Lech spróbuje harakiri

Rafał Murawski raczej nie wystąpi w sobotnim meczu z Wisłą Kraków. - Jeżeli wyjdziemy na mecz z Wisłą z głową pełną przeświadczenia, że jesteśmy osłabieni, to przegramy - mówi trener Franciszek Smuda.

Ubytki przed meczem z liderem ekstraklasy są spore. Nie tyle ilościowe, co jakościowe. Brakować będzie dwóch piłkarzy, za to bardzo ważnych - Ivana Djurdjevicia i Rafała Murawskiego. Pierwszy pauzuje za czerwoną kartkę w meczu z Widzewem Łódź, a drugi ma stłuczony staw skokowy. Bez krwiaka, co prawda, ale jest to stłuczenie bardzo mocne. Noga boli piłkarza, nie może on chodzić. Murawski jest na tyle kluczowym graczem, że lekarze Lecha będą stawać na głowie, by go wyleczyć, ale wątpliwe jest, by zdecydowano się na grę Murawskiego z blokadą, tzn. znieczuleniem. - Wtedy piłkarz ma od razu także blokadę psychiczną. Kibic o tym nie wie i gwiżdże, bo piłkarz odstawia nogę - uważa trener "Kolejorza" Franciszek Smuda.

W związku z tymi problemami Smuda jest przed meczem z Wisłą zdenerwowany i - jak to określa - ma "kwadratowy łeb". Dodaje jednak od razu: - Jeśli chcemy wygrać z Wisłą, nie możemy wyjść na to spotkanie z głową pełną wątpliwości i przeświadczenia, że jest źle, bo jesteśmy osłabieni. Wtedy przegramy. Do przodu trzeba myśleć, do przodu.

- Niech pan spróbuje wmówić piłkarzom, że w sumie i tak chciał pan posadzić Murawskiego na ławie. Może uwierzą - proponowali dziennikarze, ale Smuda tylko się śmiał. Fakt jest faktem, że sytuacja nie jest dobra, bowiem ubytki sięgnęły pozycji, na których Lech nie ma alternatywy. Kto za Murawskiego? Smuda: Nie powiem.

Spekulacje: raczej Henry Quinteros, bo przecież nie Tomasz Bandrowski. Bandrowski jest świetnym defensywnym pomocnikiem, ale czy sprawdziłby się jako klasyczny rozgrywający? Z kolei Quinteros jest bez formy. Smuda mówi: - Posadziłem go na ławie w meczu z Widzewem Łódź. Inny by się obraził, ale on jest inteligentny. Nie stroił fochów, tylko wziął się do pracy nad sobą. Chce z nami grać.

W sobotę kibice będą mieli okazję przekonać się, czy rzeczywiście Quinteros wziął sobie do serca ten mecz przesiedziany na ławie, czy też to tylko alibi trenera Smudy wobec konieczności wystawienia Quinterosa w meczu z Wisłą.

Jak załatać dziurę po Djurdjeviciu? Smuda: Nie powiem.

Spekulacje: Lech może zagrać bez nominalnego lewego pomocnika, co już przecież praktykował. Sprawdzało się to jednak kiepsko, ze względu na Luisa Henriqueza. Jak na faceta, który kiedyś grał na pozycji lewego pomocnika, wyjątkowo słabo spisuje się on w akcjach ofensywnych. Smuda może tu wystawić Dimitrije Injaca, może wreszcie zdecydować się na szybkiego... Marcina Zająca, zwykle grającego po prawej stronie. Zając (dla którego byłby to 250 mecz w ekstraklasie) ma jednak problemy z formą, więc to także ryzykowne posunięcie. Są jeszcze Jakub Wilk i Przemysław Pitry. Mało jednak prawdopodobne, aby Smuda zdecydował się na takie rozwiązanie.

Podobnie rzecz ma się z Emilianem Dolhą. Ciąży nad nim syndrom Wisły. To od wpuszczenia przez niego czterech goli w jednej połowie jesiennego meczu z krakowskim zespołem rozpoczęły się problemy rumuńskiego bramkarza. Dziś jest on w psychicznym dołku. Wystawienie go przeciwko Wiśle mogłoby go odbudować, pod warunkiem że Dolha zagrałby dobrze. Ryzyko jest jednak zbyt duże - gdyby Rumun zawalił mecz na Bułgarskiej, poleciałaby nie tylko jego głowa, ale i Smudy (za niezrozumiałą decyzję). Na dodatek to, co mógłby takim posunięciem zyskać poznański szkoleniowiec, to odbudowanie Dolhy, ale kosztem samopoczucia Krzysztofa Kotorowskiego. Z jakiej racji dobrze broniący "Kotor" miałby stracić miejsce w bramce w tak ważnym meczu? Gra nie jest zatem warta świeczki - zagra Kotorowski.

- Przyznaję, że w Lechu jest tak, iż coś musimy robić kosztem czegoś - mówi Smuda. - Poprawiliśmy defensywę, ale kosztem gry w ataku. Teraz jednak gramy z Wisłą u siebie, więc nie mamy wyjścia. Musimy wydać Wiśle bitwę i zagrać otwarcie, va banque. Tak jak to kiedyś bywało. To ryzykowne, choć Wisła nie jest w najlepszej formie. Ma jednak w zespole indywidualności, z których każdy może przesądzić o losach meczu. Nie mamy jednak wyjścia - spróbujemy harakiri.

Podczas meczu z Wisłą wśród posiadaczy karnetów rozlosowany zostanie ford fiesta. Sponsorem meczu jest Wyższa Szkoła Pedagogiki i Administracji w Poznaniu - pierwsza firma z tej branży, która wiąże się z poznańskim klubem.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.