Mecz był bardzo wyrównany. Polka rozstrzygnęła go dopiero w końcówce. Od stanu 4:5 w trzecim secie wygrała trzy kolejne gemy, dwukrotnie przełamując rywalkę. W ostatnim gemie Czeszka nie zdołała opanować nerwów. Popełniła dwa kolejne podwójne błędy serwisowe i Polka wykorzystała to, kończąc mecz.
Wcześniej kibice oglądali ponad dwie godziny walki na korcie. Obie zawodniczki specjalizują się w kombinacyjnej grze. Strycova jest świetną deblistką, wygrała 19 turniejów WTA w grze podwójnej. Widać to było w środę, gdy zagrywała kapitalne woleje. Konsekwentnie starała się grać skróty, ściągać Polkę do siatki. Radwańska często nie dobiegała albo przegrywała tam wymiany. - Ma świetne czucie piłki, grała niesamowite piłki - chwaliła potem Czeszkę.
Dwa pierwsze sety miały podobny początek. Strycova szybko przełamywała serwis Radwańskiej. W pierwszym secie Polka uporządkowała swoją grę i wygrała 6:3, ale w drugim, od stanu 1:5, nie zdołała dogonić rywalki.
W ostatniej partii trwała walka gem za gem. Od stanu 2:2 kibice zobaczyli sześć kolejnych przełamań serwisu. Dopiero końcówka należała do Radwańskiej.
- Mam drobny problem z prawym barkiem. Spotkanie kosztowało mnie sporo sił - mówiła Polka po meczu, jeszcze na korcie. Faktycznie, cały mecz grała z plastrem. Możliwe, że ból utrudniał jej serwis. Zagrała cztery asy serwisowe, w tym dwa bardzo ważne w końcówce, ale miała tylko 36 proc. wygranych punktów po drugim podaniu, a w decydującej partii - jedynie 23 proc.
- Cieszę się, że będę miała dzień odpoczynku - powiedziała Radwańska, która swój drugi mecz w Tokio zagra w piątek. Jej rywalką będzie Monica Puig (WTA 33). Portorykanka sprawiła w sierpniu olbrzymią niespodziankę, wygrywając igrzyska w Rio. W styczniu w Australian Open Polka pokonała ją 6:4, 6:0.