Dla Radwańskiej to piąta porażka w IV rundzie US Open. Nowojorska impreza pozostaje jednym wielkoszlemowym turniejem, w którym nie awansowała do ćwierćfinału. Polka nie potrafiła znaleźć sposobu na świetnie dysponowaną rywalkę, która miała aż 38 wygrywających zagrań (przy zaledwie dziewięciu Radwańskiej).
- Jestem bardzo zadowolona z tego, jak zagrałam. Mój serwis był znakomity, nie miała na niego odpowiedzi - stwierdziła po spotkaniu Konjuh. A Radwańska przyznała z załamaniem w głosie: - Po prostu nie mogłam dziś zrobić nic więcej. Naprawdę się starałam. Byłam dziś zbyt wolna.
Rozczarowana Radwańska zasugerowała, że wolałaby grać przy otwartym dachu, który zasunięto, bo było ryzyko opadów. - Cóż, było ryzyko, że spadnie deszcz, ale zawsze przecież jest - powiedziała. - Nie wiem, co by się stało, gdyby dach był otwarty. Po prostu nie rozumiem, dlaczego go zamknęli - dodała.
Konjuh stwierdziła, że "cieszy się, że miała szansę gry przy zamkniętym dachu" i przyznała, że przy takich warunkach miała większe szanse na wygranie z Radwańską. - Nie było wiatru, ani słońca, niczego, co mogłoby mnie rozproszyć. Zagrałam więc swój najlepszy tenis, dałam z siebie wszystko - zakończyła.
Ta porażka to duże rozczarowanie dla Radwańskiej, bo Polka przed US Open wygrała turniej w New Haven, gdzie pokonała wyżej notowane rywalki niż Konjuh. Wcześniej jednak już w I rundzie odpadła z turnieju olimpijskiego, przegrała z 64. w rankingu WTA Chinką Zheng Saisai. Porażkę tłumaczyła wówczas opóźnionym lotem do Brazylii, złapanym przez to katarem i brakiem treningów.
US Open. Tenisiści noszą coraz dziwniejsze koszulki [ZDJĘCIA]