Tomasz Adamek o swoim wypadku: Z małej kolizji drogowej zrobiono megasensację

W połowie stycznia media podały informację o kolizji drogowej z udziałem Tomasza Adamka. Według doniesień bokser mógł kierować pojazdem pod wpływem alkoholu. ?Z małej kolizji drogowej, zwykłego poślizgu w górskiej miejscowości, zrobiono mega sensację? - tłumaczy się na swojej oficjalnej stronie internetowej Adamek.

Przed miesiącem Polak przebywał na wakacjach w amerykańskim Lake Placid, gdzie jeździł na nartach i odpoczywał od boksu. W incydencie na skrzyżowaniu Mirror Lake Drive i Saranac Avenue kierowane przez niego auto wypadło ze swojego pasa i wjechało w dwa zaparkowane pojazdy.

Zaistniało podejrzenie, że bokser był pod wpływem alkoholu. Polak odmówił jednak poddaniu się testom na obecność alkoholu we krwi i został zatrzymany. Areszt opuścił po wpłaceniu kaucji.

Miesiąc po wydarzeniu pięściarz umieścił na swojej oficjalnej stronie internetowej notkę, w której przedstawił swoją wersję wydarzeń.

"W wyniku poślizgu, na śliskiej jezdni, przy skrzyżowaniu ulic, wjechałem bokiem na dwa zaparkowane auta. Nikt nie został ranny w trakcie tej kolizji. To nie był wypadek drogowy z udziałem osób trzecich, co ma szczególne znaczenie przy ocenie zdarzenia. Miało to też duży wpływ na przebieg postępowania wyjaśniającego, jakie prowadziła policja. W dniu 14 lutego dowiem się, jakiego rodzaju sankcje zostaną podjęte w stosunku do mojej osoby, za to wykroczenie drogowe. Sam do czasu zakończenia postępowania nie mogłem zabierać głosu w tej sprawie' - czytamy na stronie Adamka .

Według pięściarza cała sprawa została przez media przesadnie rozdmuchana, a niektóre informacje były nieprawdziwe "Totalna jazda mediów po bandzie. Adamek pijany, rozbija doszczętnie samochód, pójdzie na rok do więzienia. Z małej kolizji drogowej, zwykłego poślizgu w górskiej miejscowości, zrobiono mega sensację. Nie mogło być inaczej, media na co dzień czyhają na sensację. Wystarczy jeden drobny sygnał a informacyjna kula śniegowa zaczyna się toczyć. Przedruk informacji, dodany własny komentarz wzięty z kosmosu i rywalizacja dziennikarzy, kto napisze dosadniej. Tak było i tym razem".

Więcej o:
Copyright © Agora SA