Radwańska mierzy bardzo wysoko

Agnieszka Radwańska wygrała turniej WTA w Pekinie pokonując w finale Niemkę Andreę Petković 6:4, 0:6, 7:5. Jest to największy jej triumf w karierze. Zapowiada, że na tym nie poprzestanie. - Pekin to moje największe zwycięstwo, ale za rok chcę dużo lepiej zagrać w Szlemach i awansować do najlepszej piątki WTA - mówi polska tenisistka.

Dyskutuj z ludźmi, nie z nickami. Nie bądź anonimowy na Facebook.com/Sportpl ?

- Zagrałyśmy z Andreą niesamowity mecz, obie dałyśmy z siebie 200 procent, przeważyłam dosłownie o włos - mówiła Agnieszka Radwańska po finałowym zwycięstwie w Pekinie nad Niemką Andreą Petković (7:5, 0:6, 6:4), za które odebrała rekordowy czek na 775,5 tys. dol.

Komentatorzy angielskiego Eurosportu nazwali to spotkanie godnym finału Wielkiego Szlema. "Po Radwańskiej rzadko kiedy widać jakieś emocje. Nawet gdy wygrywa, minę ma taką samą, ale trzeba podkreślić wyraźnie, że ta dziewczyna gra w tej chwili najlepszy tenis swojego życia" - pisze Bobby Chintapalli z prestiżowego portalu Tennis.com.

Fibak: Radwańska będzie faworytką Masters!

 

Eksperci zwracają uwagę na niezwykłe statystyki finału. Petković i Radwańska zagrały dużo więcej winnerów, niż popełniły niewymuszonych błędów. Niemka wygrała w sumie 101 punktów, Polka - 100, ale przeważała w kluczowych akcjach. Wszyscy podkreślali, że Petković zagrała być może najlepszy mecz w tym roku, ale to nie wystarczyło. "To właśnie dlatego popłakała się na koniec, bo dała z siebie wszystko" - napisał jeden z fanów na Twitterze.

- Rewelacyjny mecz. Myślę, że nie można byłoby wymyślić skuteczniejszego sposobu promocji kobiecego tenisa - powiedział PAP Robert Radwański, ojciec Agnieszki, który spotkanie oglądał w telewizji w Polsce.

- Gdyby ktoś powiedział mi trzy tygodnie temu, że wygram turnieje w Tokio i Pekinie, uznałabym go za wariata. Pokazałam najlepszy w życiu tenis. Lepiej wypadłam chyba jednak w Japonii, bo tam miałam cięższe mecze, w Chinach zagrałam na luzie - opowiadała Radwańska.

Pytana o przyszłość, wyznaczyła sobie ambitne cele. - Wiem, że ten sezon był słaby pod względem Wielkich Szlemów [jeden ćwierćfinał, IV runda i dwa razy II runda], dlatego w przyszłym sezonie chcę wreszcie zagrać w którymś bardzo dobrze, liczę też na awans w rankingu do pierwszej piątki - zaznaczyła 22-letnia tenisistka.

- Może to zabrzmi banalnie, ale kluczem do takiej fantastycznej serii jest po prostu systematyczna praca i dobrze zaplanowany, nieprzeładowany kalendarz startów, w którym jest czas na grę, ale też na trening, odpoczynek i regenerację - twierdzi Tomasz Wiktorowski, trener, który od sierpnia zastępuje na wyjazdach Roberta Radwańskiego.

W poniedziałek Polka awansowała na ósme miejsce w WTA Tour i WTA Race. To wyrównanie jej rekordowej pozycji z lutego 2010 r.

Radwańska jest już niemal pewna udziału w kończącym sezon Masters w Stambule, gdzie od 25 października czołowa ósemka zagra o 4,9 mln dol. Po wycofaniu się Andrei Petković (9. w WTA) z imprezy w Linzu, Polkę może wyprzedzić jeszcze tylko 10. na liście Marion Bartoli, ale Francuzka musiałaby wygrać turnieje w Osace, Moskwie i jeszcze liczyć na szybkie potknięcie Radwańskiej w Rosji, gdzie obie zagrają za tydzień.

- Trzeba walczyć do końca, biletów do Stambułu jeszcze nie kupujemy - stwierdził Robert Radwański.

Jego córka zarobiła już w tym sezonie 2,2 mln dol., ale to tylko premie za grę. Od swojego sponsora - firmy Lotto - dzięki awansowi do czołowej dziesiątki otrzyma na koniec roku prawdopodobnie dodatkowe wynagrodzenie (poza kwotą kontraktu).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.