Fibak: Podziwiam Janowicza

- Proszę napisać, że Fibak podziwia Janowicza - mówi Wojciech Fibak po awansie Jerzego Janowicza do ćwierćfinału turnieju ATP Masters 1000 w Rzymie. W 1/8 finału niespełna 23-letni łodzianin pokonał notowanego na dziewiątym miejscu w światowym rankingu Richarda Gasqueta 3:6, 7:6, 6:4. W piątek ok. godz. 21 Polak zmierzy się z Rogerem Federerem. Relacja na żywo na Sport.pl

W rzymskiej imprezie z pulą nagród 3,2 mln dolarów Janowicz zachwyca podobnie jak jesienią w Paryżu, gdzie sprawił sensację, pokonując drogę od kwalifikacji aż do finału. Tam wygrał m.in. z Andym Murrayem i Janko Tipsareviciem. W Rzymie Janowicz odniósł swe trzecie i czwarte w karierze zwycięstwo nad zawodnikami klasyfikowanymi w czołowej "10" rankingu ATP.

- Trzeba oddać Jerzemu, że spisał się wspaniale. Wygrał z dwoma świetnymi Francuzami, a w meczu z Gasquetem zaprezentował się jeszcze lepiej niż w spotkaniu poprzedniej rundy z Jo-Wilfriedem Tsongą - cieszy się Fibak.

- Z Tsongą Janowicz grał w warunkach dla siebie korzystnych, a więc w słońcu, na szybkim korcie. Z Gasquetem walczył na grząskim korcie, w Rzymie było deszczowo, a to zdecydowanie faworyzowało Francuza, który gra spokojnie, technicznie, z głębi kortu. Mimo wszystko Jerzy wygrał, bo błysnął niesamowitą odwagą - twierdzi nasz najlepszy tenisista przełomu lat 70. i 80. XX wieku.

Fibak jest pod wrażeniem gry Janowicza, bo według niego wszystko wskazywało na łatwe zwycięstwo Gasqueta. - Po przegraniu pierwszego seta, kiedy wydawało się, że Gasquet wygra 2:0, Jerzy się nie poddał. Nie powiedział sobie "trudno, to nie są moje warunki, to nie jest mój dzień". W drugim secie walczył o każdy punkt i w końcu złamał psychicznie Francuza. Pokazał, że jest prawdziwym bombardierem - zachwyca się Fibak.

Teraz były tenisista ma nadzieję, że 24. w rankingu ATP Janowicz przebije jego dawne osiągnięcie. - Rzadko grywałem w Rzymie, bo zwykle w tym samym czasie wybierałem turniej w Monachium, ale raz w Rzymie dotarłem do ćwierćfinału, pokonując po drodze Pata Casha i Henriego Leconte'a, a więc dwóch wielkich graczy. Jerzemu życzę, żeby przebił mój wynik, żeby osiągnął półfinał - mówi.

Teraz magia Federera

O awans do tej fazy turnieju Janowicz będzie walczył z legendarnym Rogerem Federerem. - Łatwiej byłoby z Gilles'em Simonem, z którym wygrał jesienią w Paryżu. Jego mógłby pokonać swoim tupetem, bombami serwisowymi. Z Federerem będzie bardzo ciężko, bo to człowiek grający niesamowity, magiczny tenis. Ale Jerzy nie ma nic do stracenia. Poza tym lubi wielkie wyzwania i najlepiej gra właśnie na korcie centralnym, pełnym publiczności - analizuje Fibak. - Jedno jest pewne, jego mecz z Federerem będzie dla tenisa w naszym kraju wspaniałą reklamą - dodaje.

Fibak podkreśla, że właśnie dzięki Janowiczowi polscy kibice tenisa mogą szybciej zapomnieć o ostatnich niepowodzeniach Agnieszki Radwańskiej (niespodziewane porażki z dużo niżej notowanymi Laurą Robson w Madrycie i Simoną Halep w Rzymie). - Janowicz wspaniale nas pociesza. Wielu mówiło, że dla niego, tak samo jak dla Agnieszki, korty ziemne to niekorzystna nawierzchnia. W Barcelonie, w Monte Carlo i w Madrycie może rzeczywiście sobie nie radził. Ale teraz widzimy wybuch jego talentu. On pokazuje, że wychował się na kortach ziemnych, że na nich grał jako chłopiec, że potrafi się świetnie ślizgać, że jak na tak wysokiego zawodnika znakomicie się po nich porusza - analizuje Fibak. - A najważniejsze jest to, że jeszcze w Monte Carlo z Kelvinem Andersonem i w Madrycie z Tomasem Berdychem Jerzy przegrywał wszystkie ważne punkty, które decydowały o losach meczów, natomiast w Rzymie z Tsongą i Gasquetem te najważniejsze akcje wygrywał. W tak krótkim czasie widać olbrzymią różnicę w jego grze. On bardzo szybko osiąga dojrzałość, staje się coraz pewniejszy. Znów wygrywa z wielkimi rywalami i potwierdza swój wyjątkowy potencjał - kończy Fibak.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.