W O2 Arena ruszył kończący sezon turniej ATP World Tour Finals z pulą nagród 4,45 mln dol. Gra w nim ośmiu najlepszych singlistów i osiem najlepszych par 2010 r.
Wojciech Fibak, były uczestnik Masters w latach 70.: Bardzo by chciał, bo to ostatni wielki turniej, którego nie zdobył. Ma już wszystkie Szlemy, zwycięstwo w Pucharze Davisa i złoty medal na igrzyskach. Z Masters będzie jednak najtrudniej, bo to turniej w hali, a pod dachem Nadalowi nigdy nie grało się dobrze. Mimo ogromnych postępów Hiszpan wciąż gra tenis defensywny, zachowawczy, oparty na wytrzymałości, ograniczeniu liczby błędów. W hali nie ma wiatru i słońca, które w Szlemach promują jego bezpieczną grę, a przeszkadzają rywalom - szybszym, grającym bardziej płasko i ryzykownie. Nadal zyskuje na tym, że przeciwnicy pierwsi popełniają błędy, ale w hermetycznych halowych warunkach będą je popełniać znacznie rzadziej. Szybkość i siła ich uderzeń zyska na znaczeniu. Rafael specjalnie zrezygnował z gry w ostatnich tygodniach, odpoczął, ale to może nie wystarczyć. W Szlemie promuje go też to, że są pięciosetówki. Trzy to dla niego za szybko. Rywale nie zdążą się zmęczyć.
- Nadal nigdy nie grał dużo w hali, bo wie, że to nie dla niego. Dopiero w tym roku zaczął startować jesienią w Azji, bo są tam pieniądze i wielcy sponsorzy, ale sportowo wyglądało to marnie, przegrywał szybko. Odwrotnie jest np. z Federerem, który w hali gra właśnie najlepiej, bo jego tenis - pełen ryzyka, technicznych fajerwerków, bardzo ofensywny - w hali zyskuje najwięcej. Nic mu tam po prostu nie przeszkadza.
- Obok niego powinien także Söderling. Jest w formie, świetnie serwuje, uderza bardzo mocno, wygrał niedawno w Paryżu. Hala w Londynie będzie mu bardzo sprzyjać, bo nawierzchnia nie należy tam do najszybszych. Szwed gra z bardzo obszernym zamachem, potrzebuje dużo miejsca i czasu. Może być bardzo groźny.
Nadal ma jednak szczęście, bo trafił do słabszej grupy. Roddick gra ostatnio słabo, Berdych nie wygrał nic od pół roku, a Djoković to też nie jest mistrz gry w hali. Pytanie tylko, czy Rafael to wykorzysta.
- Im więcej doświadczenia, tym trudniej wygrywa się w takich sytuacjach. Tak samo miał Agassi, Lendl i wielu innych wielkich mistrzów. Jest za dużo myśli, za dużo możliwości, zbyt duża presja zwycięstwa. Ten młody, bardziej szalony, nieobliczalny rywal po drugiej stronie siatki ma znacznie łatwiej.
- Z Federerem ciągle potrafi wygrywać, bo jest mistrzem kontrataku. Im zacieklej Federer go atakuje, tym lepiej gra Murray. Szkot ma jednak problem, gdy sam musi prowadzić grę, i rywale to wiedzą. Ostatnio coraz bardziej rozczarował, pogubił się, grał jeszcze bardziej asekuracyjnie. Ale może w Londynie się odrodzi?
- Bardzo bym chciał, będę trzymał kciuki. Mariusz i Marcin mają trudniejszą grupę, bo bracia Bryanowie zaliczają sezon marzenie, a para Melzer - Petzschner jest moim zdaniem zbyt niedoceniana. Niemiec w Wimbledonie o mały włos nie wyeliminował Nadala, razem z Melzerem będą walczyć o wyjście z grupy. To, że nie grają często razem, nic nie znaczy. Łukasz Kubot z Oliverem Marachem [grają dziś] mają większe szanse. Ich grupa jest słabsza, Dick Norman [gra w parze z Wesleyem Moodiem] w 1992 r. wygrał w Poznaniu turniej z Tomaszem Iwańskim. Najlepsze lata ma już za sobą.