Wimbledon. Jerzy Janowicz: Jestem trochę rozczarowany

Jerzy Janowicz przegrał półfinałowy pojedynek z Andy'm Murrayem 1:3 (7:6, 4:6, 4:6, 3:6). - Jestem trochę rozczarowany, bo nie zagrałem dziś mojego najlepszego tenisa. To był jeden z dwóch moich najgorszych meczów w tym turnieju - skomentował spotkanie Polak.

Twitter aż huczał, sprawdź, co pisali podczas meczu dziennikarze z całego świata ?

- Straszna szkoda. Nie serwowałem najlepiej, nie pokazałem 100 procent możliwości. Tak się czasami zdarza. Wszystko załamało się po tym punkcie przy 30:30 i 4:1 w trzecim secie, gdy piłka zatańczyła na siatce i on zdobył punkt. To go uskrzydliło, a ja nie grałem już tak dobrze. Cieszę się, że nawet nie grając najlepiej, byłem w stanie toczyć wyrównany mecz z jednym z czołowych zawodników świata - powiedział po meczu Jerzy Janowicz.

- Gdzieś w głębi jestem jednak bardzo zadowolony. To był mój pierwszy półfinał Szlema. Jutro będę OK. Ten mecz, cały turniej, na pewno dużo mnie nauczył, jestem młody, mam jeszcze czas - stwierdził łódzki tenisista, który jako pierwszy Polak awansował do półfinału turnieju tej rangi.

Podczas meczu, kiedy zaczęło zmierzchać, Jerzy Janowicz nalegał na sędziego, żeby ten zarządził zamknięcie dachu i włączenie sztucznego oświetlenia. Z decyzji nie był zbytnio zadowolony Andy Murray, czemu dał wyraz.

- Chciałem zasunąć dach, bo wydawało mi się, że jest ciemno. Nie obchodzi mnie, co uważał Andy, ja chciałem zasunąć dach, bo nic nie widziałem - skomentował sprawę Polak.

Po meczu obaj zawodnicy wymienili kilka zdań. - Co powiedziałem mu przy siatce po meczu? Że nie lubię przegrywać z tymi, którzy na mecie są drudzy. Życzyłem mu szczęścia w niedzielnym finale - zdradził dziennikarzom 23-latek.

Po tak świetnym występie świat tenisa zaczął zastanawiać się, jak wiele może osiągnąć młody Polak - Jak dobry mogę być za kilka lat? Nienawidzę takich pytań. Każdy chce być jak najlepszy - wskazał swój cel na najbliższe lata Jerzy Janowicz.

Polski tenisista znany jest z tego, że na korcie nie kryje emocji. Krzyczy, głównie na siebie, żywo gestykuluje, przeżywa nieudane zagrania. Podobne reakcje pojawiły się i w tym meczu. - Uderzyłem rakietą w siatkę z wściekłości, ale to był jeden wybuch, zdarza się w meczu o taką stawkę, poza tym byłem spokojny. Stawka tego meczu na pewno mnie nie przytłoczyła. Byłem przygotowany na żywiołowo reagującą publiczność. Nie denerwowałem się. Bardziej zestresowany byłem w ćwierćfinale z Łukaszem Kubotem. Dziś żadnego stresu nie było. Gdyby to była trzecia runda jakiegoś innego turnieju, grałbym tak samo - stwierdził Janowicz.

Polak cały mecz grał ze specjalnymi plastrami na łokciu. Nie biegał też do wszystkich piłek, jak to miało miejsce w poprzednich spotkaniach. - Problemy zdrowotne? Trochę od kilku dni dokucza mi pachwina, kilka razy przewróciłem się w meczu z Melzerem w IV rundzie. Z łokciem też nie jest idealnie już od jakiegoś czasu - powiedział dziennikarzom Polak.

Jeszcze nie teraz. Janowicz przegrał mecz z Murray'em o finał Wimbledonu ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.