Tenis. Radwańska powaliła Venus

Najlepsza polska tenisistka efektownie pokonała starszą z sióstr Williams 6:4, 6:1 i awansowała do półfinału prestiżowej imprezy w Miami. To jedno z najcenniejszych zwycięstw Agnieszki. Czy jego wagę zmniejszają nieco zmęczenie i kontuzja rywalki?

Zero kontrowersji, żartów i luzu? To nie Facebook/Sportpl ?

Radwańska przez lata odbijała się od sióstr Williams jak od ściany. Z młodszą Sereną przegrała w Berlinie i Wimbledonie, ze starszą Venus - poległa aż pięciokrotnie. Jedyne zwycięstwo odniosła w 2006 r. w Luksemburgu, ale Venus walczyła wówczas z urazem. Zmagania Radwańskiej z siostrami Williams były jak starcie piechoty z czołgami. Delikatniejsza i słabsza fizycznie Polka z trudem umiała zarysować pancerze utytułowanych rywalek, które zdominowały tenis w ostatnich latach.

W Miami po raz pierwszy Williams odbiła się od Radwańskiej. I odbiła się boleśnie. Rozstawiona z piątką Polka wygrała bezdyskusyjnie. Posłała cztery asy (przy trzech rywalki), dominowała w dłuższych wymianach, była szybsza i dokładniejsza. Ale najważniejsze, że potrafiła przycisnąć potężnie zbudowaną rywalkę - uderzyć mocno wzdłuż linii, odwinąć się forhendem. Venus wypluwała z siebie zabójcze petardy zbyt rzadko, żeby mogła wyrządzić krzywdę Polce, wyjątkowo zawziętej i skoncentrowanej.

"Venus zderzyła się ze ścianą" - pisał na Twitterze w pierwszym secie korespondent "New York Timesa". "Radwańska posyła asy? Niemożliwe" - dziwiła się dziennikarka "Sports Illustrated". "Bardzo poprawiła pierwsze podanie" - komplementował Brad Gilbert, były trener Agassiego i Murraya.

Czy to przełom?

Williams to zwyciężczyni pięciu singlowych Wimbledonów i dwóch US Open. Tak utytułowanej rywalki Radwańska nie pokonała od 2007 r., gdy również w Miami zwyciężyła z kończącą powoli karierę Martiną Hingis. To także jedno z niewielu na koncie Agnieszki tak druzgocących zwycięstw z przedstawicielką siłowego tenisa z najwyższej półki.

Czy to przełom? - Bardzo się z cieszymy, ale chyba jednak nie można wyciągać daleko idących wniosków. Venus nie była tą samą tenisistka, która kilka dni temu ograła trzecią na liście WTA Czeszkę Petrę Kvitovą czy Anę Ivanović - uważa Wojciech Fibak. - Amerykanka miała problemy z serwisem, ewidentnie coś ją bolało, nie biegała, praktycznie nie podejmowała walki w wymianach. Zatkało ją, nie mogła oddychać. Amerykanie się przeliczyli, bo myśleli, że łatwo wygra, a pewnie lepiej dla nich byłoby, gdyby wystąpiła w sesji wieczornej, a nie w upale. Agnieszka zagrała świetnie, ale pokonała obolałą Venus. Myślę, że od początku czuła, że ten mecz ma wygrany, kwestią czasu było, ile to potrwa - dodaje Fibak.

Williams nie występowała od siedmiu miesięcy, bo leczyła autoimmunologiczną chorobę - zespół Sjoegrena. W rankingu spadła na 134. miejsce, potrzebowała dzikiej karty, by wystartować, a w Miami na korcie spędziła aż o 5 godz. i 45 minut więcej od Radwańskiej. Z drugiej strony, zarówno w meczu z Kvitovą, Ivanović i Aleksandrą Wozniak, też sprawiała wrażenie chorej i zmęczonej, ale zwyciężała. Na konferencjach prasowych nie narzekała.

- Zmęczenie Venus? Nie chcę tak analizować tego meczu - mówi "Gazecie" trener Tomasz Wiktorowski, który jest z polską tenisistką w Miami. - Zawsze można powiedzieć, że jeśli przeciwniczka przegrywa, to znaczy, że nie była wypoczęta. Ja mogę np. powiedzieć, że Agnieszka od 28 grudnia jest non stop na nogach, zagrała kilkadziesiąt meczów i to ona ma prawo być zmęczona, bo Venus grała dopiero pierwszy turniej w roku - dodaje Wiktorowski. - Są zresztą w tenisie różne rodzaje zmęczenia. Fizycznie może Agnieszka miała przewagę, ale psychicznie to Venus powinna czuć się bardziej świeża - podkreśla szkoleniowiec.

- Agnieszka zagrała swój solidny tenis. Wygrywała dłuższe wymiany, wymuszała błędy, ale kluczem do zwycięstwa było dołożenie winnerów. Pojawiły się asy, wygrywające returny, forhendy po linii. I za to wielkie brawa, choć oczywiście Venus dołożyła też od siebie trochę błędów - mówi Wiktorowski.

Jego zdaniem wygrana jest cenna. - Agnieszka ma świadomość, że żeby się dalej rozwijać, musi podejmować ryzyko z dziewczynami grającymi mocno jak Szarapowa, Azarenka, Kvitova, czy siostry Williams. I pokazała, że potrafi.

A teraz Azarenka

W Miami (pula nagród 4,8 mln dol.) Radwańska osiągnęła półfinał po raz pierwszy w karierze, wcześniej dwukrotnie dochodziła do ćwierćfinałów. Zarobi co najmniej 164 tys. dol. i 450 pkt. do rankingu, dzięki czemu utrzyma czwartą pozycję na świecie. Powoli Polka odrabia dystans do trzeciej Petry Kvitovej, choć wciąż traci ok. 1 tys. pkt.

O finał Radwańska zagra w piątek ze zwyciężczynią pojedynku Wiktorii Azarenki z Marion Bartoli. Białoruska liderka rankingu w tym roku Polkę prześladuje - pokonała ją czterokrotnie (ale poza tym, wszystkie inne mecze Radwańska wygrała), z Francuzką - nie poległa nigdy.

- Azarenka to wyższy poziom. Zagra mocno jak Amerykanka, ale nie popełni tylu błędów. Jeśli Agnieszka pokaże agresywny tenis, może pokusić się o zwycięstwo - mówi z nadzieją Wiktorowski. Białorusinka w Miami męczyła się ze Słowaczką Dominiką Cibulkovą. Wygrała, choć rywalka prowadziła już 6:1, 5:2. - Każdy ma czasem gorsze dni, Azarenka też. Ale to nie znaczy, że będzie łatwiejszym celem. Mecz z Cibulkovą to bajka, która już się nie powtórzy - zakończył Wiktorowski.

W drugim półfinale zmierzą się Karolina Woźniacka i Maria Szarapowa. Dunka pokonała Serenę Williams, odnosząc jedno z najsłodszych zwycięstw, bo zrewanżowała się Amerykanom za lata krytyki, że nie zasługuje na bycie numerem jeden, i że pokazuje nudny tenis. Mistrzyni ataku wreszcie skapitulowała jednak przed królową defensywy.

Relacje TV w Eurosporcie (WTA) i Polsacie Sport Extra (ATP)

Szaleni rodzice tenisistów. Kradną, biją, obrażają...

Więcej o:
Copyright © Agora SA