Puchar Davisa. Kubot zastąpi Przysiężnego w niedzielę?

Wszystko wskazuje na to, że to Łukasz Kubot a nie Michał Przysiężny zagra w niedzielę z Leonardo Mayerem w meczu Polska - Argentyna w Grupie Światowej Pucharu Davisa. Po dwóch dniach Argentyńczycy prowadzą 2:1, wygraną dają trzy punkty.

W sobotę Kubot i Marcin Matkowski pokonali w deblu Carlosa Berlocq i Renzo Olivo 6:3, 6:4, 6:4 .

- Czuję się fizycznie bardzo dobrze. Jesteśmy zadowoleni, że wygraliśmy w trzech setach, zaoszczędziłem jak najwięcej sił i liczę się z tym, że będę jutro brany pod uwagę do wyjścia na kort w singlu - mówił po meczu Kubot.

Nie jest to niespodzianka, już wcześniej kapitan Radosław Szymanik sugerował, że były ćwierćfinalista Wimbledonu może po wygranym deblu zagrać w singlu. Wszyscy spodziewali się jednak, że zastąpi Huberta Hurkacza.

19-latek pokazał się z niezłej strony w meczu z Leonardo Mayerem i raczej dostanie drugą szansę. Kubot może zagrać za Przysieżnego, który rozkręcał się z seta na set ale przegrał wyraźnie ze słabszym z rywali, Guido Pellą.

- Bierzemy pod uwagę Łukasza, jest duże prawdopodobieństwo, że zagra - przyznaje Szymanik. - To ryzykowna decyzja, bo on gra mało gier singlowych. Od roku zagrał ich tylko kilka, w dodatku do dwóch wygranych setów, a tu się gra do trzech - dodał.

Decyzja wieczorem

Szymanik zdradził, że to on namówił Kubota, by zagrał w singlu w challengerze we Wrocławiu, gdzie w lutym Polak doszedł do II rundy. - Trening w którym jest to trening deblowy, w nim zdecydowanie mniej się biega na boki. Zagrał więc treningowo we Wrocławiu, tak się umawialiśmy. To było zagranie taktyczne, bo widziałem, co się dzieje z naszą podstawową dwójką i była nawet duża szansa, że Łukasz będzie musiał zagrać od pierwszego dnia - mówił Szymanik w sobotę dodając, że ostateczna decyzja zapadnie wieczorem. - Skonsultuję się z trenerami zawodników, ze sztabem medycznym. Usiądziemy wieczorem, przeanalizujemy wszystkie warianty i podejmiemy wspólną decyzję - wyjaśnił.

Przybity Janowicz

W sobotę w Ergo Arenie było około czterech tysięcy kibiców. Deblistów dopingowali też inni zawodnicy z kadry w tym Jerzy Janowicz. Najlepszy polski tenisista zwykle zagrzewał kibiców do dopingu, ale w Gdańsku tego nie robi.

- Myślę, że trochę jest zdołowały tym, co się dzieje - tłumaczył go Szymanik. - Nie wiem ile tygodni w tym roku pauzował. W Australian Open zagrał trzy mecze, przy czym już w pierwszym odnowił mu się uraz, nikt nie wiedział, że aż tak bardzo. Okazało się, że może lepiej było nie lecieć do Australii, wykorzystać zasadę "protected ranking" i wrócić w maju z zamrożonym rankingiem w okolicach 50.-60. miejsca na świecie - dodał.

Szymanik nie chciał spekulować, kiedy dokładnie Janowicz wróci na kort.

- Dziś wyjechał, zmienił leczenie, ma nową terapię. Zobaczymy. Mam nadzieję, że kolano się będzie goiło, bo na razie goi się bardzo wolno i wszyscy się zastanawiają dlaczego. Teraz nie zagra jeszcze parę tygodni, zacznie pewnie po cyklu turniejów w USA, to będzie już sezon na nawierzchni ziemnej. Jurek jest przybity i siedzi cicho na ławce bo się nie czuje dobrze z tym wszystkim. To jest tak trochę depresyjne, bo cały czas ruszał się, latał, a teraz siedzi w domu i to nie jest jego strefa komfortu - zakończył.

Wozniacki, Vonn i Rousey mają na sobie tylko farbki! [SPORTS ILLUSTRATED]

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.