Jak Obraniak został Polakiem

Ludovic chciał przejść długą drogę ze względu na sentyment dla dziadka, choć go nie znał. Powołanie do reprezentacji to dla niego bonus - o szczegółach przyznania Obraniakowi polskiego obywatelstwa opowiada Tadeusz Fogiel, polski menedżer od lat mieszkający we Francji

Tadeusz Fogiel, polski menedżer:

Wszystko zaczęło się trzy lata temu, kiedy prezes Metz Carlo Molinari poprosił mnie o pomoc Ludovikowi. Powiedział mi, że w młodym piłkarzu coś się obudziło i prosił on o pomoc w uzyskaniu obywatelstwa.

Chciał przejść długą drogę ze względu na sentyment dla dziadka, choć go nie znał. Polski dziadek Ludovika miał żonę Włoszkę, a ojciec - Fabrycy - ożenił się z Francuzką. Przy uzyskaniu paszportu nie mieliśmy żadnej pomocy jak kiedyś Roger czy Olisadebe. Ludovic chodził od urzędu do konsulatu, wypełniał wszelkie dokumenty, formularze, robił zdjęcia. Był traktowany jak normalny petent. Powołanie do reprezentacji to dla niego bonus.

Ostatnio miał konflikt z władzami Lille, nie grał w sparingach. W ostatnim wszedł po przerwie i strzelił dwa piękne gole. Dopiął swego, po 2,5 roku przedłużył kontrakt z Lille o rok na znacznie lepszych warunkach.

Nie będzie zbawieniem reprezentacji. To nie Zidane ani Platini, ale umiejętności ma. Na boisku robi sporo szumu, dużo biega, umie wygrywać pojedynki jeden na jednego. Przyda się drużynie Beenhakkera.

Ludwik Obraniak to skarb dla każdej drużyny Obraniak. Z Francji do Polski - czytaj tutaj >

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.