- Zabrakło mi dwóch metrów, gdybym trafił w próg to byłoby na pewno dalej. Ale niedziela będzie dla nas! - mówił Stoch po sobotnim konkursie, w którym zajął czwarte miejsce. I dotrzymał słowa. Stanął na podium, był drugi. Choć po pierwszej serii nic nie zapowiadało tego sukcesu.
W pierwszej serii Stoch skoczył 130 metrów i zajmował 10. miejsce. Prowadził Severin Freund, ale został zdyskwalifikowany za zbyt długie narty i dzięki temu Polak przesunął się na dziewiątą pozycję.
W drugiej serii dwukrotny mistrz olimpijski osiągnął jednak aż 137,5 metra. Tylko jeden z rywali, który go wyprzedzał potrafił odpowiedzieć na taki skok. Zrobił to Anders Fannemel, który poszybował 143,5 metra.
Trzecie miejsce zajął Roman Koudelka. Pozostali Polacy spisali się przeciętnie. Piotr Żyła zajął 18. miejsce (130,5 i 128 m), Klemens Murańka był 21. (122,5 m i 129 m), Aleksander Zniszczoł 29. (118,5 i 118,5 m), a Dawid Kubacki 32. (127 m).
Dla Stocha było to 31. podium w karierze, a czwarte w tym sezonie. Wcześniej wygrał konkursy w Zakopanem i w Willingen oraz zajął drugie miejsce w Sapporo. Dzięki drugiemu miejscu w Titisee-Neustadt przesunął się na ósmą pozycję w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Prowadzi Austriak Stefan Kraft, który w niedzielę był piąty. Polak traci do niego 592 punkty.
Kolejne zawody 14 lutego. Będą to nocne loty w Vikersund.
Do którego skoczka narciarskiego jesteś najbardziej podobny? [PSYCHOTEST]
