WTA w Brukseli. Świetny mecz Urszuli Radwańskiej. Młodsza siostra uwierzy w siebie?

Młodsza z sióstr Radwańskich pokonała w II rundzie turnieju WTA w Brukseli 6:4, 6:2 Francuzkę Marion Bartoli, ósmą rakietę świata i awansowała do ćwierćfinału. To pierwsze tak spektakularne zwycięstwo 21-letniej Polki od trzech lat. Czy zwiastuje także to, że Urszula zrobi wreszcie krok w kierunku pierwszej pięćdziesiątki światowego rankingu?

Urszula Radwańska pokonała Marion Bartoli - relacja ?

Pokonanie Bartoli, byłej finalistki Wimbledonu, półfinalistki Rolanda Garrosa, zwyciężczyni siedmiu singlowych turniejów WTA, to najlepszy wynik, jaki osiągnęła Urszula od 2009 r.

Wtedy, w marcu, podczas turnieju w Indian Wells, udało jej się pokonać Rosjankę Swietłanę Kuzniecową, wówczas również ósmą rakietę świata. W tym samym roku Urszula ograła też w lutym na turnieju w Dubaju swoją siostrę Agnieszkę - zajmującą wtedy 10. miejsce na liście WTA. Agnieszka była jednak osłabiona po przebytej anginie. Poza tymi przypadkami, Urszuli nie udało się nigdy ograć zawodniczki z Top 10. Największym sukcesem w jej karierze pozostaje wygrana z Kuzniecową, bo Indian Wells to jeden z najważniejszych turniejów w kalendarzu, a Bruksela to impreza niższej rangi, rozgrywana tuż przed Wielkim Szlemem w Paryżu, gdy większość najmocniejszych tenisistek myślami jest już na kortach Rolanda Garrosa.

Bartoli takiego wrażenia jednak nie sprawiała. W meczu z Radwańską walczyła, starała się, ale nie umiała poradzić sobie z precyzyjnymi uderzeniami Polki, która co chwila przeganiała ją wzdłuż linii końcowej. Francuzka była zdecydowanie za wolna, nie pomagał jej też tego dnia serwis (aż dziewięć podwójnych błędów). Radwańska mądrze się broniła, a potem świetnie kontrowała i przejmowała inicjatywę. Być może znaczenie miało to, że Urszula w Belgii występuje od eliminacji, zdążyła przyzwyczaić się do nawierzchni. Dla Bartoli był to pierwszy występ, bo w I rundzie miała wolny los.

Głównym problemem młodszej z sióstr od zawsze była słaba psychika - w odróżnieniu od Agnieszki, od której ma nieco lepsze warunki fizyczne, Urszula na korcie często się denerwowała, wielokrotnie przegrywała mecze we własnej głowie. Z Bartoli ciśnienie wytrzymała - po objęciu prowadzenia 3:0 miała chwilową zapaść, dała się dogonić na 3:4, ale potem znów rządziła na korcie. - Urszula musi wydorośleć, na razie ciągle jest nadambitna i nie umie sobie z tym poradzić. Ale kiedyś będzie miała chłodną głowę - powtarzał wielokrotnie Robert Radwański, ojciec dwóch najlepszych polskich tenisistek. W Urszulę, obdarzoną niezłym serwisem, silniejszym niż u Agnieszki uderzeniem z głębi kortu, wierzą też od dawna Wojciech Fibak, Tomasz Wiktorowski i wielu innych rodzimych ekspertów. - Jej czas nadejdzie - powtarzają.

Czy jest szansa, że nadejdzie już teraz? Trudno po jednym meczu, w specyficznym pod względem terminu turnieju, wyciągać takie wnioski. Kilka dni temu w czeskiej Pradze Urszula, 90. na liście WTA, przegrała 1:6, 4:6 z Brytyjką Eleną Baltachą (WTA 67), w poprzedniej imprezie we Francji uległa Węgierce Melindzie Czink (WTA 116) 3:6, 2:6. Wciąż brakuje stabilizacji, równego, wysokiego poziomu gry w kilku meczach. Forma Uli to wciąż sinusoida.

Na pewno jednak od 2010 r., gdy po operacji kręgosłupa i żmudnej rehabilitacji spadła aż do czwartej setki rankingu WTA, Urszula nie zatrzymała się, wciąż się rozwija, dorośleje. Od 62. miejsca w rankingu, jakie zajmowała latem 2009 r., dzieli ją już niewiele. Być może zwycięstwo z Bartoli doda jej pewności siebie, wiary, że ona też, jak starsza siostra, może wygrywać z najlepszymi.

Zobacz wideo

Ole, ole, ole, ola! Trybuna Kibica zawsze pełna

Więcej o:
Copyright © Agora SA