- Chodzi panu pewnie o Engelberta Szolca? Grał w Grunwaldzie Halemba, potem w Pogoni Zabrze. Potężne chłopisko, jego specjalnością był rzut z biodra. Wtedy prędkości rzutu nikt nie mierzył, ale nasz Engel "kopyto" miał nie gorsze niż Bielecki. Szolc grał na olimpiadzie w 1972 roku, potem w lidze austriackiej. Dziś pewnie zrobiłby światową karierę.
- Pogoń z Wybrzeżem, gdzie grał Wenta, rywalizowały wtedy o mistrzostwo. Ich mecze były ozdobą całej ligi. A Wenty kibice nie lubili, bo to był świetny, ale nieprzyjemnie grający piłkarz. Prowokował, a potem udawał niewiniątko.
Cała rozmowa z prezesem - czytaj tutaj ?