Tenis. Gdyby Federer był rówieśnikiem Janowicza

22-letni Roger Federer miał na swoim koncie trzy wygrane turnieje wielkiego szlema, Novak Djoković jeden, a Rafael Nadal sześć. Jerzy Janowicz, który w listopadzie skończy 23 lata, jeszcze turnieju nie wygrał. Czy do zostania numerem jeden na świecie trzeba osiągać takie sukcesy, jak wymieniona trójka, już w tak młodym wieku?

Zagnijmy na chwilę czasoprzestrzeń, porzućmy logikę (ale zachowajmy fakty!) i zobaczmy, jak mogłaby wyglądać historia Janowicza, Federera, Djokovicia i Nadala, gdyby byli rówieśnikami.

No to zaczynamy!

Na Majorce trzyletni Rafael zaczyna podbijać piłkę tenisową pod okiem swojego wuja, byłego tenisisty Toniego Nadala. Nad swoimi rówieśnikami ma małą przewagę. Novak Djoković rozpocznie swoją przygodę z tenisem w Jugosławii dopiero rok później, Jerzy Janowicz dwa lata, a Roger Federer - pięć lat później. Polak jednak już jako dwulatek biega po domu z rakietą tenisową i naśladuje Pete'a Samprasa, a sześcioletni Szwajcar po finale Wimbledonu płacze, gdy przegrywa jego idol Boris Becker.

Kiedy Federer stawia pierwsze kroki na korcie, Nadal wygrywa swój pierwszy turniej. Jako ośmiolatek zwycięża krajowe zawody dla dzieci do lat 12. Dwa lata wcześniej talentem Djokovicia zachwyca się Jelena Gencić, serbska tenisistka i piłkarka ręczna, która trenowała m.in. Monikę Seles i Gorana Ivanisevicia. To dzięki niej 12-letni Djoković wyjeżdża z Belgradu do Oberschleißheim pod Monachium, gdzie swoją akademię tenisową prowadzi Nikola Pilić, były finalista Rolanda Garrosa.

Tymczasem Federer na wyjazd z Bazylei decyduje się, gdy ma 13 lat. Korzysta z zaproszenia otrzymanego od narodowego, szwajcarskiego ośrodka sportowego w Ecublens. Rok później podobną propozycję dostaje Nadal, który w tym czasie rezygnuje z równoczesnej kariery piłkarskiej i wygrywa większość tenisowych turniejów w swojej kategorii wiekowej na całym świecie. Hiszpański Związek Tenisowy chce, by opuścił Majorkę i trenował w Barcelonie. Ten jednak woli dalej szkolić się u boku swojego wuja.

Pieniądze ważna rzecz

Decyzja Nadala skutkuje mniejszym wsparciem finansowym od narodowej federacji, ale młody tenisista może sobie na to pozwolić. Wszelkie wyjazdy finansuje mu ojciec Sebastian, który jest biznesmenem i posiada własną firmę ubezpieczeniową. Federer też na brak pieniędzy nie narzeka. Rodzice Szwajcara pracują w przemyśle farmaceutycznym, poza tym mocno inwestuje w niego szwajcarski związek. Sytuacja Djokovicia jest nieco trudniejsza, choć jego rodzice mają kilka mniejszych biznesów - własną pizzerię, sklep sportowy i galerię sztuki. - Dostrzeżenie talentu Novaka przez Jelenę Gencić dało nam pewność, że warto w niego inwestować. To były trudne czasy dla Serbii, dla Jugosławii, ale wszystkie pieniądze kładliśmy w wyszkolenie Novaka. Mieliśmy wizję i jego kariera stała się głównym celem całej naszej rodziny - będzie wspominał po latach wujek Djokovicia, Goran.

