MŚ w Libercu: Czwarte miejsce Polaków ?
W sobotę Kamil Stoch, Stefan Hula, Łukasz Rutkowski i Adam Małysz wywalczyli czwarte miejsce w konkursie drużynowym MŚ. Najlepsze w historii występów naszych skoczków.
Łukasz Kruczek: Nie da się tego ukryć. Też się cieszę. Żeby naprawdę walczyć o medal, wszyscy muszą równo skakać.
- Nawet nie wiedziałem. To też dowód na to, jak fajnie chłopcy skoczyli. Teraz przed nami tylko jedno zadanie: przekuć tę formę i ustabilizować skoki. Żeby już zawsze były na tym poziomie.
- Nie. Bo od pierwszego do ostatniego dnia każdy skakał dobrze. Zdarzały się pojedyncze błędy, ale była powtarzalność. Nie było jednego dobrego skoku i czterech złych tylko odwrotnie. Czasem coś nie grało, generalnie było dobrze. Nie da się powiedzieć, czemu odpaliło w Libercu. Cały plan treningów motorycznych był ustawiony pod mistrzostwa. Przed nimi odpuściłem chłopakom, żeby nabrali świeżości. Tak do końca nikt nie wie, dlaczego "wypaliło" w Libercu. Dobrze, że wypaliło.
- Przeszedł samego siebie. Liczyliśmy na jego dobre skoki, ale nie na to, że wygra swoją serię! On po prostu błysnął w obu skokach. To czwarte miejsce zawdzięczamy głównie jemu.
- Żadnych. Wszystko było jasne po treningach. W konkursie daliśmy skoczyć Rafałowi, do drużynówki lepiej pasował Stefan. Jest z nami dłużej. Może wcześniej myślałem Śliż czy Rutkowski, ale szybko się ich pozbyłem. Chodziło mi o pewne, powtarzalne skoki.
- Tak mówiłem, ale to było z przymrużeniem oka. Jak była mowa o medalu, nasuwało się jedno nazwisko. Ale Kamil ma potencjał, jest w stanie walczyć z najlepszymi. Czemu to nie miał być on?
- Inny jest układ w grupie. Adam jest liderem skoków, trwa walka o to, kto będzie liderem grupy. Jeden chce być lepszy od drugiego, wytworzyła się mobilizująca rywalizacja młodych skoczków.
- Ale inni mają ambicje, Adam był kiedyś nie do przeskoczenia. Teraz jeden chce konkurować z drugim i jest w stanie to robić. Rywalizacja jest zdrowa, zrodzi lepsze wyniki.
- To prawda Tak blisko medalu nigdy nie byliśmy. Ale po konkursie powiedzieliśmy sobie: może to jeszcze nie była ta chwila? To przyszłość. W 2005 roku w Oberstdorfie byliśmy na szóstym miejscu, w 2007 roku w Sapporo na piątym. Teraz na czwartym. Za rok igrzyska, za dwa - MŚ w Oslo Małymi krokami idziemy do przodu.
- Wielkich zmian w kadrze nie będzie. Zostało jedenaście miesięcy. Chcemy wybrać najlepszych i ich udoskonalać przed Vancouver. Różnice między tymi, co byli w Libercu a młodymi jeszcze są. Nie widać ich może w mistrzostwach Polski, ale już w rywalizacji z najlepszymi - owszem. Podział było widać podczas PŚ w Zakopanem, różnice spore.
- Pogratulowaliśmy i ustaliliśmy plan na najbliższe tygodnie. Przed nami Turniej Nordycki i zakończenie sezonu w Planicy.
- Nie myślę o tym, bo ten jeszcze się nie skończył. Opracowuję już plan przygotowań na następny, ale liczy się teraźniejszość.
- Zapracował na to zespół. Ja tylko za to odpowiadam, ale każdy mi pomógł.
- Teraz możemy go zdobyć. W skokach, oprócz umiejętności, o wyniku decyduje też pogoda. My zrobimy wszystko, żeby być dobrze przygotowanym i w razie czego pomóc szczęściu.
Więcej w wywiadzie Małysza dla Sport.pl - czytaj tutaj ?