Adam Małysz: Normalnie. Już parę razy nim byłem i kilka medali zdobyłem. Nie ma co owijać w bawełnę - najmocniejszy jest tutaj Thomas Morgenstern, który wygrał wszystkie serie treningowe, w których startował. Bardzo daleko skoczył też Gregor Schlierenzauer, ale i ja wygrałem trzy treningi, więc obiecuję, że podejmę wyzwanie. Jest komu walczyć o medale, fajnie, że mimo podeszłego jak na skoczka wieku jestem wśród nich. Teraz najważniejsze to dobrze się wyspać.
- Oj, i to bardzo. Straszny przeciąg był przede wszystkim na buli. Zaraz po wyjściu z progu leciało się bardzo wysoko nad zeskokiem, narty szły bardzo do góry i wydawało się, że skok będzie daleki. Ale potem pojawiała się "cisza", brakowało ciągu i człowiek spadał. Na sobotę prognozy są lepsze. Ma być bardziej sprawiedliwie i, mam nadzieję, żeby wygrać, trzeba będzie naprawdę być najlepszym.
- To dobry znak, że forma jest stabilna. Zapewniam, że sił do walki mi nie zabraknie.
- To smutne, bo wie, w jakiej jest formie. Ale jeśli tak myśli przed konkursem, to nic tutaj nie zdziała, jest z góry przegrany. Loitzl to też rutyniarz, ale ja, gdybym nawet miał słabszą formę, to jednak liczyłbym na szczęście, umiejętności i doświadczenie.
- Pewnie, bo skacze stabilnie i daleko.
- Na mnie to nie robi w ogóle wrażenia. W Vancouver wymyślił nowe wiązania i... "ugotował" tym Austriaków, którzy zaczęli kombinować przy swoich. Niech swoimi pomysłami wykańcza konkurencję. Ja wiem, na co mnie tutaj stać.
Kolejne w tym sezonie zwycięstwo Marii Riesch ?