Wimbledon. Trener Wiktorowski: To koniec Wimbledonu, ale początek nowej Agnieszki

- To był finał, ostatni mecz Wimbledonu i niektórzy może machnęli ręką, że to koniec. Ale moim zdaniem to jest początek. Agnieszka przetarła szlak, udowodniła sobie i wszystkim wokół, że może grać wyrównany mecz z Sereną Williams, najlepszą tenisistką świata ostatnich kilkunastu lat, być może najlepszą kobietą grającą kiedykolwiek w tenisa - mówi Sport.pl Tomasz Wiktorowski, trener Agnieszki Radwańskiej

Wszystko o meczu Radwańskiej z Williams ?

Jakub Ciastoń: Świetny drugi set, prowadzenie w trzecim, czy ten finał był do wygrania?

Tomasz Wiktorowski: - Agnieszka świetnie zagrała drugiego seta, miała też szanse w trzecim. Serena jednak bardzo przyśpieszyła, zaczęła grać agresywnie, stała głęboko w korcie, chodziła do statki. Agnieszka się cofnęła do linii końcowej. Pierwsze przełamanie serwisu Agnieszki w trzeciej partii zdecydowało. Serena zdobyła przewagę i już ją utrzymała. To był wyrównany mecz, ale nie chcę powiedzieć, że "o włos", czy "do wygrania". Serena w końcówce była za mocna.

Eksperci zagraniczni mówią, że gdyby zabrać Serenie jej serwis, to Agnieszka wygrałaby to spotkanie. Zgadzasz się?

- Cała siła Sereny tkwi w jej serwisie i returnie. Na tej samej zasadzie można powiedzieć, że jakby dać Agnieszce serwis Sereny, to też by wygrała. Nie lubię tak rozmawiać. Na pewno Agnieszka była lepsza od Sereny w grze z linii końcowej, ale ostatecznie serwis i return Sereny przeważył. W okolicach linii końcowej, czy przy siatce, Agnieszka była lepsza. Ale w całym meczu, sumując wszystkie elementy tenisowej sztuki, lepsza była Serena.

Agnieszka powiedziała, że w pierwszym secie trochę zjadły ją nerwy, że odżyła w czasie przerwy na deszcz.

- Jeśli tak mówi, to pewnie tak było. Ja widziałem trochę zdenerwowania u Agnieszki, ale też ogromną determinację Sereny, żeby dobrze rozpocząć mecz. To było kluczowe. Amerykanka zaskoczyła mnie też jeśli chodzi o poruszanie się po korcie. W dłuższych wymianach często też miała sporo do powiedzenia.

Ten mecz pokazał, że Agnieszka może niedługo wygrać turniej Wielkiego Szlema?

- To był finał, ostatni mecz Wimbledonu i niektórzy może machnęli ręką, że to koniec. Ale moim zdaniem to jest początek. Agnieszka przetarła szlak, udowodniła sobie i wszystkim wokół, że może grać wyrównany mecz z Sereną Williams, najlepszą tenisistką świata ostatnich kilkunastu lat, być może najlepszą kobietą grającą kiedykolwiek w tenisa. Dla mnie to jest początek nowej Agnieszki, tak grającej.

Jakie dalsze plany?

- Agnieszka leci do Palermo [jest tam zgłoszona do turnieju WTA od poniedziałku], ale głównie po to, żeby odpocząć. Leci z mamą, posiedzi przy basenie na plaży. Spędzi tam dwa, może trzy dni, odetnie się od zgiełku i wrzawy, naprawdę musi się trochę zregenerować. Pamiętajmy, że to nie jest koniec sezonu, ale jego środek. Odpoczynek jest konieczny. Za chwilę igrzyska, potem US Open Series i samo US Open, potem Azja, wyzwań jest jeszcze sporo.

Agnieszka bardzo się wzruszyła podczas ceremonii, prawie nie mogła mówić przez łzy, brzmiała jakby miała pretensje do samej siebie, że mogła zagrać jeszcze lepiej.

- To dowód na to, jak wielkie emocje w niej były.

Galeria z finału Wimbledonu ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.