Do wypadku doszło na ósmym etapie rajdu odbywającego się na Sycylii. W sobotę rano będący na szóstym miejscu Peugot 207 S2000, którym jechała walijsko-irlandzka załoga, uderzył w barierę zabezpieczającą drogę. Fragment bariery oderwał się i wbił do wnętrza pojazdu po jego prawej stronie.
Kierowca odniósł pewne obrażenia, jednak jego życiu nic nie zagraża. Rajd został natychmiast przerwany, a służby ratunkowe przybyłe na miejsce stwierdziły śmierć Robertsa. Doznał on bardzo rozległych obrażeń.
- To bardzo przykry wypadek, który przypomina nam jak niebezpieczne są sporty motorowe - powiedział dyrektor rajdu Jean-Pierre Nicolas. Dodał on także, że w długiej historii tej imprezy zginęło już wielu wielkich mistrzów i niestety znów do tego doszło.
Wypadek ten pozwala wyobrazić sobie jak wiele szczęścia niecałe półtora roku temu miał nasz ówczesny jedynak w F1 Robert Kubica. 6 lutego Polak brał udział w bardzo podobnie wyglądającej kraksie na trasie innego włoskiego rajdu - Ronde di Andora w Ligurii na północy kraju.
Od tamtego czasu Kubica walczy o powrót do ścigania. Przeszedł już kilka operacji nogi, łokcia i dłoni. Wciąż nie wiadomo jednak, czy jego ręka odzyska sprawność na tyle, by mógł znów jeździć w Formule 1.
Specjalny serwis Sport.pl - wszystko o F1 ?