Tenis. Janowicz nadal niszczycielski

W paryskiej Bercy - tam, gdzie rok temu objawił się światu - tym razem odpadł w III rundzie z Rafaelem Nadalem. Ale świat wciąż wierzy w talent olbrzyma i czeka na jego awans do czołówki.

To była właściwa sceneria dla zakończenia wielkiego roku w karierze Jerzego Janowicza: 12 tys. ludzi na trybunach, pojedynek wieczoru, transmisja w kilkudziesięciu telewizjach, a po drugiej stronie siatki - najlepszy tenisista świata, zdobywca 13 tytułów wielkoszlemowych.

Stworzyli świetne widowisko. Mecz, który Jerzy Janowicz przegrał ostatecznie 5:7, 4:6, oglądało się jak "W samo południe". Mierzący 204 cm Polak doskonale zagrał rewolwerowca - w jednym gemie potrafił posłać cztery asy w 49 sekund! W kolejnym zaserwował z prędkością 230 km/godz, a po chwili - 233 km/godz. Nadal nawet nie drgnął, publika szalała, a Janowicz tylko się uśmiechnął i pokazał kibicom plaster na swoim bicepsie, jakby chciał powiedzieć: "Tak to ja serwuję, jak mnie trochę ręka boli...".

Nadal musiał się nieźle namęczyć, ale w końcu przeważył, bo jak na mistrza defensywy przystało, był regularniejszy, dokładniejszy i lepiej grał pod presją. Gdy rozstrzygały się losy setów, Janowicz dawał się prowokować do błędów, a Hiszpan grał piłki ostre jak brzytwa.

- To nie był mój najlepszy tenis. Co bym poprawił? Wszystko - wypalił Polak na konferencji prasowej. Dziennikarka "L'Équipe" napisała na Twitterze, że - jak zawsze - był "strasznie wkurzony i rozczarowany", a szorstka rozmowa z mediami trwała 50 sekund, czyli mniej więcej tyle, ile seria z asami w pierwszym secie.

Rozpaczać po tej porażce i po całym sezonie Polak jednak nie ma prawa. W Paryżu przegrał po wyrównanym pojedynku z numerem jeden na świecie, rozgrywającym zresztą jeden ze swoich najlepszych sezonów w karierze (Nadal zgarnął 10 turniejów, w tym US Open i Roland Garros).

Janowiczowi do tego poziomu wciąż trochę brakuje. Jego tenis napędzają atomowe serwisy, brawurowe returny i zaskakujące dropszoty, ale żeby pokonać Nadala, trzeba nie tylko świetnie się ruszać (co akurat Janowicz, jak na dryblasa, robić potrafi). Trzeba dołożyć więcej regularności i spokoju w kluczowych momentach. "Serwis Janowicza jest najbardziej niszczycielską bronią w męskim tenisie" - napisał amerykański Tennis.com, ale zaraz dodał, że Polakowi brakuje opanowania, gdy rozstrzygają się najważniejsze piłki.

Eksperci - wśród nich m.in. Brad Gilbert, Todd Martin, Richard Krajicek, Mats Wilander - widzą przyszłość Janowicza w różowych barwach. - Ten chłopak ma papiery na wygranie Szlema i czołową dziesiątkę, potrzebuje tylko trochę czasu, by poprawić kilka rzeczy - mówił Krajicek.

Świat po raz pierwszy zobaczył Janowicza równo 12 miesięcy temu. 21-letni łodzianin, który sezon zaczynał jako 221. rakieta świata, wygrał w Bercy siedem meczów z rzędu, od eliminacji dotarł do finału. Pokonał pięciu graczy z czołowej dwudziestki rankingu, w tym Andy'ego Murraya, numer trzy na świecie, przegrał dopiero z Davidem Ferrerem - numerem cztery.

"Janowicz był męskiemu tenisowi potrzebny jak łyk świeżego powietrza. To człowiek, który zawsze tworzy widowisko. Pokazuje emocje, ryzykuje" - pisał o Polaku amerykański dziennik "USA Today".

Przez 12 miesięcy Janowicz pchnął polski tenis w inny wymiar - latem był w półfinale męskiego Wimbledonu jako pierwszy Polak w historii (Wojciech Fibak dochodził tylko do ćwierćfinałów Szlemów). Do listy pokonanych gwiazd dopisał nazwiska Jo-Wilfrieda Tsongi, Richarda Gasqueta, Nicolasa Almagro. W Rzymie stoczył wyrównany bój z Rogerem Federerem.

Ostatnie miesiące były dla Janowicza trudne, bo przyplątała mu się poważna kontuzja pleców - stracił przez nią US Open i trzy kolejne tygodnie. Do pełnej formy wciąż nie wrócił. Cała jesień była tak naprawdę improwizacją. Wczesna porażka w Paryżu nie spowoduje wielkiego spadku w rankingu, Janowicz osunie się z 14. na 21. miejsce.

W męskim tenisie Polak wciąż uchodzi za największy talent młodego pokolenia obok Bułgara Grigora Dimitrowa i Kanadyjczyka Milosa Raonica. Trudno znaleźć fachowca, który uważałby inaczej.

Agnieszka Radwańska swój pierwszy pełny sezon w WTA Tour w 2007 r. zakończyła na 26. miejscu, rok później była już w dziesiątce. Czy Janowicz pójdzie w 2014 r. w jej ślady?

Zobacz wideo

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Agora SA