Redaktor to dopiero jest kibic! Poznaj nas na profilu Facebook/Sportpl ?
'Agnieszka pokonała Nr 1. To może być rok Radwańskiej!'
Radwańska pokonała Woźniacką 3:6, 7:5, 6:2 w środę w ćwierćfinale turnieju WTA w Sydney. To pierwsze od ponad czterech lat zwycięstwo Polki nad duńską tenisistką, a także pierwsze w karierze Agnieszki zwycięstwo z liderką rankingu WTA. Polka odniosła jeden z największych triumfów w karierze na pięć dni przed startem Australian Open.
Tomasz Wiktorowski , trener jeżdżący na turnieje z Radwańską: - Agnieszka w pierwszym secie wdawała się w długie wymiany, na czym znacznie lepiej wychodziła Karolina, bo ona też uwielbia taki styl. W drugim secie Agnieszka przycisnęła, skróciła wymiany, podeszła do siatki, zagrała bliżej linii. Tak samo było w trzecim secie. Skracanie wymian było kluczem do zwycięstwa.
- Byliśmy bardzo zaskoczeni, bo Karolina grała cały czas bardzo dobrze. To na pewno nie był jakiś niższy poziom w jej wykonaniu. Nie można mówić, że zagrała słaby mecz. A to, co momentami grała z bekhendu... niesamowity poziom. Równie dobrze mecz mógł się skończyć 6:3, 6:4, gdyby trafiła kilka piłek w końcówce drugiego seta. Ciężko mi więc oceniać tę kontuzję, trzeba o to pytać sztab Karoliny. Na pewno odpuściła ostatni gem, to było widać wyraźnie, ale wcześniej? Nie wydaje mi się.
- Nie chcę bawić się w takie personalne porównania. Poziom jest bardzo równy. Każda z dziewczyn z dziesiątki może pokusić się o zwycięstwo w Australian Open. To jest Szlem, gdzie ogromną rolę odgrywają czynniki zewnętrzne - upał, wiatr itd. Bardzo ważne będzie doskonałe przygotowanie fizyczne, wytrzymałość. W dziesiątce tylko Kvitova jest nieco cięższa, więc może mieć problem. Pozostała dziewiątka jest fizycznie przygotowana idealnie, nawet kilka dziewczyn z drugiej dziesiątki może sprawić niespodziankę.
- To będzie zupełnie inny mecz niż ten z Woźniacką. Z Karoliną były dłuższe wymiany, które można było skracać, ucinać w połowie. Z Białorusinką kończyć trzeba od razu. Jak tylko pojawi się pierwsza piłka na rakiecie, trzeba natychmiast próbować przejąć inicjatywę. Trzeba korzystać z każdej szansy, od razu brać, co będzie na stole. Nie będzie drugiej, czy trzeciej okazji w wymianie, jak z Karoliną.
- Zbyt długiego grania w Sydney się nie boimy. Nawierzchnia jest identyczna jak w Melbourne, piłki też, pogoda właściwie taka sama. Agnieszka na pewno nie odpuści. Każda dziewczyna potrzebuje przetarcia przed Szlemem, a to jest początek sezonu, więc tenisistki nie mają w nogach po 60 rozegranych meczów, ale po pięć-sześć. Turniej w Sydney kończy się w piątek, będzie jeszcze czas na odpoczynek przed rozpoczęciem Australian Open. Chcąc grać na poziomie pierwszej piątki, trzeba wytrzymać trzy tygodnie gry na najwyższych obrotach. I Agnieszkę stać na to.
- Agnieszka ciągle się rozwija. Pamiętajmy, że to jest przecież wciąż bardzo młoda dziewczyna, dopiero 22-letnia. Idzie do przodu, sama coraz więcej widzi. Odkąd pamiętam jej treningi, było na nich zawsze dużo zbić piłek, zagrań po linii, wyjść do przodu. Ale Agnieszka musiała dojrzeć do tego, żeby grać tak odważnie także w trakcie meczów. Agnieszka też się ciągle wzmacnia fizycznie, co ma duże znaczenie przy agresywniejszej grze. Najważniejsze jest jednak to, że Agnieszka ma w głowie to, że musi grać agresywniej, żeby awansować w rankingu. I chyba ten mecz pokazał po raz kolejny, że sama to widzi.
- To prawdopodobnie zatoki, ale jest już lepiej. Leczymy się środkami ogólnie dostępnymi. Wszystko musimy jednak pięć razy sprawdzać ze względu na przepisy antydopingowe. Zanim Agnieszka coś zażyje, szczegółowo pytamy o wszystko fizjoterapeutów, bo w co drugim leku są substancje z listy zakazanej.