Tenis. Celt: Radwańska zderzyła się ze ścianą

- Agnieszka zderzyła się ze ścianą. Czasem tak bywa, że klasowa zawodniczka w starciu z inną świetną dziewczyną nic nie może zrobić - mówi Dawid Celt po porażce Agnieszki Radwańskiej z Andżeliką Kerber 4:6, 4:6 w ćwierćfinale turnieju w Tokio. - Teraz Pekin, a w październiku Masters w Stambule - przekonuje jej sparingpartner. - W Pekinie pewnie większość tenisistek będzie się męczyć. Agnieszka też, bo boli ją bark, a na tych coraz wolniejszych kortach trzeba uderzać coraz mocniej - zaznacza.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Przed dwoma laty Radwańska wygrała turniej w Tokio, przed rokiem dotarła do finału. Teraz w walce o półfinał imprezy z pulą nagród 2,369 mln dolarów musiała uznać wyższość swej przyjaciółki.

Niemka polskiego pochodzenia do wyeliminowania turniejowej "dwójki" potrzebowała zaledwie 73 minut. 25-latka trenująca w podpoznańskim Puszczykowie była wyraźnie lepsza, grała ofensywnie, przez cały czas spychała młodszą o rok Radwańską do obrony.

- Trzeba powiedzieć otwarcie: Agnieszka zderzyła się ze ścianą. Kerber zagrała świetny mecz, miała jeszcze lepszy niż zwykle serwis, uderzała odważnie, świetnie wykorzystywała geometrię kortu, zanotowała dużo winnerów [29 przy 12 wygrywających piłkach Polki - red.]. Cóż, czasem tak bywa, że klasowa zawodniczka w starciu z inną świetną dziewczyną nic nie może zrobić - mówi Celt. - Porażka Agnieszki nie jest dramatem, bo przecież pokonała ją nie 50. czy 60., tylko dziewiąta tenisistka świata - dodaje komentator Eurosportu.

Celt podkreśla, że tenisistom, którzy przez cały sezon grali dobrze, teraz trudno prezentować najwyższą formę.

Radwańska w bieżącym roku wygrała trzy turnieje, w Wielkich Szlemach nie zanotowała żadnej wpadki, dochodząc do ćwierćfinału Australian Open i Rolanda Garrosa, półfinału Wimbledonu oraz czwartej rundy US Open.

- Możemy mówić o niedosycie, bo w tych imprezach Agnieszka była blisko jeszcze lepszych wyników [na Wimbledonie - przegrywając dramatyczny półfinał z Sabiną Lisicką - nie mogła zagrać w finale z Marion Bartoli, z którą wygrała wszystkie siedem spotkań, na US Open pierwszy raz w karierze dotarłaby do ćwierćfinału, gdyby pokonała znacznie niżej notowaną Jekaterinę Makarową - red.], ale musimy doceniać, że ona od stycznia prezentowała wysoki poziom, że zawsze walczyła. Możemy być spokojni, że tak będzie do końca sezonu - mówi sparingpartner naszej najlepszej zawodniczki.

Celt przekonuje, że w swoich dwóch ostatnich startach w bieżącym roku Radwańska nie zawiedzie mimo zmęczenia, jakie odczuwa. W ostatnich 10 dniach Polka rozegrała osiem meczów, m.in. wygrywając turniej w Seulu. Kolejna dawka tenisa Radwańską czeka już za kilka dni w Pekinie, gdzie była najlepsza w 2011 roku.

- Chciałbym, żeby i teraz wygrała, ale chyba tylko wróżka mogłaby powiedzieć, czy to się stanie - żartuje Celt. - Turniej jest obowiązkowy, zagrają w nim wszystkie najlepsze tenisistki [pula nagród to 5,185 mln dol. - red.] i pewnie większość z nich będzie się męczyć. Agnieszka też, bo boli ją bark, a na tych coraz wolniejszych kortach trzeba uderzać coraz mocniej. Ale ona na pewno się nie podda i znów pokaże sporo dobrej gry - dodaje były tenisista.

Po powrocie z Azji Radwańska będzie miała trochę czasu na odpoczynek przed kończącym sezon turniejem WTA Championships. - Wylot do Stambułu ma zaplanowany na 17 października. 22 października zagra pierwszy mecz. Do tej imprezy będziemy się przygotowywać w kraju. Harmonogram treningów dokładnie ustalimy dopiero po Pekinie. W każdym razie będzie czas, żeby się odpowiednio przygotować i później spróbować poprawić wynik sprzed roku [wtedy Radwańska dotarła do półfinału, w którym przegrała z Sereną Williams - red.] - kończy Celt.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.