Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS i na Androida
Można już mówić o déja vu z Paryża. Tak jak w listopadzie w stolicy Francji, tak teraz w Rzymie 22-letni Jerzy Janowicz (ATP 24) zadziwia świat, nokautując kolejne gwiazdy.
W środę odprawił Francuza Jo-Wilfrieda Tsongę, ósmego w rankingu ATP, finalistę Australian Open 2008. W czwartek wygrał 3:6, 7:6 (7-2), 6:4 z jego rodakiem Richardem Gasquetem, numerem dziewięć, półfinalistą Wimbledonu 2007, zwycięzcą dziewięciu singlowych turniejów ATP.
Od jesieni Janowicz pokonał czterech rywali z pierwszej dziesiątki. Drugi raz w karierze awansował do ćwierćfinału turnieju z serii Masters (pula nagród w Rzymie wynosi 3,2 mln euro).
Z Gasquetem przegrał seta, bo słynący ze świetnej techniki Francuz był regularniejszy, umiejętnie mijał Polaka i potrafił wybijać go z rytmu. W drugim secie wydawało się, że Janowicz słabnie, ale na początku pomógł mu sędzia, myląc się na niekorzyść Francuza przy aucie (mogło być 2:1 i serwis Gasqueta), a w tie-breaku Polak odżył już zupełnie. Na korcie, jak w Paryżu, zobaczyliśmy gladiatora, który po każdym udanym zagraniu wydawał z siebie wojowniczy ryk i zaciskał pięść. Samymi gestami Janowicz mógł wystraszyć Francuza, a do tego jeszcze grał jak w transie - trafiał ryzykownymi returnami, w całym meczu posłał kilkanaście zabójczych dropszotów. Forhend i serwis pomagały mu jak zwykle, Gasquet momentami był bezradny i tylko kręcił z niedowierzaniem głową. W trzecim secie był już wyraźnie słabszy od Polaka.
- Poza oczywistymi atutami w postaci serwisu i forhendu Jurek ma wyjątkową siłę mentalną. Demonstruje na korcie wiarę w siebie i pewność. Ma taką nadmotywację, coś na granicy arogancji. Ktoś inny przestraszyłby się stawki i rywala. Janowicz pokazuje przeciwnikowi: "Ja się ciebie nie boję, zagram ci cztery skróty z rzędu" - mówił Wojciech Fibak.
Polaka wychwalają zagraniczni eksperci i kibice. Na prestiżowym portalu Tennis.com podkreślali, że jak na tak wysokiego zawodnika (ma 203 cm) porusza się doskonale. "Ma siłę i pewność siebie. Może być przyszłą gwiazdą tenisa" - napisał na Twitterze Richard Ingham Evans, angielski dziennikarz. Blog "Tennis Connected" określił Polaka jako "przyszłego gracza numer jeden", a Rob Koenig, były gracz z RPA, a dziś ekspert, napisał, że spośród młodych graczy z TOP 30 Janowicz ma największy potencjał.
W piątek Polaka czeka największy sprawdzian. O półfinał zagra z Federerem, zwycięzcą 17 turniejów wielkoszlemowych, przez wielu fachowców określanym jako "tenisista wszech czasów". Do tej pory żaden polski singlista nie mierzył się ze Szwajcarem, który w 1/8 finału rozbił Francuza Gilles'a Simona 6:1, 6:2.
Czy Janowicz ma szanse w starciu z legendą?
Federer, mimo 32 lat, wciąż potrafi grać na kosmicznym poziomie, w zeszłym roku wygrał sześć turniejów, w tym Wimbledon. Ale ten rok zaczął z mniejszą werwą. Szczytem jego możliwości były dwa półfinały.
Na czerwonej mączce, najsłabszej nawierzchni Federera, zawsze częściej zdarzały mu się wpadki. Tydzień temu w Madrycie przegrał w III rundzie z Japończykiem Kei Nishikorim (ATP 15). W Rzymie takich niespodziewanych porażek poniósł najwięcej. Przegrywał m.in. z Albertem Costą, Filippo Volandrim, Radkiem Stepankiem i Ernestsem Gulbisem.
Jeśli Polak zwycięży, dalej będzie miał już z górki. W jego połówce drabinki odpadli wszyscy rozstawieni zawodnicy.
Musi tylko postawić świat tenisa na głowie.