Wimbledon. Wiktorowski: Czosnek, herbata, dwie aspiryny i pod kołdrę...

SMS-ów przyszło tyle, że od samych sygnałów wyładował mi się telefon. Będę czytał wieczorem i odpisywał. Ale szybko trzeba było zejść na ziemię i pójść na mecz rywalek w finale, czyli Sereny Williams z Viktorią Azarenką. Agnieszka nie jest bez szans z Amerykanką - mówi Tomasz Wiktorowski, trener Radwańskiej po awansie do finału Wimbledonu.

Jakub Ciastoń: Co było kluczowe w pokonaniu Kerber?

Tomasz Wiktorowski: - Mocna psychika. Andżelika grała na początku bardzo dobrze, rozpędziła się, zaczęła od prowadzenia 3:1. To mogło podłamać, podciąć skrzydła. Kerber grała długie, ciężkie piłki, głębokie. Agnieszka się jednak odnalazła, umiała przeciwstawić, a potem zagrała jeszcze lepiej od Andżeliki. To odłamanie się z 3:1 na 3:3 w pierwszym secie było pierwszym kluczowym momentem. Drugim było utrzymanie przewagi na 4:2 w drugiej partii, gdy Kerber znów przycisnęła. Agnieszka wygrała kilka długich wymian, intensywnych. Wtedy udało się coś, co nie udało się w drugim secie ćwierćfinału z Kirilenko. Agnieszka umiała zamknąć mecz w dwóch setach.

Właśnie wtedy były też te niesamowite wymiany, gdy piłki po lobach z obu stron fruwały na wysokość dachu. Kibice byli zachwyceni.

- Niesamowite piłki, wcześniej Agnieszka wygrała genialną wymianę, równie efektowną, a potem Andżelika zdobyła punkt po tych fruwających piłkach. Ważne, że Agnieszka umiała wygrać seta i takie fajerwerki na nią nie działały. Ten mecz sportowo stał na bardzo wysokim poziomie, wyższym niż ćwierćfinał z Kirilenko. W nim na wyższym poziomie były emocje. Kirilenko grała bardzo zmotywowana, a Agnieszka czuła ogromną presję, że musi wygrać. W półfinale było więcej opanowania, a najwięcej ze strony Agnieszki.

Czy dojście do finału singla w Wimbledonie to jest największy sukces polskiego sportu? Czy były jakieś wydarzenia większe niż to?

- Nie mnie to oceniać. Nie wiem. Fan każdej dyscypliny, co innego widzi i ceni. Z perspektywy tenisowej, to jest na pewno największy wynik w historii. Ale może dla kibica piłki nożnej ważniejsze będą medale MŚ, a siatkówki - medal na igrzyskach. Myślę, że sportowców jednoczą igrzyska olimpijskie. Gdyby Agnieszka była w finale igrzysk, to powiedziałbym bez wahania, że tak. Każdy ma w sercu jakieś swoje indywidualne wspomnienie, ja np. długo pamiętałem finał piłkarzy na igrzyskach w Barcelonie.

Powiedz coś o emocjach związanych z tym meczem, co się działo w szatni po meczu?

- Nie wiem, nie pamiętam. Człowiek nie myśli, jest euforia i nic poza tym. SMS-ów przyszło tyle, że od samych sygnałów wyładował się telefon. Będę czytał wieczorem i odpisywał. Ale szybko trzeba było zejść na ziemię i pójść na mecz rywalek w finale, czyli Sereny Williams z Viktorią Azarenką.

Da się wygrać z Sereną?

- Gdyby to była Azarenka, dałoby się powiedzieć więcej o tym, jak ten mecz można zagrać. Ponieważ jest Serena, trzeba się skupić na sobie. Agnieszka musi się skoncentrować na swojej grze, ale nie ma teraz sensu o tym mówić szczegółowo.

Serena w finałach gra świetnie, ale zdarzają jej się słabsze mecze. W US Open rok temu była murowaną faworytką, ale przestała serwować, załamała się mentalnie i przegrała z Samanthą Stosur, która zdobyła potem pierwszy tytuł wielkoszlemowy.

- Tutaj Serena grała świetnie. Nie widziałem załamania. Siedzieliśmy za ludźmi z teamu Sereny, widzieliśmy, że ciągle miała z nimi kontakt wzrokowy, świetnie się motywowała. Zagrała bardzo dobrze ten półfinał. Miała jeden słabszy moment - z Chinką Jie Zheng, gdy rywalka była dwie piłki od wygrania spotkania III rundy. Ale umiała tamtem mecz zakończyć, tak jak Agnieszka mecz z Kirilenko.

Przyznajcie się, na kiedy mieliście zarezerwowane bilety?

- To nie jest tajemnica. Zawsze mamy zarezerwowane w okolicach ćwierćfinałów, półfinałów. Taki Agnieszka ma ranking, i tak się prezentuje, że wysoce prawdopodobne jest, że będzie w turnieju na tym etapie. A jeśli dochodzi dalej? To z przyjemnością płacimy te rachunki za przełożenie biletów. Z ogromną przyjemnością [śmiech], i teraz też tak będzie.

Andżelika Kerber powiedziała, że Agnieszka, grając z Sereną, wymusi u niej błędy, że dobrze biegając, może przeszkadzać, i może ją nawet pokonać.

- Agnieszka, tak jak Australijczyk Bernard Tomic, ma taki przeszkadzający styl gry, że tenis rywali zawsze traci na blasku. Mam nadzieję, że teraz też tak będzie. Ale Serena jest tak wspaniałą zawodniczką, że potrafi wziąć sprawy w swoje ręce i to bardzo poważnie. Zdaję sobie sprawę, że będą w tym meczu momenty, gdy tylko Serena będzie decydować, jak będzie wyglądał pojedynek. Mam nadzieję, że takich momentów będzie jednak jak najmniej, a także, że Agnieszka Amerykance się przeciwstawi. Klucz to return, przetrwanie pierwszej piłki po jej serwisie i doprowadzenie do dłuższej wymiany. Choć oczywiście Sereny czasami nie da się dobrze zareturnować, szczególnie gdy serwuje 195 km/godz.

Nie boli cię jako trenera, że w Polsce raz wynosi się Agnieszkę pod niebiosa, by za chwilę skrytykować po jednej-dwóch porażkach?

- Krytycy, komentatorzy i kibice są po to, żeby komentować i krytykować. To jest normalne w tenisie. Mnie to nie boli. Ja jestem przygotowany na każdą ewentualność. Rok tenisowy trwa 10 miesięcy, a nie dwa, czy trzy turnieje. Zawsze przychodzą lepsze i gorsze momenty. Ważne, to utrzymywać wysoką średnią. Mówiłem już kiedyś, że nikt nie będzie sobie podcinał żył z powodu jednej, czy dwóch porażek w naszym teamie.

Agnieszka wyszła w trakcie konferencji prasowej, bo nie mogła mówić. Nie jest już tajemnicą, że jest przeziębiona od kilku dni. Jak wygląda sytuacja, jak się leczycie?

- Leczymy się jedynie metodami babuni. Przy obostrzeniach dopingowych, nie możemy ryzykować żadnych środków na przeziębienie z apteki, bo mogą zawierać zakazaną efedrynę, czy inny środek niedopuszczalny. Czosnek, herbata z miodem, dwie aspiryny i pod kołdrę. Bierze też krople dopuszczone przez WTA, i to właściwie wszystko. Dostosowujemy treningi do sytuacji, do tego zmęczenia i przeziębienia, mamy nadzieję, że ten jeden dzień w piątek, pozwoli się jeszcze podleczyć.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA