MŚ w Lahti. Kamil Stoch po rekordzie skoczni w kwalifikacjach i grymasie bólu po lądowaniu. - Ja się o kolano nie martwię i państwo też się nie martwcie

- Z kolanem wszystko w porządku. Odzywa się po dłuższych skokach, które chcę zakończyć telemarkiem. Ale po kilku minutach ból mija - mówił Kamil Stoch. Polak wygrał serię próbną, a w kwalifikacjach pobił rekord skoczni i będzie faworytem sobotniego konkursu, który rozpocznie się o 16:30. Relacja na żywo na Sport.pl, transmisja na Eurosporcie.

- No, no! - pogroził palcem Stoch, uśmiechnięty, słysząc pytanie czy teraz nie wolno mu już daleko skakać. - Pytań o możliwe obniżanie belki dla mnie też nie będę komentował. Chcę po prostu skakać jak najdalej i jak najładniej - mówił. Kilka minut wcześniej pobił rekord skoczni, lądując na 103,5 m, ale wyraźnie dawał znać, że kolano boli.

Z trybun na skoczni dwa razy w odstępie kilku sekund było słychać "uuuu". Najpierw po locie Stocha, bo poprzedni rekord skoczni normalnej w Lahti był gorszy aż o 2,5 m. A potem po lądowaniu, bo dawno już nie krzywił się tak mocno z bólu. Do wywiadów stanął już jednak z uśmiechem. - To stary problem. Przy dalszych skokach ten mięsień się bardziej napina, co jest normalne. Gdy się kurczy, pojawia się ból. Ale wystarczą dwie minuty i przechodzi. Dawno mnie już nie widzieliście z takim grymasem? Bo dawno już tak daleko nie skoczyłem - mówił Polak. Skoczkowie to twardzi ludzie, sukcesom Stocha w ostatnich latach nie raz towarzyszyły takie dodatkowe emocje. W Soczi po złotym medalu na skoczni normalnej Stoch wywrócił się na jednym z pierwszych treningów na większym obiekcie i przez kilkanaście minut nie było jasne, czy nie stało mu się coś poważniejszego. Skończyło się potłuczeniami, i drugim złotym medalem. Dreszczowiec był też w ostatnim Turnieju Czterech Skoczni, gdy dalszy udział Stocha stanął pod znakiem zapytania po upadku w Innsbrucku. Znów skończyło się stłuczeniami i zwycięstwem.

- Ja się kolanem nie martwię, państwo się też nie martwcie - uspokajał Stoch w Lahti. - Dziś skakanie sprawiało mi radość. Obydwa skoki były bardzo dobre, tylko przy drugim były lepsze warunki. Chcę to robić właśnie tak jak w piątek: z uśmiechem na twarzy, nie męcząc się, nie stwarzając samemu sobie dodatkowego ciśnienia - mówił lider polskiej kadry. Stoch tylko raz w karierze stał na podium konkursu na normalnej skoczni: właśnie w Soczi, na najwyższym stopniu. W Lahti będzie miał wielką szansę na ten drugi raz.

Kubacki najlepszy w kwalifikacjach

Dawid Kubacki wygrał serię kwalifikacyjna przed sobotnimi zawodami w Lahti. Drugie miejsce zajął Piotr Żyła. W kwalifikacjach znakomity skok oddał Kamil Stoch, który skoczył o 2,5 metra dalej niż oficjalny rekord skoczni.

Polscy skoczkowie potwierdzili swoją dominację w Lahti. Dawid Kubacki okazał się najlepszym zawodnikiem piątkowych kwalifikacji, a tuż za nim uplasował się Piotr Żyła. Co interesujące, trzecie miejsce zajął doświadczony Fin Janne Ahonen. To bardzo dobra informacja przed jutrzejszymi zawodami, bo biało-czerwoni od początku mistrzostw potwierdzają swoją klasę.

W kwalifikacjach nie musieli brać udziału zarówno Maciej Kot, jak i Kamil Stoch, ale obaj pojawili się na starcie. Maciej Kot w trudnych warunkach poszybował na 97 metr i był to jeden z dłuższych skoków czołowej dziesiątki. Chwilę po nim na belce pojawił się Stefan Kraft, który postraszył rywali skokiem na odległość 99,5 metra. To co zrobił jednak Kamil Stoch przeszło najśmielsze oczekiwania. Polak miał bardzo dobre warunki i poszybował na 103,5 metra, co jest skokiem o 2,5 metra dłuższym niż dotychczasowy rekord skoczni. Niestety, mistrz świata z Val di Fiemme tuż po skoku złapał się za prawe kolano. Polak zmaga się z problemem przeciążenia od kwalifikacji w Lillehammer i przy każdym bardzo długim skoku pojawia się u niego silne ukłucie. Miejmy nadzieje, że fizjoterapeuta polskiej kadry, Łukasz Gębala doprowadzi nogi Stocha do stanu używalności, bo w jutrzejszym konkursie trzeba będzie latać równie daleko.

Kot z medalem? "Charakter ma lepszy od Stocha"

- Stoch w idealnych próbach świetnie robi Morgensterna, Maciek jeszcze musi nad tym pracować - mówi Kazimierz Długopolski, pierwszy trener Macieja Kota CZYTAJ WIĘCEJ >>

Więcej o:
Copyright © Agora SA