W czwartek pojawiła się informacja, że Justyna Kowalczyk zrezygnowała z występu w finale Pucharu Świata w Falun. Po jakimś czasie jeden z serwismenów Polki przyznał, że jeśli organizatorzy zmienią trasy, to Kowalczyk pobiegnie. Są na to jednak małe szanse. Jej śladem może pójść wiele zawodniczek ze światowej czołówki.
O ósmej rano zapadła decyzja, że organizatorzy zmienią jednak trochę profil tras. Zawodniczki i zawodnicy mają się z nimi zapoznać dziś rano i dopiero wtedy podejmą decyzję, czy wystartować.
Dzisiejsza trasa różni się od tego, do czego biegacze i biegaczki przyzwyczajali się od marca 2009 roku. Wtedy po raz pierwszy finał PŚ odbył się w etapowej formule, a metę ustawiono w Falun. W drodze po Kryształowe Kule trzeba było m.in. wspiąć się pod Morderczą Górę (Moerdarbakken). A później "z górki na pazurki". W wersji z ostatnich czterech lat prawie kilometrowy zjazd był bardzo karkołomny - do pokonania było kilka ostrych zakrętów, dwa małe podbiegi (żeby ciut wyhamować) oraz miejsce, w którym biegacz stawał się na moment skoczkiem albo alpejczykiem, przez chwilę frunął i jeszcze w powietrzu lekko skręcał, by nie wypaść z drogi. Ale to było do przełknięcia.
W tym roku organizatorzy kompletnie zmienili zjazd. Jest na nim aż osiem zakrętów agrafek, w które trzeba wchodzić z pełną prędkością. Trasy MŚ 2015 zostały po raz pierwszy przetestowane podczas mistrzostw Szwecji 22-27 stycznia i już wtedy zostały skrytykowane przez zawodników, trenerów i dziennikarzy. Codziennie zdarzały się upadki, a szwedzka biegaczka Maria Graefnings po wypadnięciu z trasy na zjeździe na stadion została odwieziona karetką do szpitala. - Na każdym zakręcie i zjeździe byłam w 50 procentach pewna, że upadnę. Zróbcie coś, ponieważ biegi tutaj stały się zagrożeniem dla zdrowia. Kilka metrów od miejsca upadku Marii znajduje się betonowy słup. Trasy powinny mieć bandy zrobione z materaców - mówiła wtedy w szwedzkiej telewizji Anna Haag, czołowa biegaczka narciarska tego kraju.
- Zniszczyliście te świetne i lubiane przez nas trasy. Teraz są one parodią. Zjazdy są zbyt strome, a kończące je zakręty są tak źle wyprofilowane, że spodziewam się wielu kolizji i upadków - stwierdziła w czwartek w Falun cytowana przez norweskie media Marit Bjoergen, biegaczka wszech czasów. - Trasa jest niebezpieczna. Zjazdy i zakręty są zaprojektowane tak, jakby były przygotowane dla czekających na nas lekarzy. Nie mamy nart do slalomu z metalowymi kantami, a zjazd ze wzgórza Moerdarbacken mogę nazwać skicrossem - wtórował jej rodak Eldar Roenning.
Piątkowy 2,5-kilometrowy prolog zaplanowano na 14.15.