Agnieszka Radwańska już nie jest ninja?

Angelique Kerber pokonała czwartą rakietę świata 6:4, 6:4 w ćwierćfinale turnieju w Tokio. W tym sezonie Polka przegrywa nie tylko z czołową trójką rankingu, lecz także z niżej notowanymi rywalkami.

Radwańska odpadła z Kerber, choć w poprzednim sezonie nie dała jej w Japonii żadnych szans. Wygrała w półfinale 6:1, 6:1. Trudno powiedzieć, żeby przez rok Niemka wykonała olbrzymi postęp. W rankingu WTA spadła z szóstego miejsca na dziewiąte, ale tym razem to Polka była tłem dla rywalki. Kerber od początku przejęła inicjatywę na korcie, atakowała, zmuszając Radwańską do biegania i kończąc wymiany bekhendem, często w same narożniki kortu. W pierwszym secie chwilę słabości pokazała tylko raz, gdy trzy razy z rzędu trafiła w siatkę. Po chwili znów jednak przełamała do zera i wygrała seta.

W drugiej partii Radwańska nie zmieniła nic. Bardzo rzadko kończyła wymiany skutecznym atakiem, popełniała też więcej błędów, nieprzygotowane dropszoty często lądowały w siatce. Nie najlepiej też serwowała. Kerber nie miała problemu z ich odbiorem, często już z returnu atakowała. Potwierdzają to statystyki: po pierwszym podaniu Polka punktowała z 57-procentową skutecznością, po drugim z 52-procentową, podczas gdy jej rywalka wygrywała 76 i 77 proc. wymian przy swoim pierwszym i drugim serwisie.

Radwańska przez tenisowych blogerów była nazywana "ninja", bo tak jak japońscy wojownicy specjalizujący się w zadawaniu skrytych, czasem niezauważalnych, ale morderczych ciosów, umiała powalić sprytem znacznie silniejsze przeciwniczki. W tym roku tego brakuje. Polka nie wygrała ani jednego z trzech meczów z wyżej od siebie notowanymi rywalkami, z pozostałymi zawodniczkami z pierwszej dziesiątki ma bilans 4-4. Na mączce ogrywa ją Sara Errani, na twardych kortach coraz częściej ma problemy z atletycznie zbudowanymi Kerber, Anastazją Pawliuczenkową czy Dominiką Cibulkovą. Tak jak przed rokiem wygrała już trzy turnieje WTA, ale imprezy w Auckland, Sydney i Seulu znacznie ustępują rangą i pulą nagród Miami czy Dubajowi, w których triumfowała w 2012 r.

A wydawało się, że szansa na sukces w Tokio (pula nagród wynosiła 2,369 mln dol.) jest duża. Rozstawiona z dwójką Radwańska wygrała tu dwa lata temu, a w zeszłym roku była w finale. Już w pierwszym meczu nieoczekiwanie odpadła turniejowa jedynka Wiktoria Azarenka, która do Japonii przyjechała bez formy i uległa w dwóch setach 33-letniej Venus Williams. Kontuzjowana Maria Szarapowa i narzekająca na zmęczenie Serena Williams turniej opuściły. Polka mogła być jednak zmęczona - spotkanie z Kerber było jej ósmym w ciągu dziesięciu dni.

Teraz będzie mogła odpocząć przed zaczynającym się w niedzielę turniejem w Pekinie z pulą nagród przekraczającą 5 mln dol. Radwańska była w Chinach najlepsza w 2011 r. - Chciałbym, żeby i teraz wygrała - mówi sparingpartner Polki Dawid Celt. - Turniej jest obowiązkowy, zagrają w nim wszystkie najlepsze tenisistki, ale to już końcówka sezonu, wszystkie dziewczyny są zmęczone. Agnieszka też, bo boli ją bark - dodaje.

Dzięki pokonaniu w III rundzie Cibulkovej została 38. zawodniczką, która wygrała w zawodowej karierze 400 meczów w turniejach WTA i ITF. "Robię się stara" - skomentowała na Twitterze 24-latka. Na czele tego zestawienia znajduje się Venus Williams, która w czwartek wygrała 638. mecz w karierze, a w piątek powalczy o pierwszy finał w tym sezonie z Petrą Kvitovą. W drugim półfinale Kerber zmierzy się z Karoliną Woźniacką.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.