Wimbledon. Sukces Radwańskiej niespotykany

Agnieszka Radwańska rozbiła w półfinale Wimbledonu Niemkę Angelique Kerber 6:3, 6:4 odnosząc sukces w polskim sporcie dotąd niespotykany. W sobotę o tytuł w najsłynniejszym turnieju świata zagra z Sereną Williams. Jeśli wygra, w poniedziałek zostanie numerem jeden na świecie.

My też mamy zdanie! Dzielimy się nim na Facebook/Sportpl ?

Trudno było w czwartek znaleźć na korcie centralnym Polaka, który by się choć trochę nie wzruszył. To był piękny mecz, Agnieszka zagrała po mistrzowsku. Łzy cisnęły się do oczu, gdy po ostatniej piłce Radwańska machała do 15 tysięcy widzów na korcie centralnym Wimbledonu, najświętszego tenisowego miejsca na ziemi.

To zresztą być może jedna z najpiękniejszych scen w polskim sporcie ostatnich dziesięcioleci. Trudno spekulować, co może się równać z awansem do finału Wimbledonu. Zwycięstwo Kubicy? Złoto siatkarzy na igrzyskach? Medale piłkarzy? Sukcesy Szewińskiej? Radwańska jeszcze nie wygrała, ale na pewno zauważy ją w sobotę cały świat.

- Nie pamiętam takiego sukcesu indywidualnego polskiego sportowca w tak globalnej dyscyplinie. Finałem Wimbledonu Agnieszka rekompensuje nam klęskę na Euro 2012 - mówił Wojciech Fibak, który specjalnie przyleciał z Polski na półfinał.

- Zaj...ste! - wykrzykiwał podskakując Viktor Archutowski, przyjaciel rodziny Radwańskich, który zawsze w Londynie pomaga im wynająć dom w okolicy kortów. - Świetny mecz, Agnieszka była mocniejsza psychicznie w drugim secie, świetnie się ruszała, lepiej wytrzymała presję - mówił podekscytowany.

Pewna, skupiona, genialna

Rozstawiona z trójką Radwańska na początku dała się trochę wyszaleć rywalce, która wyszła na prowadzenie 3:1. Kerber, ósma w rankingu WTA, wyższa i mocniej zbudowana, uderzała piłki z dużą siłą, płasko, niemal zawsze znajdowała linie i narożniki kortu. Ale pięć kolejnych gemów wygrała Radwańska. Polka wprowadziła bowiem w swojej grze poprawki - starała się uderzać piłki wcześniej, agresywniej, świetnie serwowała. Najważniejsza była jednak głowa - Polka pokazała, że umie wytrzymać długie wymiany, nie daje się złamać petardom Kerber. Widząc to, Niemka w drugim secie, pękła mentalnie - zaczęła ryzykować i popełniać błędy. Radwańska pokazała niesamowitą determinację, jej twarz mówiła, że tego meczu już nie wypuści. I nie wypuściła. Zagrała go tak skupiona i pewna, jak zwycięskie finały imprez w Miami, Pekinie, czy Tokio. To zaprowadziło ją do finału Wimbledonu.

- To był dobry mecz. Mógł podobać się kibicom, szczególnie te niesamowite loby w drugim secie, gdy grałyśmy piłki niemal na wysokości dachu - mówiła po meczu Kerber. Po polsku, bo jej rodzice są Polakami, wyemigrowali z kraju w latach 80. - Agnieszka była lepsza, nie ma o czym mówić, zagrała świetny mecz. Mój plan był taki, żeby grać agresywnie, ale okazało się, że Agnieszka przebija za siatkę wszystko i nie mam jak zrobić jej krzywdy - przyznała 24-letnia Niemka. Podkreśliła, że półfinał Wimbledonu to też wielki sukces.

Tajemnica się wydała

- Jestem bardzo szczęśliwa, najpierw pierwszy półfinał, teraz pierwszy finał. Wygrałam tu jako juniorka w 2005 r., od zawsze lubiłam grać na trawie. Postaram się, żeby to nie był koniec, dam z siebie wszystko także w finale - mówiła Radwańska po angielsku na konferencji prasowej. Jedna z angielskich dziennikarek połamała sobie język, próbując spytać o nazwisko ostatniej Polki w finale w Londynie. - Chodzi pani o Jadwigę Jędrzejowską - uśmiechnęła się Radwańska. - Wiem o tym, że w 1937 r. grała w finale. Mam nadzieję, że uda mi się zrobić krok dalej, zobaczymy - dodała Polka. Zdążyła jeszcze powiedzieć, że Serena Williams świetnie serwuje, bije mocno, ale w sumie od czterech lat z nią nie grała, gdy nagle się rozkasłała, złapała za gardło i poprosiła o przerwanie konferencji.

