Gortat vs Duncan. Dobra gra Polaka, Magic zwycięzcy!

Marcin Gortat zastępował Dwighta Howarda w najważniejszym momencie meczu z San Antonio Spurs. Polak spisał się dobrze - w czwartej kwarcie zdobył dwa punkty, miał dwie zbiórki i przechwyt, a Orlando Magic wygrali 90:78.

Gdzie jest przyszłość Gortata?? 

W sumie Gortat, który wrócił na ławkę rezerwowych po tym, jak uraz kolana wyleczył Howard, grał przez 15 minut - miał 1/2 z gry, 4 zbiórki, 2 przechwyty, asystę, blok i 3 faule. Polak był jedynym podkoszowym Magic, który zmieniał Howarda - doświadczeni Tony Battie i Adonal Foyle cały mecz przesiedzieli na końcu ławki rezerwowych. Wygląda na to, że 24-letni Gortat (214 cm wzrostu) wykorzystał szansę, jaką po kontuzji Howarda dał mu trener Stan van Gundy i wszedł do rotacji Magic - w czwartek udowodnił, że można na niego stawiać w trudnych momentach.

Kluczowym dla tego meczu miał być pojedynek między Howardem, a Timem Duncanem. I można powiedzieć, że był, jeśli spojrzeć na to, że Magic wygrali, a ich środkowy przez większość meczu grał znacznie lepiej niż gwiazdor Spurs. Ale ważniejsze były różnice w tempie gry obu zespołów, a w czwartej kwarcie - umiejętność Magic gry właśnie bez Howarda. Także za sprawą Gortata.

Howard, który w bezpośrednich starciach w poprzednim sezonie też grał lepiej niż Duncan, początek czwartek miał słabszy początek - po dwóch minutach upadł nawet na parkiet po bloku na Tonym Parkerze, kamera pokazywała już kontuzjowane niedawno kolano, ale 23-letni zawodnik szybko wstał bez przeszkód.

Po trzech minutach było jednak 0:5, a potem nawet 3:9. Problemem Magic było wykończenie akcji - Howard rzadko dostawał piłkę, a obwodowi pudłowali na różne sposoby. Po przerwie na żądanie na parkiet wrócili zupełnie inni gospodarze -van Gundy obniżył skład i za skrzydłowego Hedo Turkoglu wprowadził rzucającego Courtney'a Lee. Magic zaczęli grać szybciej i w kilka minut zdobyli 12 punktów nie tracąc żadnego. Wyszli na prowadzenie 15:9.

Gortat:Rywale nie mogą nas zranić na tablicach? 

Gortat zmienił Howarda 2.21 minuty przed końcem kwarty - w Spurs także doszło do zmiany i Polak pilnował się z Kurtem Thomasem. Już w pierwszej akcji w obronie Gortat miał przechwyt, choć wynikał on raczej z nieporozumienia Bruce'a Bowena z Thomasem niż defensywnych umiejętności Polaka.

Chwilę później osaczony przez rywali Gortat walczył o zbiórkę w ataku i został sfaulowany przez Thomasa. Polak rzadko dostawał piłkę w ofensywie. A jeśli już, to nie podejmował akcji rzutowych - miał jedną asystę, to już na początku drugiej kwarty, kiedy odwrócił się tyłem do kosza i na wyciągniętej ręce podał piłkę Brianowi Cookowi. Ten trafił z półdystansu.

Było to tuż po tym, jak Gortat zablokował wchodzącego pod kosz George Hilla. Chwilę później przeszkadzał wykonującemu podobną akcję Manu Ginobilemu. W ataku głównie stawiał zasłony i z czasem, z Polakiem na parkiecie, podkoszowa gra Magic trochę osłabła. Gortat zszedł z parkietu 8.52 min. przed przerwą przy stanie 25:17.

Magic zaczęli wtedy popis - Howard ograniczał Duncana, w ataku świetnie grał Lee. Gospodarze grali szybko, co sprawiało spore kłopoty Spurs - goście mieli kłopoty z powrotem do obrony, a koledzy Gortata trafiali. Przez moment prowadzili nawet 44:23!

