Tenis. Szczecin odbuduje Kubota?

- Zagram w Szczecinie, bo bardzo potrzebuję zwycięstw w singlu, chcę wreszcie usłyszeć: "Gem, set, mecz, Kubot" - zapowiada najlepszy polski tenisista (ATP 62), który od Wimbledonu nie wygrał singlowego meczu. Polak najpierw długo leczył kontuzję kostki, a potem poległ w I rundach w Cincinnati, New Haven i US Open. Formę chce odbudować w kameralnym challengerze w Szczecinie (pula nagród 125 tys. dol.), który po likwidacji imprez ATP w Sopocie i Warszawie stał się największym męskim turniejem w Polsce.

W losowaniu do Kubota uśmiechnęło się szczęście - zmierzy się z zupełnie nieznanym Peterem Torebko, który na liście ATP zajmuje miejsce w siódmej setce. Żeby dostać się do turnieju głównego, Niemiec rozegrał trzy mecze w kwalifikacjach, w tym najbardziej zacięty - trwający blisko 2,5 godz. - pojedynek z Urugwajczykiem Martinem Cuevasem, bratem Pablo Cuevasa, deblowego triumfatora Rolanda Garrosa z 2008 r. Największym życiowym sukcesem Torebki jest awans... do II rundy challengera w Tunisie. Ograł wówczas niezłego Francuza Aranuda Clementa.

Niemal murowanym faworytem jest więc Kubot, pierwszy od ćwierć wieku Polak w setce ATP, który w zeszłym roku wygrywał m.in. z Andym Roddickiem, a w dalszych rundach w Szczecinie może zmierzyć się m.in. z Czechem Lukasem Rosolem, czy Chilijczykiem Nicolasem Massu. Szczecin wydaje się idealnym miejscem na odnalezienie formy, a na Kubota bardzo liczą organizatorzy. Ma być głównym magnesem przyciągającym na kort kibiców. - Gdy świeci słońce, a do tego Polacy wygrywają, turniej zawsze oceniany jest dobrze - mówi Krzysztof Bobala, zastępca dyrektora turnieju.

W poniedziałek z tym pierwszym było marnie, bo w Szczecinie lało od rana. Ale wieczorem pogoda się poprawiła. Dziś ma być słońce, a Kubot powinien wygrać.

Szczecin Open. Wygrana Gawrona, porażka Smoły  ?