Tenis. 0-2 z Rosją, czyli Mission Impossible [KOMENTARZ]

Po pierwszym dniu rywalizacji w ćwierćfinale Pucharu Federacji rozgrywanym w Krakowie Polki przegrywają z Rosjankami 0:2. W sobotę Urszula Radwańska przegrała z Marią Szarapową 0:6, 3:6, a Agnieszka Radwańska ze Swietłaną Kuzniecową 4:6, 6:2, 2:6. Starsza z sióstr narzekała po meczu na zbyt wolny kort. "Ale nawierzchnia nie była kluczowa w tej porażce. Agnieszce po prostu nie wyszedł ten mecz" - pisze na blogu "Serve & Volley" Jakub Ciastoń, ekspert tenisowy Sport.pl i "Gazety Wyborczej".

Śledź komentarze Jakuba Ciastonia na Facebooku

Nie oszukujmy się, porażka Agnieszki Radwańskiej w pierwszym meczu ze Swietłaną Kuzniecową, właściwie przekreśla szanse Polek na wygranie ćwierćfinału z Rosją w Pucharze Federacji. Ten mecz to był klucz do ewentualnego zwycięstwa.

Urszuli Radwańskiej - przyznaję, gra ostatnio dużo lepiej niż w poprzednim sezonie i było to przez moment widać w niezłym drugim secie z Szarapową - będzie jednak bardzo trudno nawiązać walkę z zawodniczkami pokroju Szarapowej (co już widzieliśmy), Kuzniecowej i Pawluczenkowej. Wygrywała w swojej karierze mecze z takimi rywalkami, ale dawno temu, gdy ocierała się o pierwszą 30. rankingu. Dziś jest w drugiej setce. Ula powoli pnie się w górę, ale tej przepaści nie zasypiemy tak szybko.

Kluczowy mecz Agnieszka przegrała. Ale nie przez zbyt wolną nawierzchnię. Owszem, kort - jak na hardkort - jest dość wolny, Kuzniecowej to pasowało, bo miała więcej czasu, żeby ustawiać się do ataków, nie musiała specjalnie dużo biegać.

Kontrowersję wokół nawierzchni definitywnie rozwiewa jednak moim zdaniem wypowiedź kapitana Wiktorowskiego z konferencji prasowej. Powiedział m.in.: - Optymalnie byłoby, gdyby Kraków Arenę można było zamknąć na pół roku i zasiać w środku trawę, bo siostry Radwańskie najlepiej czują się na trawie. Wiadomo, że to niemożliwe, więc wybraliśmy hardkort, czyli drugą najlepszą dla nich nawierzchnię. Nie ma jednak technicznych możliwości, żeby kort kładziony w hali, na drewnianych deskach i malowany na szybko, w ciągu tygodnia miał takie same właściwości jak korty w turniejach, gdzie nawierzchnia jest na stałe. Kozioł piłki zawsze przy takim tymczasowym korcie w hali będzie nieco wyższy. ITF ma skalę szybkości kortów od 1 do 5. Prosiliśmy, żeby było między 3 i 4. Jest bliżej 3, więc kort nie jest jakoś bardzo szybki, ale bez przesady, to nie było decydujące. Warunki po obu stronach były takie same.

Zresztą, Agnieszka na konferencji też powiedziała wyraźnie: - W końcówce Kuzniecowa więcej ryzykowała w ważnych momentach. To było decydujące.

Niestety, taka jest prawda, że Agnieszce po prostu nie wyszedł ten mecz. Kuzniecowa ze swoją bardzo siłową grą, umiejętnością mocnego przyspieszania piłek nigdy jej nie leżała - stąd bilans 4-11. Ale błędów ze strony Agnieszki było za dużo (aż 43 UE według statystyk ITF), zabrakło być może nieco więcej ryzyka, ostrzejszej gry. Trudno porównywać ten mecz z przegraną z Venus Williams w Australian Open, bo warunki były inne. Ale oba te mecze na pewno łączy to, że decydujące partie Agnieszka zagrała po prostu słabo, bez prądu.

Co dalej? Wygranie meczu z Rosją to teraz Mission Impossible. Czyli niby się da, ale szansa jest 1 na 10000.

Nie wiadomo do końca, co zrobi teraz Anastazja Myskina, czyli kapitan Rosji. Szarapowa, zapytana na konferencji, ile jest prawdy w plotkach, że jutro nie zagra i zostanie zmieniona, odparła, że "na pewno zagra". Ale po chwili Myskina zasiała już wątpliwości, bo na pytanie o zmiany w składzie, odpowiedziała: "Zobaczymy". I znacząco się zaśmiała.

Bez względu na to, czy wyjdzie Pawluczenkowa, czy Szarapowa, Agnieszka będzie miała kolejny must-win-match. Wcale nie taki łatwy, bo rywalka zagra uskrzydlona prowadzeniem 2-0. Przy optymistycznym scenariuszu - robi się 1-2. I na kort wychodzi Urszula. Musi pokonać Kuzniecową, której jak już wiemy, bardzo pasuje kort i właśnie wygrała z ósmą rakietą świata.

Czy w Krakowie zobaczymy jutro jakieś tenisowe cuda? Moim zdaniem nie, ale obym się mylił.

Więcej komentarzy tenisowych Jakuba Ciastonia na blogu "Serve & Volley"

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.