Wtedy wydała się tajemnica, o której polscy dziennikarze wiedzieli już od kilku dni - Radwańska jest mocno przeziębiona. Już w meczu z Marią Kirilenko w ćwierćfinale grała zakatarzona, z bolącym gardłem, ale Tomasz Wiktorowski, trener Agnieszki, prosił, żeby tego nie pisać. - Nie chcemy dawać rywalkom sygnału, że Agnieszka może być osłabiona. W szatni stara się nie odzywać, żeby nie było słychać, jaką ma chrypę - mówił Wiktorowski.

Ale atak kaszlu na konferencji i naprawdę potężna chrypa zdekonspirowały Polkę. Przedstawicielka WTA poinformowała nas, że Agnieszka po polsku już z nami w czwartek nie porozmawia, obiecała rozmowę w piątek, co wszyscy przyjęli ze zrozumieniem. Zagraniczni dziennikarze dopytywali nas potem, o co chodziło, bo nie do końca zrozumieli, dlaczego poprosiła o przerwanie konferencji. Polacy byli zresztą w czwartek oblegani - na wywiady wyciągała nas BBC, Sky, co chwila ktoś przychodził na czwarte piętro biura prasowego i pytał jak się wymawia "Jadwiga Jędrzejowska".

Serena, czyli wojna światów

W finale Radwańska zagra z Sereną Williams, która znów gra genialnie, dominuje, rozstrzeliwuje rywalki, choć ma już 30 lat. Amerykanka pokonała w drugim półfinale Viktorię Azarenkę 6:3, 7:6 (8-6). Białorusinka była bardziej wypoczęta, bo Serena dzień wcześniej musiała jeszcze zagrać mecze debla, ale od Amerykanki, od jej pewności siebie i od jej mistrzowskiego serwisu (24 asy - rekord Wimbledonu!), odbiła się w czwartek jak od ściany.

Radwańska, mimo wszystko ucieszyła się, że zagra z Sereną, 13-krotną triumfatorką Szlemów, w tym czterech Wimbledonów. Azarenka w tym sezonie pokonała Radwańską sześć razy, ale najważniejsze jest to, że Białorusinki najzwyczajniej nie lubi.

Amerykańscy dziennikarze mówią, że Serena będzie zdecydowaną faworytką, ale niektórzy przypominają zeszłoroczny finał US Open, gdy młodsza z sióstr Williams też miała wygrać i niespodziewanie przestała dobrze serwować, a jej gra kompletnie się rozsypała. Wtedy debiutancki tytuł zdobyła Samantha Stosur.

To na pewno będzie starcie dwóch światów - najwybitniejszej przedstawicielki tenisa siłowego z tenisistką, o której mówi się, że jest inna niż wszystkie, bo widzi więcej, więcej rozumie i lepiej czuje piłkę. Wygrywa precyzją i techniką, a nie siłą. "Radwańska to inny świat, gdyby wygrała, byłaby najlżejszą i najniższą triumfatorką Szlema od czasów Martiny Hingis" - napisał Tom Perrotta w "Walls Street Journal".

Na końcu pieniądze.

Radwańska awansując do finału dostanie co najmniej 575 tys. funtów, czyli 3 mln zł. To największy czek w jej karierze i prawdopodobnie największa jednorazowa wypłata w polskim sporcie.

Finał Wimbledonu zapewnił Radwańskiej awans na drugie miejsce na świecie, ale jeśli wygrałaby z Sereną, będzie pierwsza.

- Agnieszka pokonała Kerber, bo lepiej zniosła presję. Z Sereną ma szansę, to będzie mecz, w którym Amerykanka momentami będzie dyktować warunki, ale nie zawsze. Bardzo dużo będzie zależało do Agnieszki. Leczymy się herbatkami, czosnkiem i miodem, niestety żadnych leków Agnieszka brać nie może - powiedział nam Tomasz Wiktorowski.

Czy to największy sukces polskiego sportu? - Nie wiem, nie mnie to oceniać.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.