Wimbledon. Radwańska: Jestem tu, żeby wygrać turniej

- Tak, celuję w tytuł, pomimo że niewiele osób widzi mnie w półfinale - mówi Agnieszka Radwańska. Jeżeli Polka pokona Chinkę Na Li, to w ćwierćfinale wpadnie prawdopodobnie na Serenę Williams. - Obie siostry są silne i potężne, ale nie są nie do pokonania - uważa Polka. Relacja z meczu Radwańska - Na Li od 13.00 na Sport.pl

Tegoroczna drabinka Radwańskiej na Wimbledonie pod pewnymi względami przypomina zeszłoroczną. Tam Polka w trzeciej rundzie wyeliminowała Chinkę Na Li, teraz spotka się z nią rundę dalej. W 2009 roku Radwańska odpadła w ćwierćfinale z Venus Williams, teraz na tym etapie jej droga krzyżuje się z jej siostrą, rozstawioną z numerem jeden Sereną.

Po efektownym zwycięstwie z Włoszką Sarą Errani 6:3 6:1 Polka była bardzo pewna siebie.

- Jestem tu po to, by wygrać turniej - zadeklarowała. - Siostry Williams są wciąż silne i potężne. Ale nie są nie do pokonania i wierzę, że mogę w tym roku zajść daleko - oceniła Radwańska.

- Mam teraz więcej doświadczenia i gram jak nigdy dotąd. Awansowałam w rankingu i wzrosła moje pewność siebie. Także mierzę w tytuł, pomimo tego, ze mało kto widzi mnie w półfinale - zadeklarowała Polka. - Chciałabym dostać szansę gry na Korcie Centralnym. To zawsze jest moja ambicja. Może uda się w tym roku, jeśli zagram z Sereną - dodała.

Zanim dojdzie do Ewentualnego meczu Radwańskiej z Williams Polka musi pokonać Chinkę Na Li, a Amerykanka Rosjankę Marię Szarapową.

- Li będzie moją najtrudniejszą jak dotąd rywalką. Uderza piłki mocno i dokładnie. By ją pokonać, będę musiała zagrać najlepiej jak umiem - skomentowała najbliższe spotkanie.

Specjalny tenisowy serwis o Wimbledonie ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.