Ostatecznie Spurs odrobili przed przerwą sześć punktów, ale 29 w ciągu pierwszych 24 minut to ich najgorszy wynik w tym sezonie.

Howard do przerwy miał 10 punktów, 8 zbiórek i 2 bloki w 16 minut.

Po przerwie Duncan trafił z półdystansu na 44:31, ale wówczas znakomity moment miał rozgrywający Magic Jameer Nelson - najpierw trzy razy z rzędu zdobył punkty rzutami z 6 metrów z tej samej pozycji, a potem - po przerwie na trafienie spod obręczy Howarda - skutecznie wykończył wejście pod kosz. Było 54:31 dla Magic, a bezradnie wyglądający trener Spurs Gregg Popovich poprosił o czas.

Goście potrafili po nim zdobyć cztery punkty z rzędu, jednak potem znów popełniali proste błędy. Pięć minut przed końcem trzeciej kwarty Howard po dwóch manewrach wykonał potężny wsad nad bezradnym Duncanem i było 61:41, ale dwie minuty później, po wolnych Duncana, 63:48. Wciąż niepewna sytuacja nie pomagała van Gundy'emu podjąć decyzji o wprowadzeniu Gortata, a jednak trener Magic zaryzykował.

2.57 min. przed końcem kwarty Polak pojawił się naprzeciwko Duncana. Nie zapobiegł dwóm ofensywnym zbiórkom Spurs - kilka sekund po drugiej Duncan trafił na 63:50. Chwilę później środkowy Spurs trafił z półdystansu.

Po wejściu Polaka na parkiet Mason trafił za trzy i gospodarze prowadzili już tylko 71:63. Magic nie wykorzystali ataku i Gortat stanął w obronie twarzą w twarz z Duncanem. Środkowy Spurs próbował nabrać Polaka na swoje typowe zwody, aż wreszcie rzucił - jak zwykle - o tablicę. Spudłował i Gortat miał w tym swoją rolę, bo stał blisko rywala z wyciągniętą ręką.

Chwilę później Polak powinien grać do kosza, bo dostał dobre podanie w pole trzech sekund - po rotacji w obronie Spurs miał przeciwko sobie niższego rywala, ale wycofał piłkę na obwód. W kolejnej akcji w obronie, po zamianie krycia, faulował Tony'ego Parkera. Francuz trafił dwukrotnie z linii i było już tylko 71:65 dla Magic.

Celtics blisko klubowego rekordu? 

Ale wówczas cztery punkty z rzędu zdobył świetny Nelson, a obie te akcje przedzielił przechwytem Gortat, który przejął podanie Parkera. Dwie minuty później, już przy stanie 81:67, Polak zaliczył zbiórkę w ataku zbijając piłkę do Nelsona. Ten znów trafił.

W następnej ofensywnej akcji Magic Gortat zdobył swoje jedyne punkty - po podaniu od Turkoglu pewnie odwrócił się do kosza na prawą stronę i trafił półhakiem. Było 85:70 i 20 sekund później Popovich posadził na ławce swoją trójkę gwiazd - Duncana, Parkera i Ginobilego.

Magic z bilansem 20-6 zajmują pierwsze miejsce w Southeast Division i trzecie w Konferencji Wschodniej. Kolejny mecz grają u siebie z wicemistrzami NBA Los Angeles Lakers - spotkanie odbędzie się z soboty na niedzielę czasu polskiego.

Orlando Magic - San Antonio Spurs 90:78. Kwarty: 19:13, 25:16, 21:23, 25:26. Orlando : Nelson 24 (1), Lewis 15 (2), Howard 14, Turkoglu 11, Bogans 8 (2) oraz Lee 10 (1), Cook 4, Johnson 2, Gortat 2. San Antonio : Duncan 19, Mason 10 (2), Parker 9, Bonner 8 (2), Finley 2 oraz Ginobili 10 (1), Udoka 6 (2), Thomas 6, Bowen 3 (1), Hill 3, Vaughn 2.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.