Największe finansowe problemy ma nastoletni Janowicz, który trenuje w Łodzi. Jego rodzice, byli siatkarze, mają sieć sklepów sportowych, ale w przyszłości będą musieli dwa z nich sprzedać, żeby opłacić synowi zagraniczne wyjazdy. Same podróże kosztują rocznie Janowicza ok. 100 tysięcy złotych, zdarza się, że podczas zawodów śpi w samochodzie zamiast w hotelu. Gdy ma 16 lat, dostaje ofertę przyjęcia obywatelstwa Kataru. Gdyby przystał na propozycję, jego finansowe problemy by się skończyły, ale odmówił.

Pierwsze wielkie sukcesy

Swój pierwszy wielki sukces Janowicz osiąga właśnie jako 16-latek. Dociera do finału juniorskiego US Open, Djoković w tym wieku awansuje do półfinału juniorskiego Australian Open, a Federer wygrywa juniorski Wimbledon. Tymczasem Nadal występuje już w seniorskich turniejach wielkiego szlema, na Wimbledonie awansuje do trzeciej rundy.

Rok później Janowicz gra w finale juniorskiego Rolanda Garrosa, Federer w finale juniorskiego US Open, a Djoković debiutuje w seniorskim Australian Open. Odpada w pierwszej rundzie, podczas gdy 17-letni Nadal dociera tam do trzeciej rundy.

Potem wszyscy już są zawodowcami. Janowicz rozbija się przez serię futuresów i challengerów, nieśmiało pukając do najważniejszych turniejów wielkoszlemowych. Nie może przebrnąć przed eliminacje (a raz w nich nie uczestniczy z powodu braku funduszy), dopiero pierwszy raz ta sztuka udaje mu się na Wimbledonie, kiedy ma 21 lat. Rok później, jako 22-latek podpisuje kontrakt z pierwszym dużym sponsorem i osiąga swój największy sukces w karierze - gra w półfinale Wimbledonu i awansuje na 17. miejsce w rankingu ATP.

W tym wieku Nadal i Federer są już rakietami numer jeden na świecie i mają na kontach miliony dolarów. Największe sukcesy osiąga Hiszpan, który przed 23. urodzinami wygrywa sześć wielkoszlemowych turniejów (pierwszy w wieku 19 lat). Raz wygrywa Wimbledon, cztery razy Rolanda Garrosa i raz Australian Open. Szwajcar w wieku Janowicza jest dwukrotnym zwycięzcą Wimbledonu i triumfatorem Australian Open. Nieco mniejsze sukcesy od Nadala i Federera osiąga 22-letni Djoković. Serb może pochwalić się "tylko" zwycięstwem w Australian Open, jednym finałem US Open oraz pięcioma wielkoszlemowymi półfinałami. Na zostanie światową "jedynką" musi poczekać jeszcze dwa lata.

Rafter i Nastase takich osiągnięć nie mieli

Tu nasza historia się kończy. I można na nią spojrzeć z różnych stron. Przykład Nadala może sugerować, że 22-letni tenisiści mają na koncie tym więcej wielkoszlemowych sukcesów, im wcześniej rozpoczęli przygodę z tenisem. Ale historia Federera, który zaczął ją najpóźniej, temu przeczy. - Z Rafaelem zacząłem pracować, gdy miał trzy lata. Niekoniecznie trzeba zaczynać jednak aż tak wcześnie - przekonuje sam Toni Nadal.

Bardziej przemawia aspekt finansowy - Hiszpan i Szwajcar nigdy nie musieli martwić się o pieniądze i jedyną rzeczą, jaka zaprzątała im głowę, było rozbijanie kolejnych rywali. 22-letni Djoković miał nieco mniej sukcesów i nieco trudniejszą finansową sytuację, ale nie tak trudną jak Janowicz, który osiągnięć ma najmniej. Dorobek Polaka może się jednak jeszcze powiększyć. Jeśli we wrześniu wygra US Open, dokona tego jeszcze przed 23. urodzinami.

