnozom sprzed zabiegu (mówiło się nawet o półrocznej przerwie, dlatego Radwańska zamroziła ranking) krakowianka wystąpi w pierwszym tegorocznym turnieju wielkoszlemowym.

W pierwszej rundzie zawodów rywalką rozstawionej z numerem 12. Polki będzie 40-letnia Japonka Kimiko Date-Krumm. W eliminacjach przepadła już Urszula Radwańska.

Jarosław K. Kowal, Szymon Opryszek: Wszystko wskazuje, że zagra pani w Melbourne.

Agnieszka Radwańska: Tak, choć czasem czuję się trochę obolała. To jednak normalne, bo trenuję po kilka godzin dziennie, a jestem zaledwie nieco ponad dwa miesiące po operacji. Wrócę jednak dużo wcześniej, niż prognozowali lekarze.

Nie lepiej byłoby jeszcze poczekać?

- Dla nogi pewnie byłoby lepiej, gdyby odpoczynek trwał dłużej. Trenuję na 100 proc. i nie czuję bólu. Przeszłam już kilkudniowy kryzys: noga spuchła, zaczęła boleć. Przestraszyłam się i pomyślałam, że nie ma szansy na występ w Australii. Na szczęście wszystko wróciło do normy. Pozostaje blokada psychiczna: czasami boję się grać ostrzej i cofam nogę. Lekarze czuli presję, ale ostateczna decyzja należała do mnie. Głos rozsądku? Na pewno nie będę grała na jednej nodze.

Twarda nawierzchnia i australijski klimat nie przeszkodzą w powrocie?

- Raczej nie, choć w Australii bywa duszno. Są dni, kiedy nie chce się wychodzić z pokoju, bo na zewnątrz jest jak w piecu. Na korcie czasem walczę ze sobą, a nie z rywalką. I myślę tylko o tym, by wytrzymać do przerwy i napić się wody.

Czego zatem oczekuje pani po wyjeździe do Australii?

- Nie zapomniałam, jak się gra w tenisa. Mogę mieć problemy z kondycją, bo pierwszy raz na bieżnię weszłam dopiero przed świętami Bożego Narodzenia. Nie mogę wymagać od siebie świetnych wyników. Chcę zagrać mecz bez bólu.

Czym wyróżnia się Australian Open?

- Kibicami. Szczególnie gdy gra reprezentant Chorwacji albo Serbii i co roku dochodzi do tradycyjnych bójek. Mimo incydentów dobrze wspominam zachowanie publiczności. Fani są często umalowani, przychodzą z transparentami, więc na trybunach jest kolorowo. Na moich meczach również nie brakowało trąbek czy flag. Także polskich.

Nowy sezon to także kolejne wyznania samodzielnej już kobiety?

- Rzeczywiście, wyprowadziłyśmy się z siostrą od rodziców. Podział obowiązków? Najczęściej zajmuję się praniem, a Ula stoi "przy garach". Idzie jej całkiem nieźle. Przygotowała już kilka zup i były jadalne, choć pierwsza pachniała tylko cytryną ( śmiech ). Sama też decyduję o kalendarzu startów, ale nie chcę kombinować i do kwietnia będę grała tylko w największych turniejach, by nie przeciążać nogi.

Kto może być mocny w startującym sezonie?

- Odeszła Rosjanka Jelena Dementiewa, tradycyjnie niewiadomą są siostry Williams. Nadchodzi młodość? Taka jest kolej rzeczy. Zmiany nie oznaczają, że będzie łatwiej. W rankingu światowym jest ciasno, wróciły przecież Belgijki Kim Clijsters i Justine Henin. Zobaczymy, czy w nadchodzącym sezonie wpływ na rozstrzygnięcia i ranking będą miały kontuzje, bo przecież w ostatnim roku było ich sporo.

Specjalny tenisowy serwis o Australian Open ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.