Tenis. Czy Azja poprawi humor Radwańskiej?

Po słabszych występach w Wielkich Szlemach najlepsza polska tenisistka poszuka punktów potrzebnych do utrzymania się w czołówce rankingu WTA w Seulu, Wuhanie i Pekinie. W poprzednich latach grała w Azji bardzo dobrze.

Azjatyckie tournée Agnieszka Radwańska zaczęła imprezą Kia Korean Open w Seulu, gdzie pula nagród wynosi 500 tys. dol. Polka miała w tym samym terminie do wyboru większy i mocniej obsadzony turniej w Tokio (1 mln dol.), ale zdecydowała się jechać do Korei, gdzie broni tytułu i tak jak przed rokiem będzie rozstawiona z numerem jeden. W I rundzie Polka ze Słowenką Poloną Hercog (WTA 77) problemów raczej nie miała - wygrała 6:3, 6:3. W Seulu zresztą w ogóle ciężko znaleźć jakiekolwiek poważne zagrożenie dla Polki. Z numerem drugim rozstawiona jest Karolina Plisková, czyli 32. rakieta świata.

Dobra gra w Azji jest Radwańskiej potrzebna, żeby oddalić zagrożenie spadku w rankingu WTA. Polka na razie jest piąta na świecie, ale jeśli w stolicy Korei szybko by odpadła, może przesunąć się w dół na szóstą lokatę, bo Chinka Na Li traci do niej zaledwie 110 pkt (Radwańska broni netto 180 pkt). Jeśli porażkami zakończyłyby się też występy w dużych turniejach w Wuhanie (2,4 mln dol.) i Pekinie (5,4 mln dol.), Radwańska mogłaby spaść jeszcze niżej, bo w tym roku słabiej zagrała w Wielkich Szlemach. Nie licząc obiecującego początku, czyli półfinału Australian Open, przegrała w III rundzie Rolanda Garrosa, IV rundzie Wimbledonu oraz II rundzie US Open. W czołówce Polkę wciąż trzymają inne świetne występy - m.in. finał w Indian Wells i sierpniowa wygrana w Montrealu, ale gwarancji, że zakwalifikuje się czwarty raz z rzędu do kończących sezon Mistrzostw WTA (tzw. turnieju Masters) dla najlepszej ósemki rankingu, jeszcze nie ma. A warto się starać o awans, bo w tym roku Masters przenosi się w nowe miejsce - Stambuł zastąpi Singapur, gdzie gospodarze obiecują złote góry - do podziału w puli nagród będzie aż 6,5 mln dol.

Radwańska, choć często narzekała, że jesienią jest już zmęczona, obolała i głównie myśli o wakacjach ("To są dożynki" - powiedziała kiedyś o tej części sezonu), zazwyczaj w Azji grała dobrze. W 2011 r. to właśnie od zwycięstw w Tokio i Pekinie zaczął się marsz Polki w górę rankingu zwiastujący późniejsze jeszcze większe sukcesy - m.in. finał Wimbledonu, triumf w Miami czy chwilowy awans na drugą pozycję na świecie. - Agnieszka lubi azjatyckie korty twarde, bo są bardzo szybkie, w większości przypadków szybsze niż w USA, a im szybszy kort, tym lepiej dla Agnieszki, bo to premiuje jej styl, czyli kontratak - wyjaśniał azjatycki fenomen Tomasz Wiktorowski, trener Radwańskiej.

Dużą niewiadomą w tym roku będzie jednak impreza w Wuhanie, zupełnie nowy turniej wprowadzony do kalendarza przez WTA w odpowiedzi na rosnące zainteresowanie tenisem w Chinach.

Pierwszy turniej po US Open zaczyna także Jerzy Janowicz (ATP 40), który w Metz we Francji zmierzy się we wtorek z reprezentantem gospodarzy Adrianem Mannarino (ATP 76).

Jak osiągali sukces? Przeczytaj w biografiach najlepszych tenisistów świata >>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.