Adam Małysz: Medal na wyciągnięcie ręki

- Nie cierpię, jak wieża sędziowska jest z lewej strony skoczni. Wtedy zawsze dostaję gorsze noty, bo ląduję na prawą nogę i ten telemark gorzej z góry widać. Ci, co lądują na lewą zawsze dostają wyższe oceny - mówi Adam Małysz, który po dwóch seriach mistrzostw świata w lotach zajmuje drugie miejsce. Pierwszy jest Simon Ammann, trzeci Gregor Schlierenzauer. Relacja na żywo z trzeciej i czwartej serii od 10.15 w Sport.pl

Robert Błoński: Humor panu dopisuje po pierwszym dniu MŚ w lotach.

Adam Małysz: Skoki były fajne, to czemu mam nie być uśmiechnięty. Ale w sobotę będzie lepiej. W próbnej serii był duży "przeciąg" na buli, ale pod koniec wszystko się uspokoiło. W ostatniej fazie wiało mocno z tyłu, rzucało mną mocno po wyjściu z progu. W konkursie, na szczęście, warunki były w miarę równe. Sprawiedliwie nie będzie nigdy, ale ja jestem strasznie zadowolony. Szczególnie udał mi się drugi skok, spowodował, że na pewno będę walczył z Simonem o złoty medal. To są niespełna trzy punkty, na mamucie - żadna przewaga. Zmęczony już jestem, ale uważam, że Ammann jest bardziej. We czwartek, jak wróciłem ze skoczni, to padłem na łóżko i zasnąłem na pół godziny. Później nie mogłem się obudzić na trening, byłem otępiały. W piątek skocznia była przygotowana lepiej niż we czwartek, nie było tak twardo na zeskoku, nie "trzepało" nami po wylądowaniu. Dlatego nogi tak nie ucierpiały.

Za drugi skok sędziowie przyznali Szwajcarowi o punkt więcej niż panu. Naszym zdaniem, to pana telemark był ładniejszy, wyraźniej zaznaczony...

- Powiem wam jedno: nie cierpię, jak wieża sędziowska jest z lewej strony skoczni. Wtedy zawsze dostaję gorsze noty, bo ląduję na prawą nogę i ten telemark gorzej z góry widać. Ci, co lądują na lewą zawsze dostają wyższe oceny, niestety na większości skoczni wieża sędziów je z lewej strony. Ubolewam nad tym, ale niewiele mogę zrobić. Już nigdy nie nauczę się lądować na lewą nogę, nie potrafię tego.

Ma pan poczucie, że Ammann jest tutaj do pokonania, że nie ma już takiej przewagi nad panem jak choćby podczas igrzysk.

- Oczywiście. To przeczucie miałem już dużo wcześniej. I w Lillehammer, gdzie prowadziłem z nim po pierwszej serii, i w Oslo, gdzie w pierwszej serii musiałem skakać w fatalnych warunkach... Wiem, na czym stoję, wiem, że moja forma jest wysoka, że skaczę naprawdę dobrze. Mam nadzieję, że sobota będzie moim dniem. Marzę o tym. Super jest cały czas być drugim, ale lekki niedosyt gdzieś tam pozostaje. Chciałbym być wyżej. Obiecuję walkę. Wiązania mi pasują, zmieniłem zapięcia i jest dobrze.

W sobotę loty są rano, to lepiej niż po południu?

- Tak. Tylko będą musieli się pospieszyć, bo w okolicach godziny 12 tutaj zaczyna wiać.

To najtrudniejszy mamut na świecie?

- Najpiękniejszy, bo można skakać bardzo daleko, najdalej na świecie, bić swoje rekordy. Ale nam tu jakoś nie chcą na to w tym roku pozwolić. Zawsze obniżają rozbieg, a każdy marzy o dalekim locie.

Medal MŚ w lotach, którego nie ma pan w kolekcji...

-...jest moim wymarzonym i wiem, że mam go na wyciągnięcie ręki. Skaczę dobrze, formę mam, niech więc tylko szczęście mi dopisze. Ważne, że nawiązałem z nim walkę, że jestem na górze skoczni obok niego. Simon wie doskonale, że depczę mu po piętach...

Prędkości na progu są ogromne, ponad 106 km/h.

- A będą jeszcze wyższe i tego się boję. Od przyszłego roku chcą wprowadzić nowe BMI i przez to każdy będzie miał krótsze narty. Szybkości wzrosną, będzie to bardziej niebezpieczne.

Pasjonująca walka Małysza z Ammannem. Szwajcar na razie prowadzi ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA