Wimbledon. Radwańska po finale: Były nerwy, Miami to nie Wimbledon

- Na początku byłam bardzo zdenerwowana. Grałam już w wielu finałach, ale jednak finał Szlema to coś zupełnie innego. Następnym razem będę już wiedziała, co mnie czeka - mówiła po finale Wimbledonu Agnieszka Radwańska.

Wszystko o meczu Radwańskiej z Williams ?

- To najlepsze dwa tygodnie w moim życiu. Przegrałam finał, co oczywiście rozczarowuje, ale z całego występu w Wimbledonie bardzo się cieszę. Serena świetnie serwowała, jej podanie ma naprawdę wielką moc. Mimo to, miałam w tym meczu szanse, ale nie udało mi się ich wykorzystać. Serena w kluczowych momentach trzeciego seta zagrała po prostu lepiej ode mnie.

- Przed meczem bardzo się denerwowałam, to jednak zupełnie inny poziom emocji, niż finał w Miami, Pekinie, czy Tokio. To trzeba poczuć, żeby zrozumieć. Trzeba wyjść na kort w finale Szlema, żeby zrozumieć. Zazwyczaj takie emocje do mnie nie docierają, grasz automatycznie z dnia na dzień, dwa tygodnie lecą, ale tutaj nagle uświadomiłam sobie, że to finał Wimbledonu. Wiele razy grałam już przy pełnych trybunach, ale jednak wyjście na kort centralny... to było coś innego.

- Dla uspokojenia emocji bardzo pomogła mi przerwa na deszcz. Te kilkanaście minut w szatni pozwoliło się wyciszyć, złapać oddech. Dlatego w drugim secie grałam lepiej, rozluźniłam się, grałam już mój tenis.

- Jestem od kilku dni chora, ale to nie miało znaczenia dla meczu. Jak się wychodzi na kort to pojawia się adrenalina i się zapomina, że w gardle coś drapie.

Ten finał da mi na pewno doświadczenie. Następnym razem będę już wiedziała, co się czuje i jak to jest, jak się gra finał Wielkiego Szlema. Kiedy kolejny raz? Nie wiem, nie mam pojęcia.

Galeria z finału Wimbledonu ?

Copyright © Agora SA