Nie było to wspaniałe widowisko, ale w pierwszej połowie kibice przynajmniej nie mogli narzekać na brak goli. Było więc emocjonująco.
Gospodarze objęli prowadzenie już w siódmej minucie. Przedłużone dośrodkowanie z rzutu rożnego, uderzenie głową i piłka odbita od karku jednego z graczy Borussii odbija się od poprzeczki, gdy nie sięga jej nieco zagubiony Weidenfeller. Bender nadstawił głowę i dobił z bliska. Sahin stał na linii i próbował wybić piłkę własną głową, ale spudłował.
Goście wyrównali w 29. minucie. Reus podszedł do rzutu wolnego, mocno dośrodkował, a Kirch wyprzedził obrońcę i lekko musnął głową dochodzącą do bramki piłkę.
Dortmundczycy cieszyli się z remisu tylko sześć minut. Son ściągnął na siebie obrońcę, przerzucił piłkę do wbiegającego w pole karne Branda, a ten, zamiast strzelać, przerzucił z powrotem do niepilnowanego Castra. Precyzyjne uderzenie głową nie dało szans Weidenfellerowi.
Cztery minuty wystarczyły, by goście znowu remisowali. Lewandowski wyskoczył do piłki dośrodkowanej z prawego skrzydła, a Hilbert machnął ręką i strącił ją z głowy Polaka. Rzut karny wykorzystał Reus. Lewandowski nie wyglądał, jakby szczególnie cieszył się z gola.
Kilka minut przed końcem meczu Polak miał jedną z nielicznych okazji w tym, dość słabym dla niego meczu, ale złożył się i przewrócił, nie trafiwszy w piłkę. Gdy przechodzący wkrótce do Bayernu Monachium zawodnik schodził z boiska tuż przed końcem meczu, żegnały go ogromne gwizdy.
Na dwie kolejki przed końcem sezonu Lewandowski i Mandżukić są ex aequo liderami klasyfikacji strzelców z 18 golami.
Całe spotkanie rozegrał Łukasz Piszczek, który - podobnie jak reszta defensywnej formacji gości - popełnił w tym meczu sporo błędów.