Czyli kiedyś Janowicz może zostać pierwszą rakietą świata? - Janowicz to wciąż młody i zdolny gracz. Uważam, że jest w gronie tenisistów, którzy w przyszłości mogą zostać numerem jeden na świecie - powiedział kilka miesięcy temu wujek Nadala. - W czołowej dziesiątce będzie szybko, a numerem jeden może nie zostać nigdy, bo do tego trzeba grać równo przez cały czas - stwierdził za to Richard Krajicek, triumfator Wimbledonu z 1996 roku.

Zdania są różne, ale pewne jest jedno. Dotychczasowy brak wielkoszlemowego zwycięstwa wcale nie przekreśla szans Polaka na zostanie liderem światowego rankingu. Warto prześledzić początki wszystkich tenisistów, którzy byli numerami jeden na świecie (do tej pory było ich w sumie 25). Okazuje się, że z tego grona sześciu nie wygrało ani jednego wielkoszlemowego turnieju przed ukończeniem 23. roku życia. Byli to Ilie Nastase, Ivan Lendl, Thomas Muster, Marcelo Rios, Patrick Rafter oraz Juan Carlos Ferrero. Dwóch z nich miało nawet mniejsze sukcesy niż dziś Janowicz. 22-letni Rafter i Nastase nie awansowali nawet do ćwierćfinału wielkoszlemowego turnieju. Tymczasem Muster miał na swoim koncie dwa półfinały, więc Janowicz może ten wyczyn jeszcze w tym roku wyrównać. Tak samo jak osiągnięcie Riosa, który raz był w finale.

piotr.kalisz@agora.pl

Wielkoszlemowe sukcesy światowych jedynek przed ukończeniem 23. roku życia

Novak Djoković: zwycięstwo w Australian Open plus pięć półfinałów wielkoszlemowych turniejów oraz jeden finał

Roger Federer: trzy wygrane turnieje (2x Wimbledon i Australian Open)

Rafael Nadal: sześć wielkoszlemowych triumfów (Wimbledon, 4x Roland Garros i Australian Open)

Andy Roddick: zwycięstwo w US Open oraz dwa finały Wimbledonu

Juan Carlos Ferrero: finał i dwa półfinały Rolanda Garrosa

Lleyton Hewitt: triumfy w Wimbledonie i US Open plus dwa półfinały US Open

Gustavo Kuerten: zwycięstwo w Rolandzie Garrosie

Marat Safin: zwycięstwo w US Open, finał Australian Open plus półfinały Rolanda Garrosa i US Open

Patrick Rafter: brak sukcesów, nawet ćwierćfinału

Jewgienij Kafielnikow: zwycięstwo oraz półfinał w Rolandzie Garrosie

Carlos Moya: zwycięstwo w Rolandzie Garrosie, finał Australian Open i półfinał US Open

Marcelo Rios: finał Australian Open

Thomas Muster: półfinały Australian Open i French Open

Andre Agassi: zwycięstwo w Wimbledonie plus dwa finały French Open i jeden US Open

Pete Sampras: pięć wielkoszlemowych zwycięstw (2x Wimbledon, 2x Us Open, raz Australian Open)

Jim Courier: cztery wielkoszlemowe zwycięstwa (2x Australian Open, 2x French Open)

Boris Becker: cztery wielkoszlemowe triumfy (3x Wimbledon, raz US Open)

Stefan Edberg: trzy wygrane turnieje (2x Australian Open, raz Wimbledon)

Mats Wilander: cztery wygrane turnieje (2xAustralian Open, 2x French Open)

Ivan Lendl: finał French Open i finał US Open

John McEnroe: cztery wygrane turnieje (3x US Open, raz French Open)

Bjoern Borg: sześć wygranych turniejów (3x Wimbledon, 3x Roland Garros)

Jimmy Connors: trzy wygrane turnieje (Wimbledon, US Open i Australian Open)

John Newcombe: finał US Open i trzy półfinały Australian Open

Ilie Nastase: brak sukcesów, nawet ćwierćfinału

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.