Franciszek Smuda: Ja tam o swoje walczyłem. Musieliśmy wygrać z Groclinem, by zbliżyć się do europejskich pucharów. Akurat się tak zdarzyło, że nasze zwycięstwo oznaczało mistrzostwo dla Wisły. Bardzo im tego gratuluję, bo zasłużyli. Teraz niech nie odpuszczą Groclinowi zarówno w Pucharze Polski, ale przede wszystkim w lidze.
- A czemu nie? Nikomu nic nie żałuję. Tyle tylko, że jak ja zdobywałem tytuł z Wisłą, to mistrzostwo miałem już chyba z osiem kolejek przed końcem [tak naprawdę w sezonie 1998/99 krakowianie zapewnili sobie mistrzostwo pięć meczów przed zakończeniem rozgrywek - przyp. red.].
- Wisła ma niemal samych reprezentantów w składzie i przypuszczam, że tym razem się uda. Nawet jeśli nie zrobi żadnych spektakularnych transferów, a na to chyba się nie zanosi, bo dobrzy piłkarze kosztują cholernie dużo, to i tak jest w stanie to osiągnąć.
- To tylko teoria. Na spotkanie w I czy II rundzie to ja sam mogę wyjść grać. Liczy się tylko ten najważniejszy mecz o wejście do fazy grupowej. Jak Wisła do III rundy nie dojdzie, to znaczy, że nie zasługuje na Ligę Mistrzów.
- To nie moja sprawa, ja prowadzę Lecha Poznań.
- Mają przecież reprezentanta Kostaryki.