Wimbledon. Szymanik: Janowicz wygrał brutalną siłą i forhendowymi bombami

- Kluczowy był pierwszy set. Jurek się obronił, to pozwoliło mu uwierzyć w siebie i później decydująca były jego brutalna siła i bomby forhendowe - mówi Radosław Szymanik po zwycięstwie Jerzego Janowicza nad Łukaszem Kubotem w ćwierćfinale Wimbledonu. W półfinale rywalem Janowicza będzie Andy Murray. - W swoim ćwierćfinale Szkot był zadziwiająco nerwowy, cieszę się, że Fernando Verdasco go zmęczył pięcioma setami - mówi kapitan reprezentacji Polski na Puchar Davisa.

Szymanik, który od początku turnieju bezbłędnie typował kolejne zwycięstwa Janowicza i Kubota, przed ich meczem nie chciał się wypowiadać. - Specjalnie nie odbierałem telefonu - mówi. - Szkoda, że trafili na siebie, że nie zagrali w dwóch oddzielnych ćwierćfinałach, bo wtedy obaj mogliby zagrać w półfinale - dodaje ze śmiechem. A już całkiem poważnie podkreśla sukces, jaki osiągnęli obaj nasi zawodnicy. - W najbardziej lubianym, najbardziej prestiżowym i najstarszym turnieju na świecie spisali się znakomicie. Postawa tej dwójki, Agnieszki Radwańskiej i Marcina Matkowskiego, który jest już w półfinale miksta, to duży sukces całego polskiego sportu - przekonuje Szymanik.

W środę najszczęśliwszy z wymienionego grona był Janowicz. Po ostatniej piłce długo płakał, był tak wzruszony, że z trudem udzielił pomeczowego wywiadu.

- Ja też jestem wzruszony. Najbardziej podobało mi się serdecznie objęcie naszych zawodników. Widać było, że obaj nie mogą utrzymać łez. A wymianę koszulek między rywalami wimbledońska publiczność zobaczyła chyba pierwszy raz w historii - mówi Szymanik.

Samo spotkanie, według kapitana kadry, Janowicz wygrał całkowicie zasłużenie. - Jego zwycięstwem nie jestem zaskoczony. Uważam, że kluczowy był pierwszy set. Gdyby wygrał go Łukasz, mecz mógłby się potoczyć inaczej. Łukasz miał piłkę setową, ale Jurek wygrał ten punkt, później seta, co pozwoliło mu bardziej w siebie uwierzyć. Złapał wiatr w żagle, był wyraźnie lepszy, prowadził grę. Łukasz robił co mógł, zagrał dobre spotkanie, ale brutalna siła Jurka i szczególnie jego bomby forhendowe nie pozwalały Łukaszowi na dużo - analizuje Szymanik. - On próbował, chodził do przodu, chciał skracać wymiany, często wyglądało to ekwilibrystycznie, czasami nawet chaotycznie, bo grał z nieprzygotowanych pozycji. Musiał tak robić, wiedział, że jego jedyną szansą jest zmiana rytmu i dawanie Jurkowi jak najmniej czasu na reakcję. Popełniał błędy, bo nie był optymalnie przygotowany do każdej piłki. To zasługa Jurka - dodaje.

W trwającym turnieju Janowicz poradził sobie z zawodnikami prezentującymi różne style gry. - To świadczy o jego dojrzałości i o tym, jak dużym potencjałem dysponuje. Potrafi grać różnie, nie ma tylko jednego, wyuczonego schematu. Jest też świetnie przygotowany sprawnościowo - komplementuje 22-letniego łodzianina Szymanik.

Kapitan reprezentacji uważa, że nasz najlepszy tenisista nie jest bez szans w półfinałowym starciu z faworytem gospodarzy. - Cieszę się, że Murray z Verdasco grał bardzo długi mecz, choć chciałem, żeby w tym decydującym secie było np. 22:20, nieważne dla kogo - mówi. - Murray zaskoczył mnie swoją nerwowością, a Verdasco znów potwierdził, że potrafi grać bardzo dobre spotkania. Pamiętamy jego półfinał z Rafaelem Nadalem w Australian Open 2009 (faworyt wygrał w pięciu setach). Ostatnio nie grał najlepiej, był kontuzjowany, ale teraz znów pokazał świetny tenis - dodaje.

Szymanik przypomina, że jesienią ubiegłego roku, w Paryżu, Janowicz pokonał Murraya. - Z nim już wygrał, a mecz z Verdasco mógłby być dla Jurka nawet trudniejszy, bo ta lewa ręka i rotacje są bardzo nieprzyjemne na tej nawierzchni - kończy kapitan reprezentacji.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA